Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91273

przez (PW) ·
| Do ulubionych
No teraz to już się wkurzyłam... To było tak chamskie, tak bezczelne, ze w pierwszym momencie nie uwierzyłam i zaczęłam podejrzewać, ze to mnie się coś pomyliło. Dobra, do rzeczy:

Jak wspominałam, pracuję jako opiekunka osób starszych w DPS-ie oraz jako asystent osoby niepełnosprawnej na umowę-zlecenie (zlecenie z MOPS-u). Oprócz tego mam jeszcze umowę-zlecenie z pewną fundacją, która oferuje właśnie usługi asystenckie, to już taki drobiażdżek na niewielką ilość godzin miesięcznie (moja doba, tak jak każdego, też ma tylko 24 godziny), nawet się zastanawiałam, czy z tego już nie zrezygnować, ale te parę złotych miesięcznie więcej zawsze się przydaje. Umowę podpisałam ostatniego lutego, najpierw ja, potem miał podpisać ją prezes fundacji, trochę im się to przeciągnęło, wczoraj ją dostałam z powrotem.

Dostałam, odłożyłam na biurko z zamiarem schowania do dokumentów, dzisiaj tak bezmyślnie zaczęłam ja przeglądać i coś mi się nie zgadzało. Tutaj zaznaczę, że mimo że podpisywanie odbywało się na zasadzie "szybko, szybko, tutaj pani podpisze", to nie dałam się poganiać i PRZECZYTAŁAM umowę. Dobra, może szybko i bez zagłębiania się w niuanse, ale też żadnych "niuansów" tam nie było, standardowa umowa-zlecenie, jakich już sporo podpisywałam. Sklerozy jeszcze nie mam, ale to nie oznacza, że pamiętam dokładnie każdy punkt umowy, więc w pierwszym momencie zwątpiłam w siebie, że niby ja to podpisałam?

Otóż nie. Szwindel tak bezczelny, że serio przez chwilę się zastanawiałam, czy to nie moje przeoczenie, gdyby nie jedna sprawa - umowa zawierała się na dwóch kartkach, były tego trzy strony. Mam głęboko zakodowane, ze jeśli podpisuję coś, co ma więcej niż jedną stronę, to oprócz podpisu na samym końcu, wcześniejsze strony parafuję. Serio, nie muszę się zastanawiać, czy tym razem to zrobiłam, czy nie, bo to odruch, obudzona w środku nocy celem podpisania jakiejś umowy najpierw ją przeczytam, a potem zaparafuję każda stronę.

Umowa, którą otrzymałam, ma trzy kartki. Pięć stron. Nie muszę chyba dodawać, że pierwsze cztery strony nie mają mojej parafki? Tylko mój podpis widniejący dumnie na ostatniej stronie?

Jeśli ktoś jest ciekaw, cóż tam takiego ciekawego "dołożyli", to już mówię - kary finansowe. 200 zł za nieprzekazanie lub nieterminowe przekazanie dokumentacji - bez sensu, wszyscy wiedzą, ze im szybciej się odda karty pracy, tym szybciej wypłacą pieniądze. 500 zł za świadczenie usług asystenckich pod wpływem alkoholu - bez komentarza. 200 zł za brak świadczenia usług asystenckich zgodnie z ustalonym harmonogramem - nie ma czegoś takiego, jak "harmonogram usług", z każdym podopiecznym asystent umawia się indywidualnie na terminy wizyt, kiedy im najbardziej pasuje. W przypadku kradzieży - trzykrotność zawłaszczonych środków pieniężnych. Hmmm, od tego chyba jest Kodeks Karny.

Niby mogę to olać. Nie chodzę do podopiecznych po alkoholu, nie kradnę, wywiązuję się z terminów ustalonych wizyt i staram się dostarczać dokumentację jak najszybciej. Ale bezczelny numer z podłożeniem innej wersji umowy podniósł mi ciśnienie na maxa, naprawdę.

Nie wiem co mam robić. Poza wypowiedzeniem umowy, oczywiście.

fundacja

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (152)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…