Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#9149

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W zeszłym roku kończyłem drugi kierunek studiów – matematykę. W ramach praktyki (nie wiadomo, co się w życiu przyda) bawiłem się w korepetytora. Przygotowywałem do matury bardzo inteligentnego chłopaka. Tuż przed egzaminem obiecał, że zadzwoni w lipcu i podzieli się ze mną informacjami o wynikach. Zamiast tego – zadzwoniła jego matka.
Matka: (bez patetycznych wstępów) Co z pana za nauczyciel?!
Ja: Dzień dobry, a o co chodzi?
M: Ja się pytam o co chodzi! Właśnie zobaczyłam wyniki mojego syna! Gdzie on się z takimi dostanie?!
Ja: Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, a i pani syn w tym czasie nie leniuchował.
M: Widać mało pan zrobił! Ja w panu nadzieje pokładałam!
Ja: Nie rozumiem... Próbuje pani obarczyć mnie pełną odpowiedzialnością za to, że synowi źle poszło na maturze.
M: A czyja to niby wina?! Jak chodził na korepetycje, to i wyniki powinny być inne!
Ja: (przekonany, że – nie wiadomo jakim cudem – chłopak po prostu oblał) Jeszcze nie wszystko stracone, możemy to naprawić.
M: Naprawić owszem, ale nie u pana!
Ja: Czy mógłbym chociaż poznać wynik pani syna?
M: Chodził na korki, nie? To powinien mieć sto procent jak nic! A tu, cholera, tylko osiemdziesiąt sześć!

Aż musiałem sobie zapalić...

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 775 (839)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…