Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Arbuz

Zamieszcza historie od: 6 stycznia 2012 - 18:09
Ostatnio: 29 czerwca 2017 - 0:27
  • Historii na głównej: 3 z 4
  • Punktów za historie: 1087
  • Komentarzy: 45
  • Punktów za komentarze: 145
 

#78941

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miał być komentarz do historii http://piekielni.pl/78666, ale...

Autor pisze ironicznie o wydzwanianiu i męczeniu "porządnych" ludzi. Nie zaprzeczam, że większość takich "klientów" sama jest sobie winna, próbując uchylać się od spłaty.

Moi rodzice wzięli parę lat temu kredyt, w wyniku poważnych problemów finansowych nie mieli możliwości spłacać go regularnie i dług został sprzedany pewnej firmie windykacyjnej, reklamującej się jako "światowy lider usług zarządzania zobowiązaniami", a teraz (aby pomóc rodzicom) to ja spłacam owe zadłużenie.

Teoretycznie sprawa jest prosta: jest umowa, jest wyznaczona konkretna rata, jest deadline pod koniec każdego miesiąca, gdzie piekielność? Ano w telefonach.

Niezależnie, czy zapłacę na początku miesiąca, czy na kilka dni przed terminem (nie zdarzyło się przekroczyć ustalonego dnia), wydzwaniają do nas z różnych numerów.

Mamy początek miesiąca i jeszcze nie zapłaciłam?

- "Dzień dobry,(standardowe formułki), kiedy możemy spodziewać się wpłaty?”.

Dzień wcześniej zapłaciłam i wpłynął do nich przelew?

- "Dzień dobry, (standardowe formułki), dziękujemy za wpłatę, pragniemy przypomnieć że następna rata wyznaczona jest na…".

Wpłacę pieniądze na początku miesiąca, aby potem mieć święty spokój?

- "Dzień dobry, (standardowe formułki), widzimy że płaci Pani regularnie, nie byłaby Pani zainteresowana spłacaniem wyższych rat?”.

I naprawdę można byłoby to olać, gdyby nie to, że takie telefony, niezależnie od tego co zrobię, są niemal codziennie, po prostu oszaleć można! Doszło do tego, że na co dzień nie odbieramy telefonów od nieznanych numerów, jedynie raz w miesiącu lub rzadziej, na wypadek gdyby mieli coś nowego do powiedzenia. Nie jest to ani przyjemne, ani potrzebne.

A potem niektórzy się dziwią, skąd taka niechęć do windykatorów...

windykacja telefony call_center

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 212 (236)

#77763

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem zła, bezduszna i zakłamana.

Przecież gdybym naprawdę chciała pomagać innym, to oddawałabym krew! Jak to jest, że młoda, dbająca o zdrowie osoba nie oddaje krwi?! Wszak to najprostszy sposób na pomaganie! Mam taką rzadką grupę, tyle żyć bym uratowała!

Do Piekielnej nie dociera, że mam łuszczycę, co wyklucza mnie dożywotnio z grona potencjalnych dawców.

Żeby nie było: jestem świadoma tego jak ważne jest oddawanie krwi - kto w mojej rodzinie może, ten oddaje. I poza tą jedną osobą, wszyscy rozumieją, że jest to bariera której nie przeskoczę. Może Wy macie pomysł co zrobić, aby do piekielnej w końcu to dotarło?

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 170 (212)
zarchiwizowany

#71026

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia sprzed prawie 20 lat, kiedy chodziłam do przedszkola. Przypomniana mi przez mamuśkę przy ostatnim spotkaniu.

Byłam bardzo aktywnym dzieckiem. Wiecie, co się z tym wiąże - siniaki, obdrapania, brudne ciuchy. Tak więc moja mamuśka nie była nawet w najmniejszym stopniu zdziwiona kiedy pewnego wiosennego dnia przychodząc po mnie zobaczyła białe sztruksy całe w błocie i kurtkę rozprutą pod pachą.

Zdziwiona za to była kiedy wieczorem rozbierając mnie do kąpieli znalazła fioletowy odcisk dłoni na moim ramieniu.

Co się stało? Przedszkole do którego chodziłam ma potęężne podwórko. A tego dnia rano troszkę padało, jednak nie na tyle, aby nauczycielki zrezygnowały z wypuszczenia nas na zewnątrz choćby na chwilę. Wszyscy wdzialiśmy więc nasze kurtki i kalosze i poszliśmy się bawić. Właśnie ścigałam się z kolegą, kiedy wpadłam w pułapkę - płytką kałużę sprytnie ukrytą tuż pod warstwą trawy. Wiadomo więc, skąd wzięły się ubłocone spodnie. A co ze śladami na ramieniu? A to już zasługa Piekielnej Przedszkolanki. Jak to z dziećmi bywa, zaraz po wylądowaniu na tyłku zaczęłam płakać, bo wiedziałam że mamusi będzie przykro że ubrudziłam nowe spodnie. To co mnie zasmuciło, rozzłościło PP. Szarpnięciem postawiła mnie do pionu (rozdarcie pod pachą) i zawlokła mnie do budynku (ślad dłoni). Po tylu latach nie pamiętam jej słów dokładnie, ale mówiła żebym przestała ryczeć, że jak ona to dopierze, że matka będzie na nią wściekła że nie dopilnowała... Tak mi wtedy nagadała jakim to jestem złym dzieckiem, że przez cały dzień trzymałam język za zębami święcie przekonana że to wszystko moja wina i że zasłużyłam.


I moja mamuśka była na nią wściekła. Ale nie za to że "nie dopilnowała", tylko za to że zrobiła mi krzywdę. Następnego dnia tamta kobieta straciła pracę.

[Edit] Widzę zamieszanie w komentarzach w kwestii zwolnienia PP. Przedszkole było prywatne, co do wcześniejszych zachowań PP nie mam informacji, ale nie jest to wykluczone, że mogła mieć coś na sumieniu skoro została zwolniona w trybie natychmiastowym.

przedszkole

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 74 (122)

#28326

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moi rodzice prowadzą firmę budowlaną, a jak to na budowie - cementu, zapraw i materiałów tego typu wszelakich w opór. W tym także oczywiście piasku...

Ostatnio tak się złożyło, że tego ostatniego zostało nam sporo w nadmiarze. Z "naszą" budową sąsiaduje kilka bloków ułożonych w C, zamieszkanych przez tak zwany "margines" społeczeństwa, a mniej więcej pośrodku tego stoi piaskownica... a przynajmniej coś co kiedyś nią było. Obecnie bardziej pasuje do niej określenie "kocia kuweta". Rodzicielce mojej aż się zaczęło serce kroić, gdy zobaczyła w czym bawią się biedne dzieci. Bez chwili wahania zadecydowała - wsypujemy nasz piasek dzieciom. Co ważne - piasek w ogóle nie "używany", czyściutki, prosto z piaskowni.

Piasek przenieść mieli nasi pracownicy taczkami (robili to dobrowolnie - kto nie chciał, nie był zmuszany), odległość dosłownie około 50m. Gdy pierwsza taczka była już w drodze do piaskownicy, z jednego z budynków wyskoczyła kobieta, jedna z okolicznych "weteranek" mocnych trunków. Słychać było ją już z daleka:
- Czego wy tu, k****!! Dzieciom brudny piach wsypują, sk******ny j****e!! Wy*****ać !! - i w tym tonie przez około 5 minut.
Matula próbowała coś z babą dyskutować ale na nic się to zdało.

Trudno - dawać i prosić to trochę za dużo - piasek wylądował u nas na ogrodzie, a mój młodszy brat i dzieciaki z sąsiedztwa mają kupę zabawy.
Głupia polska mentalność - jak coś dają za darmo, to musi być w tym jakiś haczyk...

Po prostu Polska

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 626 (668)

1