Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Bojaniepamietamnicku1

Zamieszcza historie od: 25 września 2022 - 0:06
Ostatnio: 14 stycznia 2023 - 21:22
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 286
  • Komentarzy: 37
  • Punktów za komentarze: 105
 
poczekalnia
Cześć kolejna perypetii z byłym.

Rozstając się uznaliśmy, że nie rozstaliśmy się w gniewie, więc możemy dalej utrzymywać znajomość. Oczywiście jak ochłoniemy. Przynajmniej taka była moja wizja.

Okazało się jednak, że niestety nasze wizje znacząco się różnią. Drobiazgi, do dogadania. Ja zwiększyłam dystans, czasem się odezwałam, bo to przecież były. Znajomość ok, ale nie będę zachowywała się jakbym dalej była z nim w związku. Tymczasem on wielokrotnie żalił się, że nie chcę regularnie widywać się z nim, rozmawiać przez telefon, za rzadko odpisuję na wiadomości. Przyznaję, że nie czułam się w tym komfortowo, zwłaszcza, że w międzyczasie zaczęłam się z kimś spotykać, a były robił mi wyrzuty, że tak szybko mi poszło. Mówił, że spodziewał się, że nie będę sama do końca życia, ale ze już? Później dowiedziałam się również, chociaż nie od niego, że on też się z kimś spotyka. W zasadzie to założył tindera dwa tygodnie po naszym rozstaniu. Nie mam nic do tego, niech sobie układa życie. Miałam tylko mu za złe, że przez dłuższy czas smutnym tonem skarżył się, że ja tak szybko sobie kogoś znalazłam, że jestem okropnym człowiekiem. On cierpi, a ja z jakiś fagasem...

Mijał czas, ja nadal spotykałam się z nowym partnerem, były nadal robił mi wyrzuty, ja nadal nie poruszałam kwestii jego hipokryzji. Wiem, znów popisałam się głupotą. Cały czas uczę się nie robić takich rzeczy. Coś się zmieniło, kiedy były, zdaje się, uświadomił sobie, że z nowym partnerem mi się układa, że to nie jest kwestia trzech randek. Wpadł w szał. Zwyzywał mnie, groził partnerowi. Wtedy też ostatecznie zerwałam z nim kontakt. On ze mną też, zauważyłam, że usunął wspólne zdjęcia z fb (znajomi zapytali czemu zniknęły z mojej tablicy), usunął nicki, zablokował wszędzie gdzie się dało. Przez dwa tygodnie ktoś mnie odbierał z pracy na wypadek gdyby mu do reszty odbiło i czekał na mnie pod budynkiem. A gdy minął strach, poczułam się wreszcie szczęśliwa. Zniknęło poczucie winy, które kazało mi utrzymywać z nim jakąś znajomość, mimo dyskomfortu.

Tylko mam żal, że zachował się tak a nie inaczej. Manipulował mną, chciał żebym czuła się źle z tym co robię. I żal, bo już po rozstaniu wspólni znajomi uświadomili mnie w ilu rzeczach mnie okłamywał. Jak chociażby im mówił, że nie mogę przyjść na spotkanie, a mnie nie mówił nawet, że jestem gdzieś zaproszona.

A terapia u psychologa już przynosi pierwsze efekty :)

Związki

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 37 (93)

#89783

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kontynuując moją historię....

Mam nadzieję, że nie potraktujecie tego źle. Gdy się rozstaliśmy z byłym partnerem, nie czuję tej idiotycznej postawy bronienia jego dobrego imienia moim kosztem.

1. Wyjazd z byłą kochanką to była tylko wisienka na torcie. Już wcześniej się zdarzało, że nie miałam pieniędzy na kolejną wycieczkę (albo po prostu zbyt drogą). Wtedy też dobrodusznie wybaczał mi, pojedzie beze mnie. Ewentualnie gdy koszt na jedną osobę byłby zbyt duży, to sobie odpuści, ale już zawsze podkreślał, że zrezygnował tylko dla mnie.

2. Szantażował mnie rozstaniem już wcześniej. Powiedział wtedy, że jeśli nie przestanę się ciągle kłócić, to zakończy związek, bo on się nie da tak traktować. Już poprzednie dwie dziewczyny miały o wszystko pretensje.

3. Powroty do domu. Na początku mnie odprowadzał, ale potem już nie. W czym problem? Bałam się wracać sama po nocy, po zalesionym terenie (nie było innej drogi), ale on ma lepsze połączenie z centrum, a ja jestem dorosła. Poza tym przecież odprowadzając mnie byłby w domu godzinę później. Ale nie musiałby mnie odprowadzać gdybym po prostu zamieszkała u niego, to w czym problem, nie?

4. Ja płacę za niego? Super. On za mnie? Dobra, ale muszę oddać. Ewentualnie płacę następnym razem. Sytuacje gdzie zabrał mnie do droższej knajpki, za którą nie zapłaciłam sama sobie nie miały miejsca. Potem tylko chwalił się, że mnie zabrał do tej knajpki.

5. Prezenty. W ciągu całego naszego związku kupił mi trzy prezenty. Chciał kupić czwarty, ale był to prezent zasadniczo dla niego. Mówiłam, że ja nie chcę tej rzeczy, nie potrzebuję, ale on musi, bo go kręcą kobiety, które to noszą. Jak się zastanowić to wydałam na prezenty dla niego wcale nie mniej, ale to on opowiada jaki jest hojny, bo kupił zegarek za 300 złotych.

6. Ciągle chwalił się ile zarabia. Dużo więcej ode mnie. Kolegom również. To dlaczego więcej kosztów jest po mojej stronie?

7. Moje wizyty u niego. Brudno, ale po moim zwróceniu uwagi już zawsze posprzątał przed. Nadal jednak zostawały ręczniki z niedopranymi plamami. Pomijając już fakt, że na początku chciał, żebym używa jego ręcznika bo się nie opłaca dawać świeżego. Następnego dnia wstawałam i przez cztery godziny czekałam aż książę wstanie. Bo on nie lubi wstać przed 13:00. Próba kompromisu, że czasem wstanie wcześniej a czasem dam mu spokój nie powiodły się.

8. Wygodnictwo. On sobie życzy remont. To co z tym? Zaprosi kumpla, szwagra i ojca. Niech robią. Szwagrowi odpalił coś za robotę, reszta niech robi za darmo. On w czasie prac spał, bo przecież on i tak nie umie, a spać lubi. Gdy były jakieś rozwiązania, które mu się nie podobały, kwitował kpiącym "ojcu się nie chciało robić". A jemu chciało?

9. Brak umiejętności. Wiem, że to głupie, ale drażniło mnie, że on w sumie niewiele umiał. I uważał, że nie umie, więc robił nie będzie. Pomalować ściany? Nie umie. Naprawić zawias? Nie umie. Prowadzić auto? Też nie. Ale w sumie przecież nie musi, skoro ja umiem, nie?

A byłam z nim, bo wbrew pozorom przez większość czasu mu zależało i naprawdę intensywnie pracował nad rzeczami, które mi przeszkadzały. I naprawdę bardzo się zmienił przez okres naszego związku. Bardziej dbał o siebie, o mnie, o mieszkanie. Potem miałam wyrzuty sumienia, że pozbył się tyłu wad dla mnie, a dla mnie wciąż to zbyt mało.

Związki

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 128 (152)

#89753

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kontynuacja historii https://piekielni.pl/89739#comment_1159872.

Na początku dziękuję większości z was za wsparcie, za wasze komentarze. Wasze słowa pozwoliły mi zaufać sobie, że mam prawo czuć się źle w tej sytuacji. Wychowałam się w lekko patologicznej rodzinie u przez to mam problem z określaniem co jest ok, a co nie. I już wcześniej wpakowałam się w toksyczny związek.

Próbowałam jeszcze rozmawiać z partnerem, tłumaczyć moje stanowisko. Przedstawiałam, że nie czuję się dobrze, że mam wrażenie, że muszę z nim jeździć gdziekolwiek zechce, bo inaczej znajdzie zamiennik. Zwłaszcza, że groził mi zerwaniem, jeśli będę robiła problemy.

A ja nie będę go pilnowała przecież. Powtarzał tylko argumentację, że przecież nie będzie z nią uprawiał seksu. Dodał, że łóżka przecież będą osobne. W tej sytuacji powiedziałam, że faktycznie to chory związek, w którym partnerka zabrania czegoś partnerowi - więc mu nie zabraniam, niech jedzie, ale ja z kolei nie muszę znosić jego jeżdżenia z byłymi kochankami na dwuosobowe wakacje, nie muszę znosić tego, że wycieczka (z 10 w tym roku) jest ważniejsza niż moje uczucia.

Zerwałam z nim. Jeśli kogoś interesuje moja historia - trzymajcie kciuki, żebym nie wróciła, bo on powtarza, że mnie kocha najbardziej na świecie. I że robi dla mnie wszystko, a ja ciągle jestem niezadowolona.

związek

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 184 (204)

1