Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

JaJa

Zamieszcza historie od: 2 grudnia 2012 - 8:59
Ostatnio: 30 grudnia 2012 - 9:32
  • Historii na głównej: 1 z 3
  • Punktów za historie: 1360
  • Komentarzy: 3
  • Punktów za komentarze: 6
 

#43753

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kiedy byłam w piątej klasie podstawówki umarł mój tata. Mimo że mama miała z nim separację i widywałam go raz w miesiącu najwyżej, płacz był.
Nikomu o tym nie mówiłam, ale koleżanki po pewnym czasie zauważyły, że czasem leci mi pojedyncza łza, że zrobiłam się smutna, małomówna, zamknięta w sobie. Jedna z nich poinformowała o tym szkolną panią psycholog.
Pewnego dnia owa kobietka, ładna blondynka przed trzydziestką, poprosiła mnie do swojego gabinetu. Powiedziała, że jeśli chcę, mogę jej opowiedzieć o moim problemie. Tak zrobiłam.
Muszę powiedzieć, że naprawdę poczułam się lepiej po tym wszystkim. Ulżyło mi niesamowicie, ale na krótko.
Tydzień po spotkaniu z kochaną panią psycholog nauczyciele zaczęli pytać takimi:

-JaJa, jak się czujesz?
-JaJa, wszystko w porządku?
-JaJa, smutno ci?

i tym podobnymi pytaniami. Wiedziałam, że psycholożka pozwoliła sobie podzielić się z innymi moim sekretem. Niestety, na nauczycielach się nie skończyło.
Koleżanki podłapały o co chodzi i zadawały mi pełne trosk pytania tyczące się mojego zmarłego taty. Czy nie tęsknię za nim, czy mocno płakałam, itp. Odpowiadanie na coś takiego naprawdę jest irytujące. Ale to jeszcze nie koniec.
Wszystkie przyjaciółki po krótkim czasie przestały się do mnie odzywać, a kiedy tylko zaczynałam płakać padały komentarze typu "poskarż się tacie".

I tak oto pani psycholog uczyniła dwa ostatnie lata podstawówki moim największym koszmarem.

szkoła podstawowa

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 618 (710)
zarchiwizowany

#43777

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przypomniałam sobie ostatnio historię, którą opowiedziała mi moja siostra - ratownik medyczny.

Z wypadku samochodowego przywieziono sześcioletniego chłopczyka, którego rodzice zginęli w tymże zdarzeniu. Posadzono go w jakimś pokoju, dano kredki, książeczki i zostawiono z nim pielęgniarkę.
Po jakimś czasie przyjechała wezwana pani psycholog. Porozmawiała z dzieckiem o pierdołach, co lubi robić, jak mu idzie w szkole itp. W końcu westchnęła, złapała sierotę za rękę i powiedziała:

- No, kochany, rodzice już po ciebie nie przyjadą, zostawili cię, wiesz? Biedny, sam zostałeś na tym świecie.

Po tych słowach panią psycholog wyproszono.

małopolska

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 375 (391)
zarchiwizowany

#43746

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Trochę o polskich drogach i ich opłakanym stanie. Tym jednak razem mogło skończyć się śmiercią.

Jechałam z mamą na zakupy do dużego miasta, zgodnie z przepisami oczywiście - nigdzie nam się nie spieszyło. Ruch był prawie zerowy, droga szeroka, wszystko elegancko. Do czasu.
W pewnym momencie przód samochodu gwałtownie spadł, a tył poleciał do góry, co poskutkowało dachowaniem. Auto zrobiło z cztery koziołki (już nie pamiętam) i wylądowało, na szczęście, na kołach.
Moja mama zdążyła zakryć głowę rękami, miała tylko guza i dwa sińce. Ja nie miałam takiego szczęścia - ręka i para żeber złamana, ale przytomności nie straciłam. Rodzicielka dała radę zadzwonić na pogotowie.
Jak się potem okazało, pod cienką warstwą asfaltu była wielka DZIURA, około metra głębokości. My w nią wjechałyśmy.

Chciałabym tylko na koniec zapytać, za co my płacimy te cholerne podatki?

polskie drogi

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 283 (343)

1