Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

LucjuszKot

Użytkownik otrzymał bana za: Konto powiązane z kalipso. Do czasu wygaśnięcia bana pierwotnego wszystkie poprzednie i kolejne konta będą zablokowane
Ban wygasa: 2112-11-15 16:21:07
Zamieszcza historie od: 24 sierpnia 2012 - 19:57
Ostatnio: 15 listopada 2013 - 18:51
O sobie:

Jak każdy kot chodzę swoimi ścieżkami i bywam wredny.

  • Historii na głównej: 1 z 11
  • Punktów za historie: 8072
  • Komentarzy: 71
  • Punktów za komentarze: 1111
 
zarchiwizowany

#56059

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rano, jak szykuję się do pracy, przechodzi pod moim oknem pewna pani. Bardzo regularnie, zawsze o tej samej godzinie.
Prowadzi synka do przedszkola.
Prowadzi to za dużo powiedziane, ona go wlecze, próbuje nieść, jest kopana, bita, wyzywana.
Mały odpierdziela pokazówę na całą ulicę. Wrzeszczy, gryzie. Kobieta nie radzi sobie z nim zupełnie. On się drze (nie płacze a się właśnie drze), ona tarmosi go za ubranie, czasem wlecze po chodniku i krzyczy na niego ile sił w płucach. Nie wiem, które wrzeszczy głośniej.
Widuję ich od września tego roku, zawsze jest to samo.

Dowiedziałem się, że pani jest... nauczycielem nauczania początkowego, czy jakoś tak. Uczy dzieci kl I-III. Pedagog, a sobie hoduje małego potworka i terrorystę.
Ciekawe, czy z obcymi sobie radzi lepiej?

Ps. Mam sąsiadkę, która uczy w gimnazjum, też ma takiego potworka, tylko większego. Dorobił się już kuratora, za pobicia i okradanie słabszych, w szkole, gdzie uczy mama.

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 281 (361)
zarchiwizowany

#55890

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolegę rzuciła dziewczyna.
Z dnia na dzień, po dwóch latach wydawałoby się udanego związku. Czemu?
- Nigdy nie byłeś o mnie zazdrosny, nawet się o mnie nie biłeś!

No, jej nowy na pewno jest zazdrosny i wie do czego służą pięści.
Widziałem ją dziś rano na przystanku, jak wracałem z nocki. Miała piękne limo i starszy, już żółtawy siniak w okolicy ust.
Na moje cześć, udała, że mnie nie zna i szybko odwróciła wzrok.
Za to jej misiaczek posłał mi mordercze spojrzenie.

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 664 (722)
zarchiwizowany

#55872

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kumpel od lat oddaje krew.
Co prawda śmieje się, że robi to z czystego egoizmu i wyrachowania, bo sam w razie czego dostanie w pierwszej kolejności, ma darmowe badania i zawsze obeżre się czekolady;), ale tak naprawdę to jest z siebie dumny - człowiek z misją.

W sobotę razem z kolegą z patrolu zostali wezwani do pewnej meliny, bo sąsiad znalazł trupa. Trup okazał się jeszcze żywy, wezwane pogotowie zabrało go do szpitala.
Facet, znany dobrze policji i lokalnym angolom, zachlał się i zagłodził prawie na śmierć. W szpitalu stwierdzono hemoglobinę ledwie powyżej 4 (normy ilości hemoglobiny we krwi dorosłego człowieka podobno wynoszą około 11,0-17,5 g/dl). Podano krew, leki, położono na intensywnej.
Dziś pijaczek poczuł się jak młody bóg, powyrywał sobie igły od kroplówek i spierdzielił ze szpitala.
Poczuł się w pełny wyleczony, siły mu wróciły, apetyt na alkohol też.
Kumpel go znalazł ponownie na melinie, już w stanie nieważkości.
- Żal pomyśleć, że moja lub inna krew idzie również dla takich ludzi - stwierdził.

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 542 (626)
zarchiwizowany

#55462

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Normalnie as wywiadu.
Sprzedałem faciowi nawigację. Stan idealny, najnowsze mapy, legalne, do tego aktualizacja dożywotnia. W zestawie pokrowiec, uchwyt i inne dodatki.
No powinien być zadowolony?
Nie był, bo mu Genewa zginęła.
Do dupy takie mapy, albo nawigacja jakaś spierdzielona.
W głowę zachodzę co jest nie tak, przecież przed wysyłką wszystko sprawdzałem jeszcze raz. Nie mogłem skumać o co chodzi.

W końcu ostatni pomysł:
- A w jakim kraju pan ustawiał tę Genewę?
- No we Francji, nie?
- To może niech pan spróbuje w Szwajcarii?

Znalazła się, cała i zdrowa :)
Przepraszam, za insynuację że sprzedałem bubla, nie usłyszałem.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 721 (771)
zarchiwizowany

#55011

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kumpel ma córę, ale nie ma konta na Allegro, więc mnie poprosił o przysługę. Miałem wystawić na aukcji trochę zabawek po małej. Zażądałem prezentacji czy to nie jakiś syf, ale spoko, wszystko czyste, zadbane. W asyście dzieciaka zrobiłem fotki jej misiom i lalkom i wystawiłem na licytację.
Kasa dla małej na jakieś nowe cudo, w zamian za to co już się znudziło.
Wygrała pewna pani, zapłaciła, dogadaliśmy szczegóły wysyłki.
Kobieta bardzo szczęśliwa, mimo, że jeszcze paczka nie dotarła. Wysyłała mi informacje jak to córeczka się ucieszy, co z tym zrobi, jaką kolekcję uzupełni.
Kilka wiadomości jednego dnia.

No i dodatek - folder pełen prywatnych zdjęć córeczki, żebym sobie zobrazował, kto się tak ucieszy.
Fotki na koniku i w ogródku, i na basenie, i z kotkiem i z kurczaczkiem, i w bereciku i W SAMYCH MAJTECZKACH - CAŁA SESJA!

Gdzie ta kobieta ma instynkt samozachowawczy!?
Znam jej dane, numer konta, adres, wiem jak wygląda ona, jej dom i do tego mam około 20 prawie nagich zdjęć jej dziecka, o które nie prosiłem, nawet by mi to do głowy nie przyszło.
Normalnie mnie zatkało!

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 991 (1087)
zarchiwizowany

#53557

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Co byście powiedzieli na taką sytuację:
Lekarz, manipuluje i wpływa na pacjentkę, jej niską samoocenę i psychiczny dołek "leczy" dosłownie uzależniając ją od siebie i seksu ze sobą...
Nieetyczne, niemoralne, podłe?
A może akceptowalne, w końcu oboje są pełnoletni, a to, że on ma lat 60 i jest jej lekarzem, a ona 30 i jest pacjentką, to zrządzenie losu?

No to teraz prawdziwa historia.

Kolega z dzieciństwa, lat 30 trafił do zamkniętego ośrodka leczenia uzależnień. W grupie wypatrzyła go pani terapeutka lat 60 i zaczęła się do niego przystawiać. Chłopak w kompletnym dole, samoocena na poziomie szamba, podatny, wdzięczny za każde dobre słowo i pozytywny impuls do wyjścia na prostą, a tu polowanie z nagonką. Odseparowanie go praktycznie od grupy wsparcia, rozmowy tylko z nim, reszta grupy zlewana jakby nie istniała, uczyniony grupowym, chwalony na dodatkowych konsultacjach itp. Prywatne wiadomości, samotne szeptanie, odurzający zapach perfum w malutkim pomieszczeniu. W końcu uwiedzenie, uzależnienie. Nie bierze jak ona chwali, żyje dla niej, robi co ona karze. Jest na każde skinienie.

Kiedy wyszedł 100 SMSów dziennie, ale odległość robi swoje, zaczął przytomnieć, wstydzić się spotkań z nią, wyłączać telefon, nie odpisywać na pocztę, to dostał zjobki, że się nie stara, że znowu wpadnie, że nie ma dla niego ratunku tylko rów przy drodze...
Jeszcze się trzyma, ale jest na skraju załamania nerwowego. Dosłownie wypłakał mi się w rękaw. Chciałby wrócić do ośrodka i się boi. Tamtą kobietę i kocha i nienawidzi jednocześnie. A tu stare środowisko czeka, tęskni, wzywa...

Najgorsze jest to, że nie jest ani pierwszym ani ostatnim nabytkiem pani terapeutki. Byli już inni przed nim, a nowi, w nowej grupie już są pewnie na oku. Kobieta kiedyś sama uzależniona, po terapii została terapeutką, teraz uzależniła się chyba od seksu, bo wnyki zakłada sprawnie jak najlepszy kłusownik. Osaczenie, izolacja, manipulacja, zmiękczenie, uzależnienie, nacisk.
W końcu zna słabe strony zwierzyny.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 596 (700)
zarchiwizowany

#53295

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Raz na pół roku chodzę do dentysty na kontrolę.
Zęby mam raczej zdrowe, ale jakby co, to lepiej wiedzieć jak problem dopiero się zaczyna, a nie jak pozostaje już tylko wyć z bólu po nocach jak szakal, albo przebijać się łbem do sąsiadów (kumpel tak robi, idzie dopiero jak już dosłownie kona).

Koleżanka z pracy namówiła mnie na wizytę u jej dentystki - "pierońsko drogiej, ale świetnej". Ta zajrzała mi w paszczę i znalazła 4 dziury do borowania natychmiast! O cholewica! Kasy przy sobie nie miałem za wiele, więc umówiłem się po wypłacie. W międzyczasie zahaczyłem o własną przychodnię i tak jakoś te dziury nie dawały mi spokoju. Mój dentysta był szczęśliwie, a ludzie pod drzwiami nie, więc tak chciałem jedną, najmniejszą załatać z marszu.
Paszcza szeroko, luka gość i luka...
- A co ty tu chcesz robić kolego? Nie ma nic nowego.
- Jak to nie ma? Cztery ubytki do wiercenia...
- Gdzie masz te ubytki?! Wszystko cacy, na bank. Nie zajmuj mi tu fotela, bo nie ma po co.

No, ciekaw jestem za co ja bym zapłacił u tej "pierońsko drogiej, ale świetnej"?

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 696 (732)
zarchiwizowany

#52833

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dostałem tydzień urlopu.
Byłem bardzo przepracowany, więc spędzam go po prostu w domu.
Plan zakładał, że odeśpię, odpocznę, obejrzę trochę zaległych filmów, poczytam.
Jednym słowem cisza, spokój i błogie lenistwo.

Od wczoraj, do parku na przeciw moich okiem przybyła grupa Holendrów, którzy wielbią Jezusa.
Wspomagani przez polskich wyznawców tańczą, śpiewają i głoszą swoje "świadectwa" wydzierając się w dwóch językach przez megafony. Zaczynają o poranku i kończą otwartą jadłodajnią przy muzyczce, do której schodzą się dzieci i dorośli mieszkańcy (jak zaobserwowałem, gównie miejscowe żuliki).

Od dziś próbuje ich zagłuszać puszczając swoje pieśni i modlitwy sąsiadka z góry. Pani złożyła im wizytę, bo dosłyszała słowo Jezus skandowane przez tłum i megafony, ale na miejscu ktoś ją poinformował, że to "obca wiara" a co gorsze dostrzegła czarnoskóre dzieci!
Puszcza teraz na cały regulator pieśni kościelne i do tego śpiewa sama lub z koleżankami.

Koło południa nawiedzili mnie Jehowi, a chwilę później rozdzwoniły się dzwony któregoś z kościołów (mieszkam w połowie drogi między dwoma, odległymi o jakieś 120m).

I jak tu nie dojść do wniosku, że bez wszelkich religii świat byłby piękny?!

Skomentuj (48) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 518 (790)
zarchiwizowany

#52199

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wąski przejazd między budynkami prowadzący na wewnętrzne podwórka. Przed nim wszelkie możliwe znaki i tablice zakazu: ruchu, parkowania, zastawiania wjazdu (nie dotyczy mieszkańców). W podwórzu, jak dobrze zerknąć podjazd dla osoby niepełnosprawnej.

Centralnie we wjeździe parkuje facio i wysiada z zamiarem udania się w siną dal.
Kumpel, który tam mieszka zwraca uwagę, że tu nie wolno stać. Facio śmieje mu się w nos.
- Spadaj szczeniaku, jak się ma plecy tu i tam, to się stoi gdzie się chce.
- Szerokie masz pan te plecy, bo postój w tym miejscu drogo kosztuje? - pyta kumpel z uśmiechem głodnego krokodyla.
- Ch*j ci do tego - pada uprzejma odpowiedź.

No i co było robić?
Kumpel westchnął, wsiadł do auta, które stało na ulicy i zajechał pana od tyłu. Następnie wykonał telefon, do kolegów z pracy, bo sam był po służbie.
Pan już trochę spuścił z tonu, ale nadal uważał, że mu wszystko ujdzie na sucho.
Podjechali policjanci, a cwaniaczek z ryjem, że on tu właśnie chorego przywiózł, że potrzeba uzasadniona, a ten tu gnojek go przyblokował. Wtedy swoją wersję przedstawił aspirant gnojek.

Przepytano pana gdzie tego chorego przywiózł, a ten macha łapą na okna... aspiranta gnojka. Im dalej tym bardziej się wkopuje.
Na koniec sięga po portfel i mówi, że przecież można się dogadać, on ludzki jest a policja biedę klepie.
Finał będzie w sądzie.
Wśród zarzutów próba przekupstwa i kilka innych.
A wystarczyło nie parkować jak ostatni burak.

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1006 (1034)
zarchiwizowany

#50648

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Był sobie kiedyś taki kawał:
Siedzi pijaczek nad rzeką i kijek moczy. Dosiada się dwóch gości, koniaczkiem częstują. Pijaczek na drugi dzień, już z nimi koniaczku pić nie chce, bo strasznie po nim d*pa boli...

Poszedł mój sąsiad na rybki, kijek moczy, dosiadło się dwóch innych wędkarzy (przynajmniej z wyglądu), flaszkę postawili. Dalej sąsiad nic nie pamięta. Obudził się w nocy, nad rzeką, z obolałym odwłokiem i krwią na bieliźnie.
Wiem o całej sprawie, bo płakał w domu, a ciepło i balkony otwarte. Żona namawiała, żeby na policję iść, a on szlochał i nie chciał nawet o tym słyszeć.
Szkoda chłopa, czasy takie nastały, że nawet mężczyzna bezpieczny nie jest.

Byłoby mi go jeszcze bardziej szkoda, gdyby nie nasza rozmowa sprzed kilku miesięcy, kiedy na wieść o gwałcie na pewnej młodej, zgrabnej dziewczynie nie stwierdził z satysfakcją:

- Dobrze jej tak, latała z d*pą na wierzchu to się doczekała. Ma o co się prosiła. Nikt nie gwałci ot tak. Nie żal mi dziwki.

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 948 (1030)