Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Mitchie

Zamieszcza historie od: 30 kwietnia 2011 - 13:33
Ostatnio: 27 stycznia 2013 - 23:52
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 187
  • Komentarzy: 6
  • Punktów za komentarze: 21
 

#9037

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu pracowałam w pewnej firmie odzieżowej. Moja praca wówczas opierała się przede wszystkim na rozwieszaniu ciuchów i zbieraniu po 'sklepowych turystach' rzeczy z przymierzalni.

Pewnego razu wpadłam spóźniona do sklepu, na wstępie krzywiąc się niemiłosiernie. W powietrzu unosił się obrzydliwy smród, którego nie byłam w stanie zlokalizować. Pytając ochroniarza skąd wydobywa się ten przykry zapach, wzruszył tylko ramionami.
Niestety, klientom zaczął udzielać się nieprzyjemny nastrój. Zaczęli zwracać się do kasjerek z pytaniem kto jest odpowiedzialny za porządek na sklepie, czystość, itp.
Atmosfera była nieco napięta, dlatego też wraz z ochroniarzem postanowiliśmy w końcu zbadać teren. Sklep miał ogromną powierzchnię, także identyfikacja smrodu zajęła nam dobre paręnaście minut. I co się okazało?

W jednej z kabinek, we wnęce za lustrem upchnięta była... zużyta, dziecięca pieluszka. Tego typu niespodzianka zaskoczyła cały personel, który od tamtej pory uważniej sprawdzał każdą przymierzalnię.

sklep odzieżowy

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 357 (455)

#9033

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia z serii: 'Rodzice z dziećmi na zakupach'.
Pracuję w jednym z ekskluzywnych sklepów z odzieżą damską.
Pewnego dnia zjawiła się u nas pani z małym chłopcem. Dziecko rozsadzała energia, jednak uwaga matki skupiona była bardziej na ciuchach, niż na własnym dziecku.
Po około godzinie, oglądania i przymierzania, pani podeszła do kasy z rzeczami wartymi w sumie około tysiąc złotych. Uradowane z kierowniczką, że podskoczą nam parametry, rozpoczęłyśmy żmudny proces rozklipsowywania rzeczy i nabijania ich na kasę.
Mniej więcej w połowie kasowania, [P]ani przypomniała sobie o własnym dziecku, pytając moją [K]ierowniczkę, gdzie ono jest. Zdumiona dziewczyna odpowiedziała, że nie ma zielonego pojęcia.
W jednej chwili twarz kobiety poczerwieniała.
[P] - Jak to, nie wie pani gdzie jest moje dziecko?!
[K] - Proszę wybaczyć, ale do moich obowiązków nie należy pilnowanie dzieci klientów.
[P] - Co pani gada?! Płacę, wymagam!
To powiedziawszy, rzuciła mojej kierowniczce w twarz (dosłownie!) wszystkimi rzeczami, które zamierzała kupić i jak oparzona wybiegła ze sklepu, odgrażając się na głos o braku kompetencji pracujących w naszym sklepie osób.

sklep z odzieżą damską :)

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 510 (594)
zarchiwizowany

#9032

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję w jednym z ekskluzywnych sklepów z odzieżą damską. Z uwagi na fakt, że klientelę reprezentuje zazwyczaj płeć piękna, wraz z nimi czasem przyczłapią i dzieciaki. Historia ta nie dotyczy piekielnych klientów, niemniej jednak jest naprawdę warta opowiedzenia.
Pewnego dnia humor zbytnio mi nie dopisywał. Miałam problemy rodzinne, tak więc do pracy przyszłam w 'nie w sosie'. Z uwagi na fakt, że w ciągu tygodnia ruch jest bardzo mały, pozwalamy sobie czasem z dziewczynami na chwilę pogawędki.
Tego dnia do sklepu przyszła bardzo miła pani z małym, na oko trzyletnim, chłopczykiem. Adaś [imię zmienione) był przedstawicielem dzieci o typowej nadpobudliwości ruchowej. Wpierw wbiegł na witrynę, o mały włos nie obrywając po głowie manekinem, a następnie zniknął nam z oczu, chowając pod jednym z mebli z ciuchami. Matka miała oczy wokół głowy, więc podczas jej obsługiwania co jakiś czas dało się wychwycić jej wzgardzony okrzyk, aby mały trzymał się blisko niej.
Nazbierawszy multum ciuchów, zaprowadziłam panią do przymierzalni, dodając od siebie, że postaram się mieć oko na Adasia.
Podczas kiedy pani przebierała się w jednej z kabin, Adaś chodził od jednej do drugiej, waląc w metalowe rury, które się tam znajdują.
[Ja] - Oj, uważaj! Jak spadną Ci te rury na nóżki, to będzie bardzo bolało i będziesz musiał pojechać z mamą do szpitala.
[A] - Nie! Idź sobie!
Usłyszawszy to, matka wyszła z kabiny, wzięła małego za rękę i wróciła do niej z powrotem, po drodze dając mu ostrą reprymendę na temat jego zachowania. A że sama mam w domu takiego małego cwaniaczka, zignorowałam jego zaczepkę i wróciłam do kasy, ponownie rozpoczynając przerwaną rozmowę z kumpelą.
Nie minęło pięć minut, jak czuję, że ktoś leciutko trąci mnie w nogę. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam Adasia o minie kota ze Shreka 2. Tuż za nim stanęła jego matka.
[M] - Co miałeś powiedzieć pani?
[A]*chwila ciszy, buzia w ciup* - Kocham Cię...

I takim oto sposobem humor powrócił do mnie ze zdwojoną siłą, wypełniając cały dzień :)

sklep z odzieżą damską :)

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 301 (313)

1