Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Mlodociany

Zamieszcza historie od: 29 lipca 2016 - 2:48
Ostatnio: 16 sierpnia 2016 - 6:48
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 658
  • Komentarzy: 9
  • Punktów za komentarze: 29
 

#74485

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia usłyszana przy okazji wizyty pracownika Firmy świadczącej usługę dostawy prądu, dzierżącej nazwę areny w Krakowie. Imiona i zarys sytuacji został zmodyfikowany, aczkolwiek sam opis Piekielnego jest w stu procentach prawdziwy.

Dzisiaj przed pracą obudził mnie dźwięk dzwonka, godzina około 8:10. Powolnym krokiem zszedłem dwa piętra niżej i zobaczyłem w drzwiach zdenerwowanego Pana z w/w Firmy, który przyszedł na aktualizację oprogramowania licznika. Widziałem, że jest bardzo zdenerwowany więc spokojnie zaproponowałem mu kawę. I wtedy dowiedziałem się z jak piekielnym sąsiadem idzie mi żyć.


Sąsiada nazwijmy typowo Janusz. Tak, taki typowy Janusz co to niebite samochody prosto od Niemca sprzedaje, a potem ten sam Niemiec płakał i gonił Janusza aż do granicy. Dokładnie ten sam typ, uważający, że świat kręci się wokół niego.

Janusz jak się okazało zalegał z rachunkami za prąd. Suma niewielka, niespełna 500 złotych. Dzisiaj Pan z Firmy otrzymał nakaz odcięcia prądu od domu Janusza. W momencie gdy w domu zastał tylko syna tego szanowanego byznesmena poprosił go o kontakt telefoniczny. W momencie gdy Janusz odebrał telefon pracownik Firmy dowiedział się, że:

- Jest głupim pajacem, z czego Janusz nie użył słowa 'głupi',
- Janusz załatwi, że go zwolnią z pracy,
- Janusz nie ma czasu na załatwianie takich pierdół i Pan z Firmy ma się od niego odpier... odstosunkować,
- Jeśli Firma chce mieć pieniądze to niech Pan z Firmy poczeka na niego. Kiedy będzie? Za godzinę, dwie, może więcej. Niech Pan z Firmy czeka, przecież co oni mogą mieć innego do roboty jak czekanie na Janusza?

Oraz mnóstwo różnych epitetów, które aż wstyd wytoczyć do obcego człowieka. Pracownik Firmy postanowił się odwdzięczyć i pomimo tego, że przyszedł z pokojowymi zamiarami i chciał załatwić wszystko "jak człowiek z człowiekiem" bez namysłu odciął prąd.

Co jest w tym najśmieszniejsze? To, że 10 minut później Janusz przyjechał do domu i zauważył brak prądu, a widząc samochód z różowym logo Firmy na drzwiach zaczął krzyczeć na całą ulicę o złodziejach, którzy [cytuję] "uczciwego, porządnego byznesmena" okradają.


Kawę dopiliśmy, pracownik nawet przedstawił mi korzystniejszą taryfę, porozmawialiśmy o jego pracy... A Janusza czeka wieczór bez prądu... Wspomniałem, że ma dzisiaj 'zjazd rodzinny' z okazji imienin?

uslugi

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 290 (308)

#74582

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Uwaga, będzie długo, zawile i nieśmiesznie.

Słowem wstępu, pracuję w sporej polskiej firmie. Właściwie to nie tylko ja, lecz praktycznie cała moja rodzina: bracia, siostra, mama, wujek. Niektórzy żartują, że wkrótce firma zmieni przedrostek nazwy zastępując go naszym nazwiskiem, ponieważ moja rodzina pracuje dosłownie w każdym miejscu firmy: od produkcji, przez magazyn, aż po stanowiska biurowe. I dzisiaj właśnie będzie o pracy z rodziną.


Kilka miesięcy temu zacząłem pracę na mniej ważnym stanowisku na magazynie. Z racji na mój młody wiek byłem pozytywnie nastawiony do wszystkich i wszystkiego, wszak moja pierwsza praca na pełen etat. Ważne dla historii jest to, że członek mojej rodziny jest jakby "kierownikiem niższego szczebla" właśnie na magazynie. Starsi pracownicy, bardziej doświadczeni uważali się tam za pępek świata, dosłownie wyzywając młodych i nowych pracowników, ponieważ w ich mniemaniu to właśnie bardziej doświadczonym należy się wszystko. Mnie także nie ominęła nagonka z tego właśnie tytułu.



W firmie funkcjonuje także projekt, który pomaga wybić się osobom, które mają jakiekolwiek umiejętności, które mogą przydać się poza produkcją czy magazynem. Znając swoje możliwości postanowiłem także wysłać podanie. I wtedy wszystko się zmieniło. Na dwa tygodnie przed moim odejściem ze stanowiska gdy okazało się, że przeszedłem całą drogę rekrutacji i wkrótce rozpoczynam pracę na nowym stanowisku, tym razem biurowym, na zawsze żegnając się z pracą na magazynie. Warto zaznaczyć, że praca jest pracą (najprościej ujmując) "w branży IT", co oznacza, że praktycznie niemożliwym jest dostanie się na takie stanowisko bez odpowiednich umiejętności.

Gdy wszyscy dowiedzieli się, że pracuje z nimi ostatnie dwa tygodnie nagle okazało się, że już nie jestem "pier***onym gówniarzem bez ambicji", lecz (tutaj cytuję) "młodym, ambitnym chłopakiem, który rozpoczął swoją karierę". Było mi miło, lecz coś mi nie pasowało. Dlaczego ludzie, którzy jeszcze wczoraj mnie obrażali dzisiaj są dla mnie mili, zapraszają na pożegnalne piwo i życzą mi wszystkiego najlepszego? Teraz już wiem.

W dniu mojego odejścia zostałem obrzucony prośbami, a w niektórych wypadkach nawet więcej, które brzmiały "Jak pójdziesz na górę to szepnij o mnie dobre słówko, może też się stąd wyrwę."... Nie chcąc być niegrzecznym odpowiadałem tylko, że "Niewiele mogę, ponieważ to praca w której potrzebne są konkretne umiejętności". I tak minął ostatni dzień, nazajutrz miałem już wstawić się na moim stanowisku.


Jak pewnie się domyślacie gdyby nie było piekielności nie byłoby także tej historii, prawda? Pierwszego dnia pracy po kilku godzinach szkolenia zostałem wezwany do kierownika działu IT na rozmowę. Czego się dowiedziałem?

- "Serdeczni koledzy i koleżanki" z poprzedniego stanowiska złożyli masowo podanie na to samo stanowisko, a na rozmowie wstępnej każdy powoływał się na mnie mówiąc, że sam ich szkoliłem i że za nich ręczę... Żaden z nich nawet nie wiedział z czego ich szkoliłem, nikt nie zdał testów.
- Moi byli współpracownicy widzieli jak wręczałem pieniądze rekruterce, która była odpowiedzialna za moją zmianę stanowiska,
- W ostatni dzień pracy ponoć specjalnie pracowałem niechlujnie, przez co popełniłem wiele błędów i spowodowałem wielkie straty dla firmy,
- Pozytywną opinię od poprzedniego przełożonego otrzymałem tylko dlatego, że ten obawiał się zwolnienia z pracy (z racji tego, że członek mojej rodziny jest tam kierownikiem),
- Ukradłem bardzo-drogą-część z magazynu. Po sprawdzeniu tego przez nowego przełożonego faktycznie zauważono, że brakuje jednej sztuki. A tak w ogóle to w kradzieży pomógł mi mój brat, który nie jest poddawany kontroli osobistej z racji jego stanowiska.

Jako, że jak wspomniałem "jestem młodym i nowym pracownikiem firmy" kierownik IT nie mógł sobie pozwolić na takie rzeczy i faktycznie, uwierzył we wszystko "doświadczonym pracownikom firmy"...


Tak więc to był mój ostatni dzień w tej firmie. Ktoś w Małopolsce potrzebuje konsultanta wdrożeń ERP? Młody, ambitny, jeden dzień doświadczenia zawodowego.

Edit: Wspomniałem, że osobą najbardziej oburzoną moim awansem był przyjaciel z dzieciństwa właściciela firmy, który pracuje tam ponieważ nie ma co robić z czasem wolnym?

praca i zazdrość ludzka

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 339 (379)

1