Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Rogata

Zamieszcza historie od: 24 czerwca 2015 - 13:48
Ostatnio: 10 lipca 2016 - 9:52
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 663
  • Komentarzy: 1
  • Punktów za komentarze: 1
 

#73244

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Koniec roku szkolnego się zbliża, toteż pozwolę sobie na skomentowanie pewnej placówki, w której przyszło mi pobierać edukację ponadgimnazjalną. Nie chciałam wylewać swoich żalów wcześniej, naiwnie wierzyłam, że to może tylko złe pierwsze wrażenie, że do końca pierwszej klasy będzie lepiej.

Słowem wstępu: szkoła z bardzo wysokim poziomem, najlepsza w mieście i okolicach, zachwalana wszędzie tak bardzo jak to możliwe. Gimnazjalisto, wybierz Nas, wygraj swoje życie! Od września przewinęło się kilka ciekawszych historii zaprzeczających tym wspaniałym legendom. Jedne były mniej, inne bardziej zrozumiałe, lecz całkowicie zabiły mnie dwie perełki:

1. Zachęcona legendami i wspaniałymi reklamami zdecydowałam się zostać dumną uczennicą tejże szkoły. Zgodnie z zainteresowaniami, smykałkami i innymi predyspozycjami wybrałam, iż chcę być w klasie matematyczno-przyrodniczej. Podczas dnia otwartego, jeszcze w czasie wakacji, przedstawiono potencjalnym uczniom ogólny zarys "jak to wszystko u nas działa". Wyglądało to następująco: moja wymarzona klasa licząca 15 osób, połączona z grupą 15 osób z profilu matematyczno-fizycznego. Teoretycznie jedna klasa, jeden wychowawca, różnica tylko w ilości godzin poszczególnych przedmiotów ścisłych, adekwatnie do nazwy profilu.
Niemiłosierna radość w dniu ogłoszenia wyników rekrutacji i wielkie rozczarowanie 1 września.
Nie utworzono mojego wymarzonego profilu z powodu małej liczby chętnych. Tym oto sposobem jestem na mat-fizie, swoją drogą liczącym 32 osoby. Jak uczniom wytłumaczono tę sytuację? "W drugiej klasie i tak każdy z was wybiera przedmioty, których naukę kontynuuje na poziomie rozszerzonym, o co ten płacz? Niedoszły mat-przyr wybierze biologię i chemię i po sprawie." Ostatni rocznik będący na upragnionym przeze mnie profilu w tym roku pisał już maturę. Obecną klasę drugą również oszukano w podobny sposób. Rok rozszerzonej nauki w plecy :')

2. Nadzieja na kontynuowanie nauki chemii pękła jak bańka w momencie, gdy powiadomiono nas, że rozszerzona chemia nie zostanie otwarta we wrześniu 2016, ponieważ miasto nie posiada funduszy na utrzymanie tejże grupy. Większość osób zdecydowała się więc tylko na biologię, rezygnując z drugiego rozszerzonego przedmiotu. W efekcie mamy zbyt dużo chętnych do grupy biologicznej, a części z nich nauczyciele "delikatnie sugerują" wybór innego przedmiotu. Nieistotne, że niezwiązanego z ich planami czy zainteresowaniami.

Tak więc z tego właśnie miejsca chciałabym podziękować "bajecznemu" liceum za pomoc w dążeniu do celów związanych ze studiami czy może nawet przyszłą pracą. A szkoła ma ponoć dawać możliwość rozwoju...

PS. Może ktoś z czytających będzie lub jest w podobnej sytuacji - przede wszystkim nie można rezygnować z marzeń, są przecież prywatne lekcje, byle do matury, najważniejsze to nie tracić zapału!

edukacja

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 202 (282)

#67082

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Trochę o tym, jak bardzo (czyli wcale) można liczyć na pomoc obcych ludzi :)

Cała historia miała miejsce jakieś 2-3 tygodnie temu.
Na dworze duszno, temperatura wysoka, więc nie trudno o zasłabnięcia itp. Wybrałam się z moją rodzicielką i kuzynką (10 lat) na krótki spacer, chwilę przed południem. Przy jednej z większych ulic, na ławce siada, a właściwie osuwa się na nią, dorosły mężczyzna, wiek ok. 50 lat. Głowa czerwona jak buraczek, zmęczony, zdyszany. Ludzie w pobliżu się odsuwają i udają, że pana nie widzą. Przyśpieszam żeby podejść i spytać co się dzieje. Wygląda jakby się kładł, ewidentnie coś jest na rzeczy. Podchodzę, sprawdzam - stracił przytomność. Wywiązuje się cała akcja, ocena stanu zdrowia, proszę moją mamuśkę o wezwanie karetki, pierwsza pomoc udzielana na 5+. Pan po niedługim czasie ocknął się, zostajemy przy nim i czekamy na przyjazd pogotowia. Ratownicy zabierają delikwenta, wydawać by się mogło, że wszystko działa jak w filmach.

Karetka odjeżdża i co słyszę? Wielkie zainteresowanie. Dorośli i starsi zaczynają na mnie naskakiwać, jak ja tak mogę, jeszcze przy dzieciach. SZOK. Dosłownie mnie zatkało. Dowiedziałam się, że taki przykład daję dzieciom, że później zaczną podchodzić do obcych, a przecież teraz to nigdy nie wiadomo... Że pewnie pijany był, że takich to powinno się zostawiać i nawet uwagi na nich nie zwracać (kompletnie nie było od tego pana czuć alkoholu, swoją drogą)... Że mała (mając na myśli moją kuzynkę) zbytnio zacznie ufać obcym, a później to się dziwią, że gwałcą i porywają... Nie wiem, kto był bardziej zaskoczony, ja czy moja mamuśka, ale odeszłyśmy bez słowa. Trochę to przerażające, że 16-latka pomaga obcej osobie, a żaden z obecnych obok dorosłych nawet nie raczy zapytać, czy może pomóc.

Moralizować nie chcę, bo wiadomo, że nie każdy chce albo potrafi pomóc, ale pytanie "czy wszystko w porządku?" i ewentualny telefon na 999 nie boli, naprawdę.

pierwsza_pomoc

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 468 (508)

1