Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Stacyjnik

Zamieszcza historie od: 28 listopada 2011 - 17:41
Ostatnio: 5 października 2015 - 19:15
  • Historii na głównej: 3 z 5
  • Punktów za historie: 2502
  • Komentarzy: 93
  • Punktów za komentarze: 543
 
zarchiwizowany

#59940

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam po długiej przerwie.

Przebranżowiłem się, nick jest nieaktualny, ale nie widzę sensu w zakładaniu nowego konta.
Jestem Nietoperzem - popularnie zwanym kierowcą BUSa o DMC 3.5 tony i tutaj też można spotkać piekielnych.

W dzisiejszym odcinku:
Ostatni kurs, 800kg na plecach, 700 km do PL, a później dom.
140 na blacie po Stauland'zie (znanym również jako Niemcy), ruch umiarkowany - no żyć, nie umierać!

Dojeżdżam do VW jadącego prawym pasem... i hamulec w podłogę, a ja mało nie wgryzłem się w deskę rozdzielczą!
VW wskakuje na mój pas, zajeżdżając mi drogę - zacisnąłem szczenę i jadę dalej. Zdarza się przecież!
Dojeżdżam do VW po raz kolejny, już prawie jestem przy zderzaku - błyśnięcie kierunkowskazem -> lewy pas -> zajechanie drogi. Nosz kur...czaki!
Znowu rozpędziłem auto, dojeżdżam do VW... oczywiście - błyśnięcie -> lewy pas -> zajechanie.
Tym razem byłem przygotowany, ale brew mi już zaczęła drgać.
Redukcja, but w podłogę i szybko zrównałem się z VW, bo nic nie wyprzedzał. A w środku?

A w środku pani, radośnie malująca pazurki i jadąca ponad 100km/h ze złożonym lewym lusterkiem zewnętrznym.
Nie mam nic do kobiet za kółkiem, ale - serio?!

zagranica

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 105 (289)

#42797

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z pozdrowieniami dla iguany (żeby nie było, że tylko Twoje historie dotyczą stacji :P) - historia http://piekielni.pl/42396#comments i komentarz ZivaAbby do niej, przypomniała mi pewną sytuację.

Lat temu 6 pracowałem na stacji franczyzowej.
Właściciel był na bakier z jakością paliwa, ale ja nie o tym.

Zimowy dzień mijał bez większych zgrzytów aż do południa, kiedy to przyjechał jeden z naszych "ulubionych" klientów.

Jegomość o aparycji trolla jaskiniowego i niewiele odmiennym zachowaniu i zapachu, jeździł na wpół żywym (rdzy tam było tyle, iż jestem pewien, że była bliska wynalezienia ognia) passatem kombi 1szej generacji, przerobionym na gaz - 2 zbiorniki po 70L każdy. Zbiorniki były połączone, więc te 140L lało się za 1 strzałem - ale trwało to wieki. Zawór miał najwyraźniej opory przed otwarciem się na taką ilość LPG :)

Lejemy - licznik dobija do 20 litrów i nagle pierdut!
Coś strzeliło, rozległ się głośny syk i wnętrze paska niemal natychmiast zniknęło w białym obłoku, obłok natomiast zaczął wyłazić z paska na zewnątrz wszelkimi dostępnymi szparami i rozlewać się po podjeździe.

Nie chcę nikogo zanudzać procedurami, wiec pominę co robiliśmy.
W każdym razie gaz zdążył ulecieć zanim zjawiła się straż pożarna - czas na piekielności.

1. Po awaryjnym odcięciu prądu, drzwi stacji otworzyły się na całą szerokość i zablokowały w tej pozycji - służy to szybkiej i sprawnej ewakuacji. Pozwoliło to jednak sprytnym młodzieniaszkom wynieść trochę towaru (głównie alkohol) gdy nikt nie patrzył. Nie wiedzieli najwyraźniej, że kamery patrzą mimo wszystko (przez 15 min, ale zawsze to coś).

2. Galopując z pachołkami na wjazd w celu zamknięcia stacji, zostałem niemal rozjechany przez debsona, który koniecznie musiał zatankować swojego sztrucla teraz, już natychmiast.
Że awaria? Przecież on nie tankuje gazu!

3. Zastawienie wjazdu wcale nie przeszkadza w wjechaniu na stację. Można przecież wjechać wyjazdem, przestawić pachołki, albo zwyczajnie po nich przejechać.
Na szczęście żaden kretyn nie zdołał dojechać do chmury łatwopalnego draństwa.
Bo inaczej - gdybym się golił, to może do dzisiaj bym nie musiał.

4. Po wszystkim, właściciel passata upierał się, że nic nie zapłaci, a wyciek to moja wina.

5. Odbyłem bardzo "przyjemną" rozmowę z regionalnym, który nie potrafił pojąć, dlaczego kazałem wyp***dalać ze stacji jegomościowi z pkt 2.

6. Cała załoga stacji nie otrzymała premii świątecznej z powodu strat poniesionych w dniu awarii - patrz pkt 1.

7. Wskazania dystrybutora i kasy lecą po sieci do centrali i są tam archiwizowane (ostatnie 20 transakcji w przypadku tamtej stacji). W przypadku barku prądu, czy resetu komputera po ponownym jego włączeniu wyskakują ponownie i można ściągnąć należność - najpierw jednak trzeba albo znaleźć właściciela auta, który się ulotnił, albo klienta, który coś kupował.
Łącznie szukaliśmy 3 cwaniaków - byli bardzo zaskoczeni, gdy dostali wezwanie do zapłaty.

8. Ewakuacja stacji - a dlaczego? Klienci chcą patrzeć co się dzieje!

Od tamtego dnia, gdy podjeżdżało do tankowania LPG zaniedbane auto - prosiłem o okazanie dokumentów (sprawdzałem, czy gaz jest wbity w dowód i czy wóz ma aktualny przegląd).
Nie raz musiałem odmówić :)

stacja_na_śląsku

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 678 (718)

#36542

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Cisnę ja sobie służbówką w Polskę.

Noc ciemna, jestem nie wiadomo gdzie, bo Pan Hołowczyc w telefonie się wykrzaczył, wskazóweczka dotycząca baku niebezpiecznie mi się w lewo wychyla, a gazu też niet.

Trza było bucu durny tankować, jak żeś miał okazję - myślę sobie

Po chwili - jest! Wreszcie jakaś stacja! Mała, bo mała, ale czynna! I nawet nie firma "Krzak", tylko wielki koncern - jadymy!

Podjeżdżam, dzwonię i czekam... czekam... czekam... Może dzwonek nieteges? Dzwonię jeszcze raz... czekam... W sumie to przez to czekanie dobudzić się zdążyłem, bo noc chłodna.

Zjawia się jegomość, zapina polarek, nakłada rękawiczki i zgodnie z wolą moją tankuje do pełna. Ziewa przy tym okrutnie, fryz jakby się o biurko czochrał, a oczka malutkie jak u myszy - cóż, w końcu kto o 3:30 paliwo na takim... hem hem... tankuje?

Pan nonszalancko opiera się o dystrybutor po czym... wkłada peta do pyska i próbuje go odpalić! Doskoczyłem i odruchowo zdzieliłem go z otwartej, aż mu ten pet wypadł. Gapi się toto na mnie, jak by jakiego raroga co najmniej zobaczył.

[Ja] Panie! Trzeźwyś pan jest? Co pan, cała wiochę wydmuchać chcesz?
[Śpioch] Nnnn... Nnnie!
[J] To się pan k**wa obudź!

Jegomość chwiejnym krokiem oddalił się w kierunku drzwi wejściowych, a ja już sam odpiąłem się i zalałem jeszcze benzyny do pełna. Przez szybę widziałem jeszcze, jak kupował energetyka i dzielił się przeżyciami z koleżanką z załogi.

Strach pomyśleć, co by było gdybym odszedł od auta i czekał na zatankowanie w budynku stacji.

Stacja_gdzieś_w_Polsce

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 619 (735)
zarchiwizowany

#22897

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia 22274 użytkownika Aster812 przypomniała mi historię kolegi. Czy piekielna? Oceńcie sami.
Działo się to kilka lat temu, gdy coraz popularniejsze stawały się Smartphony.
Wspomniany kolega przyszedł kiedyś na kilka głębszych do baru i uraczył mnie taką oto historią:
Otóż szedł sobie spokojnie późną nocą do domu przez niezbyt ciekawe osiedle (znikoma ilość światła i sporo menelstwa na ławkach) gdy drogę zastąpiło mu dwóch "szerszych niż wyższych". Karma mać, jak to mawiają Buddyści - kolega błyskawicznie odmówił zdrowaśki i pogodził się z wizją weryfikacji stanu uzębienia (190 cm wzrostu ale tylko 60kg półżywej wagi, więc szans w walce 0)
[Szeroki 1]: Gdzie leziesz?
[Kolega]: Noo... Do domu
[S1]: A w***ol chcesz?
[K]: Nie
[Szeroki 2]: To dawaj komórkę
I tu niespodzianka -jego BlackBerry była w serwisie i dostał telefon zastępczy, który pokazał Szerokim.
Spory. Nawet bardzo. Taki z antenką. Wysuwaną. Ogólnie wielka, stara, przedpotopowa niemalże cegła z 1 liniowym wyświetlaczem, niewiele mniejsza od slawetnego DynaTAC 8000X.
[S1]: O jap***e!
[S2]: Co to k***a jest?!
Szerocy popatrzyli po sobie, powzdychali, po czym jeden sięgnął do kieszeni.
- Masz i spie***aj! - powiedział szeroki, wciskając koledze w spoconą ze strachu rękę, nowiutką Nokię 9300

Puścili go wolno.

ciemne_osiedle_nocą

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 24 (86)

#20245

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytam piekielnych od dłuższego czasu i przyszła wreszcie pora wyleźć spod swojego kamienia i podzielić się swymi doświadczeniami.

Front działań:
Pracuję Ci ja na stacji paliw.
Ponieważ lokalizację mamy więcej, jak dobrą - ruch na stacji bywa niemiłosierny. A skoro ruch niemiłosierny, to i poczekać czasem chwilę trzeba - czy to w kolejce pod dystrybutorem (no jak tak można?), czy do kasy (chamy!), czy (tak, jak w tym wypadku) na zatankowanie podtlenku LPG.
Kolejki, jak wiadomo, powodują piekielne odruchy, ale tutaj piekielny byłem raczej ja.

Batalia I:
Nie zdążyłem jeszcze czapki zdjąć po wejściu na stację, a już rozlega się kolejny dzwonek przywołania pod dystrybutor gazu. Wznoszę oczy ku powale w niemym błaganiu o pomoc, ale nic z tego - dziś z uprawnieniami jestem tylko ja i nie ma, że boli.

Podchodzę do klienta (w międzyczasie słysząc jeszcze 3 dzwonki)i już widzę, że będzie wesoło.
Przegniły Chrysler roz...kraczony na środku, tyłem do wyjazdu, blokuje przejazd do myjni i na dodatek pistolet już podpięty.

[Ja] Dzień dobry!
[Ćwikła] Do pełna!
Ciekawe - nie wiedziałem, że zwrot "do pełna" uznawany jest za powitanie. Ale OK.
[J] Chwileczkę! Najpierw proszę mi powiedzieć dlaczego samodzielnie podpiął pan się do instalacji?
[Ć] Bo 15 minut już na Was czekam. Ruchy macie, jak...
Jeszcze lepiej - gość potrafi zaginać czasoprzestrzeń!
[J] W takim razie poświęci pan jeszcze jedną minutę na prawidłowe ustawienie pojazdu na podjeździe - mówię i odpinam pistolet uśmiechając się.
[Ć] Co?!
[J] Pana... wóz blokuje przejazd na myjnię, a w dodatku stoi pan pod prąd.
I tu następuje wysyp wujów i karew, poparty stwierdzeniem "więcej tu nie przyjadę" i tradycyjnym uciekaj.
[J] Dziękuję i życzę miłego dnia :)
Gościa zatkało, postał, popatrzył, wsiadł w auto i odjechał

Wynik:
1:0 dla mnie

Jak się spodoba, to wrzucę więcej, bo piekielnych tutaj mamy na pęczki. Zwłaszcza w weekendy.

Stacja_nad_Odrą

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 811 (935)

1