Profil użytkownika
TakaTamSobie
Zamieszcza historie od: | 5 października 2019 - 12:01 |
Ostatnio: | 9 lutego 2022 - 15:37 |
- Historii na głównej: 3 z 3
- Punktów za historie: 429
- Komentarzy: 51
- Punktów za komentarze: 317
Kino.
3 dziewuchy w wieku gimnazjalnym / wczesnolicealnym.
Kopyta w butach pozakładane na oparcia foteli z przodu; siatki z biedronki wypełnione chipsami cały czas podawane między sobą; smartfony ustawione na pełną jasność cały czas w łapie. "Rozmowy" na cały głos (bardziej nazwałabym to rżeniem z przerwami na głośne podśmiechujki).
Reklamy i trailery się skończyły, film się zaczyna.
Nie zauważyły tego faktu.
Grzeczne upomnienie nr 1.
Cisza przez pierwsze 3 minuty, tyle udało im się utrzymać zainteresowanie filmem. Rozkręcają inbę na nowo.
Bardziej dosadne upomnienie nr 2.
Odpyskują. Chamsko.
Z koniem kopać się nie będziemy, więc mama schodzi po kierownika zmiany.
Nie zauważają nawet, jak kierownik do nich podchodzi, są zbyt zajęte smartfonami.
Jedna z dziewuch akurat NAGRYWA EKRAN na relacje na insta, czy inne snapczaty.
Po kilkuminutowej debacie zostają wyprowadzone z sali pod groźbą wezwania ochrony galerii handlowej.
Sala zostaje tylko dla mnie i mamy.
Film to.. "Ciche miejsce 2"- najwidoczniej uznały, że idealnie, bo skoro w filmie jest cisza przez praktycznie 80% czasu ekranowego, to nie będzie im przeszkadzał w nawijaniu między sobą.
Co trzeba mieć we łbie.. Albo raczej, czego nie mieć?
Bonus - jak wychodziłyśmy z mamą z sali, wszystkie 3 nadal siedziały w holu kina z ochroniarzem, jedna zaryczana krzyczała do telefonu "pośpiesz się, bo chcą wezwać policję!"
Kolega z klasy brata pracuje tam na kasie, nie było go akurat wtedy na zmianie, ale obecni przy zdarzeniu koledzy zdali mu raport- jedna z dziewuch (ta nagrywająca film smartfonem) wyszarpała i podrapała kierownika, kiedy wychodzili z sali. Za to, że kazał jej usunąć nielegalne nagranie z telefonu zanim wyjdą z kina. Nie dotknął ani jej, ani smartfona. Zabrała je policja, żadne z rodziców nie zjawiło się na czas.
3 dziewuchy w wieku gimnazjalnym / wczesnolicealnym.
Kopyta w butach pozakładane na oparcia foteli z przodu; siatki z biedronki wypełnione chipsami cały czas podawane między sobą; smartfony ustawione na pełną jasność cały czas w łapie. "Rozmowy" na cały głos (bardziej nazwałabym to rżeniem z przerwami na głośne podśmiechujki).
Reklamy i trailery się skończyły, film się zaczyna.
Nie zauważyły tego faktu.
Grzeczne upomnienie nr 1.
Cisza przez pierwsze 3 minuty, tyle udało im się utrzymać zainteresowanie filmem. Rozkręcają inbę na nowo.
Bardziej dosadne upomnienie nr 2.
Odpyskują. Chamsko.
Z koniem kopać się nie będziemy, więc mama schodzi po kierownika zmiany.
Nie zauważają nawet, jak kierownik do nich podchodzi, są zbyt zajęte smartfonami.
Jedna z dziewuch akurat NAGRYWA EKRAN na relacje na insta, czy inne snapczaty.
Po kilkuminutowej debacie zostają wyprowadzone z sali pod groźbą wezwania ochrony galerii handlowej.
Sala zostaje tylko dla mnie i mamy.
Film to.. "Ciche miejsce 2"- najwidoczniej uznały, że idealnie, bo skoro w filmie jest cisza przez praktycznie 80% czasu ekranowego, to nie będzie im przeszkadzał w nawijaniu między sobą.
Co trzeba mieć we łbie.. Albo raczej, czego nie mieć?
Bonus - jak wychodziłyśmy z mamą z sali, wszystkie 3 nadal siedziały w holu kina z ochroniarzem, jedna zaryczana krzyczała do telefonu "pośpiesz się, bo chcą wezwać policję!"
Kolega z klasy brata pracuje tam na kasie, nie było go akurat wtedy na zmianie, ale obecni przy zdarzeniu koledzy zdali mu raport- jedna z dziewuch (ta nagrywająca film smartfonem) wyszarpała i podrapała kierownika, kiedy wychodzili z sali. Za to, że kazał jej usunąć nielegalne nagranie z telefonu zanim wyjdą z kina. Nie dotknął ani jej, ani smartfona. Zabrała je policja, żadne z rodziców nie zjawiło się na czas.
kino
Ocena:
229
(239)
W nocy do -6 stopni mrozu.
Okna na klatce schodowej w kamienicy otwarte całą noc, bo w opinii sąsiadki jest już wiosna.
Zamknij - po max 5 minutach będzie znów otwarte, bo to "jej półpiętro i najwyżej to jej będzie zimno".
Inteligentne to zimno, wytresowane na waruj na półpiętrze i w górę, w dół już nie zejdzie.
Okna na klatce schodowej w kamienicy otwarte całą noc, bo w opinii sąsiadki jest już wiosna.
Zamknij - po max 5 minutach będzie znów otwarte, bo to "jej półpiętro i najwyżej to jej będzie zimno".
Inteligentne to zimno, wytresowane na waruj na półpiętrze i w górę, w dół już nie zejdzie.
sąsiadka z piekła rodem
Ocena:
151
(167)
W moim mieście przeszła dziś około południa burza z intensywnymi opadami deszczu oraz gradu.
Grad miał na tyle duże kulki lodu i padał z taką siłą, że w wielu samochodach uruchomił się alarm, który prawie wszyscy sąsiedzi szybko uciszyli.
Prawie wszyscy.. Jedno auto wyje nadal, milknie na kilka minut i alarm uruchamia się ponownie. Trwa to już od ponad 7 godzin, sąsiedzi i ja dzwoniliśmy wielokrotnie na straż miejską, ale dyspozytorka uparcie twierdzi, że to nie jest ich problem i nic nie zrobią.
W końcu jakiś dresik tak się wkurzył, że zaczął rzucać w wyjące auto butelkami po piwie z okna swojego mieszkania.
Dopiero po tym zdarzeniu przyjechał patrol policji - pokręcili się trochę po okolicznych kamienicach, zbierając zeznania świadków aktu wandalizmu i szukając właściciela zniszczonego samochodu.
Nie znaleźli, spisali tylko numer rejestracyjny, zrobili kilka zdjęć i odjechali. Auto nadal wyje i będzie wyć, aż nie rozładuje się w nim akumulator zasilający alarm.
Piekielny jest brak przepisu na działanie służb w takim przypadku i skazywanie całej okolicy na uporczywy hałas zakłócający spokój przez kij wie ile jeszcze długich godzin, w akompaniamencie płaczących przez alarm małych dzieci i wyjących psów.
Grad miał na tyle duże kulki lodu i padał z taką siłą, że w wielu samochodach uruchomił się alarm, który prawie wszyscy sąsiedzi szybko uciszyli.
Prawie wszyscy.. Jedno auto wyje nadal, milknie na kilka minut i alarm uruchamia się ponownie. Trwa to już od ponad 7 godzin, sąsiedzi i ja dzwoniliśmy wielokrotnie na straż miejską, ale dyspozytorka uparcie twierdzi, że to nie jest ich problem i nic nie zrobią.
W końcu jakiś dresik tak się wkurzył, że zaczął rzucać w wyjące auto butelkami po piwie z okna swojego mieszkania.
Dopiero po tym zdarzeniu przyjechał patrol policji - pokręcili się trochę po okolicznych kamienicach, zbierając zeznania świadków aktu wandalizmu i szukając właściciela zniszczonego samochodu.
Nie znaleźli, spisali tylko numer rejestracyjny, zrobili kilka zdjęć i odjechali. Auto nadal wyje i będzie wyć, aż nie rozładuje się w nim akumulator zasilający alarm.
Piekielny jest brak przepisu na działanie służb w takim przypadku i skazywanie całej okolicy na uporczywy hałas zakłócający spokój przez kij wie ile jeszcze długich godzin, w akompaniamencie płaczących przez alarm małych dzieci i wyjących psów.
miasto burza grad samochód auto alarm
Ocena:
125
(155)
1
« poprzednia 1 następna »