Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ajajaj

Zamieszcza historie od: 21 lutego 2011 - 6:53
Ostatnio: 29 czerwca 2016 - 22:39
  • Historii na głównej: 0 z 7
  • Punktów za historie: 368
  • Komentarzy: 67
  • Punktów za komentarze: 215
 
zarchiwizowany

#38971

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Na wstepie zaznaczam, ze polskich znakow nie mam i miec nie bede, wiec prosze sobie darowac komentarze na ten temat...

Bedzie o tym jak moj tato prawo jazdy zdawal. A kto byl piekielny - sami ocencie :)

Bylo to... ohoho i troche temu :) ze 30 lat. Tatku memu zachcialo sie prawa jazdy. Nie wiem jak to wtedy bylo, kursy czy nie kursy, w kazdym razie nadszedl egzamin. No to jada. Pan egzaminator jakis niezdecydowany ("tu pan pojedzie, albo nie, moze tam"), tatku juz brew z nerwow zaczyna skakac az w koncu dojezdzaja do jakiegos skrzyzowania. Pan egzaminator kaze skrecac w lewo, no to tatku sie ustawia do skretu w lewo. Az tu przed samym skrzyzowaniem krzyk "Nie w to lewo!". Wiec tatku na spokojnie wylaczyl migacz i... pojechal prosto. Znalazl miejsce, zaparkowal.
PE: Ale coz Pan wyczynia?!
T: Stoje !
PE: Ale jak to tak?
T: Pan jest niezdecydowany, niepowazny, stara sie mnie oblac na kazdym kroku przy okazji stwarzajac zagrozenie na drodze! P***dole, nie jade !

No i tak stali, do konca egzaminu. Zdanego egzaminu :)

Ps. Tatku moj przez 30 lat jazdy mial JEDNA stluczke. Z sarenka. Ewidentna jej wina, wyskoczyla zza zakretu menda jedna.
Ps2. Sarenka ma sie dobrze :)

prawo jazdy

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (32)
zarchiwizowany

#38906

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Krotko i piekielnie... smiesznie (przynajmniej dla mnie:).

Jade sobie metrem, godziny poznowieczorne, zajeta wlasnymi myslami. Kolo mnie kobieta z na oko 7 letnim chlopczykiem. Docieraja do mnie skrawki rozmow w stylu "moj ty maly krolewiczu". W pewnym momencie pociag sie zatrzymuje, mama chwyta malego za raczke (zapewne w celu opuszczenia pojazdu) a chlopiec na to (z pelna powaga na twarzy):

- Jak smiesz dotykac krolewskiej reki?

Padlam :D

zagranica

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 300 (350)
zarchiwizowany

#38506

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie bedzie to historia a krotki apel.

Dopiero co widzialam jeden o niepowtarzanie historii... i jakos szybko wyparowal :/ Wiec i ja unizenie prosze... Historie o babciach w autobusach krzyczacych "dziwko/szatanie", o ludziach wpychajacych sie w kolejki itp. tak naprawde roznia sie TYLKO wyzwiskami, wiec darujcie sobie BLAGAM ! Kazdy pewnie mial podobna historie ale wiedzac, ze ktos juz to opisal PO CO pisac to samo??

Domyslam sie, ze moj apel rowniez bardzo szybko zniknie, niemniej jednak mam nadzieje, ze wystarczajaco duzo uzytkownikow zdazy go przeczytac i sie zastanowic przed dodaniem kolejnej "historii zycia".

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (33)
zarchiwizowany

#10771

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tzw. taksowkarskie. Wszystkie w jednym ( a co sie bede rozpostowywac :)

1. Chce dojechac z X do Y, samochodem 5 min, na nogach 15 ale mi sie spieszy a autobus za 25 min wiec ide do "office'u" i slysze "Nie bede tam nikogo wysylal, nie oplaca sie"....
2. Zamawiam taksowke z pracy do domu (zawsze ta sama firma). Moja ulica jest jednokierunkowa. I przy zjezdzie slysze "Ja tu nie skrece bo nie mam jak zawrocic"...
3. Taksowka z X do Y. Jedziemy jestesmy jakies 10 min od Y "Pani tu wysiadzie bo ja nie bede stal w korku 20 min", chcial mnie wysadzic w powiedzmy Z, ale sie nie dalam :D
4. Taksowka z pracy ale "po godzinach". W offisie maja moj nr kom. i nasz stacjonarny wiec jak dzwonie to wiedzia skad i dokad itd. Dzwonie z PRYWATNEGO nr. zamawiam taksowke, pan mowi 10 min. Ok, wychodze na zewnatrz, czekam 10, 15, 20 min. Dzwonie jeszcze raz i slysze "Ale ja dzwonilem, powiedzialem Tomasowi, ze samochod bedzie za 40 min". To zapytalam tylko z ktorego nr otrzymal zgloszenie i czy ja brzmie jak Tomas (kobieta jestem wiec nie bardzo...). Pan sie oburzyl, bo przeciez "Powiedzialem Tomasowi" i tak z 5 min. wiec podziekowalam, taksowke odmowilam i zmienilam office (codziennie mieli jeden kurs za 15 funtow plus jesli klienci pytali o nr. zawsze dawalismy ich, wiec troszke stracili :)

mini cab

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (26)
zarchiwizowany

#10699

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o afroamerykanach mi cos przypomniala :)

Pracuje w restauracji i jest u nas taki "przepis", ze par nie wolno sadzac przy duzych stolikach. Pomimo to, jesli nie ma ruchu jest nam obojetne kto gdzie siedzi.

Przychodzi ostatnio parka, prowadze ich do stolika, klade menu i odchodze. Za chwile wracam wziasc zamowienie ale ich nie ma... Patrze a oni siedza przy ostatnim duzym stoliku jaki mielismy i to ze znakiem rezerwacji... Podchodze i grzecznie mowie, ze nie moga tu siedziec, bo ruch, bo ostatni wolny stolik, bo taka polityka firmy itd.
- Ale ja tu zawsze siedze !
- Jesli nie mamy ruchu to oczywiscie, nikomu tu nie przeszkadza ale dzis naprawde nie mozecie...
- Ale ja tu chce siedziec!
- Ale...
- Ale gowno mnie to obchodzi! To nie od ciebie zalezy gdzie ja bede siedzial suko! Chce siedziec tutaj i koniec! (tu juz moja uprzejmosc szlag trafil)
- Tak sie sklada, ze to ja tu pracuje i to ja decyduje o tym gdzie kto siedzi!
- A ja tu zostane i co mi zrobisz?
- Nic, co jest ronoznaczne z "nie obsluze"!

I odeszlam. Oczywiscie bylo zawolaj mi menadzera, ktory po wysluchaniu mojej opowiesci stwierdzil, ze nie ma czasu zajmowac sie kretynami i jak im nie pasuje moga isc gdzie indziej. Oczywiscie przekazalam parce informacje ale ci zaciekle czekali 45 min (!) az ich ktos obsluzy. Oczywiscie sie nie doczekali i wyszli, i jak dotad (chwala ci Panie) nie wrocili :)

restauracja, uk

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 191 (215)
zarchiwizowany

#9617

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O piekielnej babci autobusowej...
...tyle, ze nie polskiej (jak widac za granica tez sie zdarzaja).
No wiec jade sobie spokojnie do pracy, przede mna siedzi babcia i nagle pada pytanie "skarbie ktora godzina, bo musze leki zazyc". Zegarka nigdy nie nosze, wiec zaczynam grzebac w torebce ale telefon zostawilam najwyrazniej w domu wiec odpowiadam, ze niestety ale nie wiem.
- Jak to nie wiesz? W telefonie sprawdz.
- Niestety nie mam go ze soba.
- Jasne! Jakbym wiedziala, ze jestes ze wschodniej europy to bym sie nie zapytala! Przyjezdzacie tu tylko prace zabierac! Moj wnuk pracy znalezc nie moze przez was. Pier*** zlodzieje! Cala kulture nam zniszczyliscie! Nic juz tu naszego nie ma!
itd., itp. i tak z dobre 5 min... Normalnie bym sie zaczela klocic, pomimo, ze mam szacunek do osob starszych to babcia ostro przegiela, ale nie dalo sie jej wejsc w slowo. Az w koncu odezwal sie chlopak siedzacy kolo mnie:
- Zabieraja prace? Ano zabieraja bo lepiej wyksztalceni, naszym sie uczec nie chce, zadnych jezykow obcych nie znaja i napewno za te pieniadze dupy do pracy nie rusza. A poza tym jak dziewczyna pracuje to placi podatki, miedzy innymi po to, zebys ty sobie mogla w domu siedziec i na caly swiat narzekac. A tak po za tym to jak starszych ludzi szanuje to straszna z ciebie suka!
I wysiadl... babcia nie odezwala sie juz ani slowem za to pol autobusu zaczelo sie panicznie smiac, w tym ja :)

autobus

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 218 (276)
zarchiwizowany

#9076

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna (a jakze :) o sluzbie zdrowia. Piekielni lekarze i cudowne panie pielegniarki.

Pare lat wstecz mialam ogromne problemy z migdalkami (angina ropna srednio raz w miesiacu) wiec zostalo mi zasugerowane przez lekarza rodzinnego usuniecie ich. Dostalam skierowanie do laryngologa ktory, o dziwo (jako, ze byl weekend) przyjal mnie w ten sam dzien, a ten z kolei skierowal mnie do szpitala w Krakowie na zabieg. Musialam sie przewinac przez jeszcze jednego lekarza w tymze szpitalu wiec rejestrowalam sie telefonicznie. Niestety ten lekarz przyjmowal tylko w poniedzialki, ktore nijak mi nie pasowaly jako, ze wtedy jeszcze studiowalam i to w Rzeszowie (wedlug rozklady pkp dojazd zajmuje 2h20min ale wszyscy znamy ta wspaniala instytucje wiec nie liczylam na to, ze tego samego dnia zdaze na zajecia...). Ale pani z rejestracji stwierdzila, ze bez problemu dostane zwolnienie. No wiec w ow poniedzialek udalam sie do Krakowa, zabieg ustalony na za dwa tygodnie (dosyc szybko jak na polskie warunki:), no i pojawila sie kwestia zwolnienia (naprawde potrzebowalam bo tego dnia mialam kolokwium). No wiec tlumacze sytuacje a lekarz na to :
- Co tez mi tu pani za dyrdymaly opowiada! Do rzeszowa godzina(!) pociagiem, na 14 pani zdazy.
- No nie bardzo.. jest 11 pierwszy pociag mam kolo 12.20 a nie jedzie on godzine ale ponad dwie...
- Jakby chciala to by zdazyla! Nic wypisywal nie bede bo wam sie uczyc nie chce!
No i zwolnienia nie dostalam... Na szczescie wykladowca okazal sie zaznajomiony z polska sluzba zdrowia i uwierzyl mi na slowo:)

Nadszedl dzien zabiegu, stwailam sie w szpitalu i przezylam szok... Na lozku zamiast jakiejkolwiek koldry mialam koc owleczony w poszewke, ogrzewanie w ogole nie dzialalo a na zewnatrz zima w pelni (dzialo sie to w styczniu). Wiec zeby jakos przetrwac chodzilam co godzine do dyzurki po goraca wode, zeby sie chociaz herbatka ogrzac. Po ktoryms razie siostra stwierdzila, ze trzeba cos poradzic i przyniosla nam po kilka extra kocy i swoj prywatny grzejnik, ktorego uzywala w dyzurce. Tak wiec dalo sie przezyc.

Dzien zabiegu.
Przed zabiegiem zostalam skierowana na przeswietlenie pluc. Z tym, ze udac sie musialam kilka budynkow dalej (w zimie, po sniegu w pizamce...). Pranoja! Po przeswietleniu odeslano mnie na oddzial mowiac, ze ktos zdjecie doniesie. Ledwo sciagnelam kurtke i juz mnie na zabieg wolaja. Ale jak to, sobie mysle zdjecie by przede mna doszlo? Nie, zdjecie nie potrzebne... Wiec po jaka cholere mi kazali dreptac w takim mrozie?! Mniejsza z tym...
Przeszlam do zabiegowego dostalam jakis zastrzyk przeciwbolowy i pani mi wciska tzw. "glupiego jasia". Staralam sie jej spokojnie wytlumaczyc, ze nie toleruje tego (mialam juz jedna przygodne) i ze wolalabym bez. Ale moje tlumaczenia na nic (bo to mi pomoze, bo pozniej nie bede nic pamietac z zabiegu itd.) Mysle sobie ok co mi tam. No wiec zaprowadzono mnie do sali gdzie na stole lerzal jakis chlopak i chirurg byl w trakcie naprawiana przegrody nosowej (tak dzielilam sale z kims innym!!). Posadzili mnie na krzesle, dostalam znieczulenie i juz czuje, ze mi niedobrze po "glupim" wiec informuje..Ale kto by sie przejmowal, wsadzila mi szczypce w gardlo i ciagnie (bol przeokropny, nawet pomimo znieczulenia), no i po ktorym razie nie wytrzymalam i zwymiotowalam na lekarke... Ta oczywiscie wrzask (sorry, uprzedzalam...). Final tego jest taki, ze pamietam wszystko co do joty i NIGDY juz sie nie zdecyduje na zaden zabieg o ile nie jest naprawde konieczny! Wole sie meczyc co miesiac w domu niz raz nawet na pare lat w szpitalu..

Szpital wojskowy w Krk

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 121 (185)

1