Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

diaballo

Zamieszcza historie od: 25 marca 2013 - 10:39
Ostatnio: 27 lipca 2013 - 6:42
  • Historii na głównej: 0 z 3
  • Punktów za historie: 1350
  • Komentarzy: 6
  • Punktów za komentarze: 40
 
zarchiwizowany

#52314

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Długo nie pisałem, bo byłem w szpitalu.

Wszystko przez pewną starszą Panią zwaną tudzież moherowym beretem.

Wracałem spokojnie z pracy autobusem miałem na szyi nie duży pentagram (prezent od przyjaciela), który fajnie komponował się z czarną ramoneską i czarnymi dżinsami (to akurat wymóg dress code'u u mnie w pracy). Słuchałem muzyki i głęboko w poważaniu miałem otaczający mnie świat. Chciałem dotrzeć do domu i napić się zimnego piwka. Wtem czuję szarpnięcie za pagon mojej ukochanej ramonezy. Odwracam się ściągając słuchawki i poczułem mocne uderzenie w twarz. Laską. Mocną, z bardzo twardego drewna.

Autobus zahamował a ja wylądowałem na podłodze uderzając głową w krzesło. Winowajcą okazała się wyżej wymieniona Pani Moherowa. Karetka wezwała policję, a ta jednoznacznie (po przesłuchaniu świadków i obejrzeniu nagrań z monitoringu) stwierdziła co się stało. Otóż Pani Moher zdzieliła mnie laską w twarz, bo jak mówiła: "W tym kraju trzeba zwalczać szatańskie nasienie siłą, bo modlitwa już nie pomaga!"

Po badaniach okazało się, że miałem pęknięty oczodół i wstrząśnienie mózgu. Przeszedłem już jedną operację i do kompletu blizn na kolanie dokładam teraz podłużną bliznę pod okiem, przez którą stabilizowano mi kości twarzy. Czeka mnie jeszcze jedna operacja. Za pół roku.

Pozwałem Panią Moher do sądu. Gdyby na mnie nawrzeszczała czy pogroziła laską, to bym się słowem nie odezwał. No, ale k***a mać... W jakim my kraju żyjemy?

Nie odpuszczę. Nie tym razem.

komunikacja_miejska

Skomentuj (51) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 539 (655)
zarchiwizowany

#51133

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przez okres 4 i pół roku ćwiczyłem krav magę oraz przez prawie 3 lata brazylijskie ju-jitsu. Byłem w tym dobry, nawet bardzo. Próbowałem swoich sił w amatorskich ligach MMA, rekord 12/2/1, 6 nokautów, 3 poddania, nigdy nie byłem liczony (jedna przegrana na punkty, druga przez kontuzję - w trakcie walki dostałem uczulenia na jakiś nowy rodzaj smarowidła do twarzy i zapuchły mi oczy, przez co nic nie widziałem), ale przejdźmy do rzeczy.

Styczeń lat temu jakieś 4. Dobra forma, dwa turnieje w najbliższym miesiącu, zima mocna i śnieżna. Wracam sobie z treningu godziną wieczorną (ok. 22), aż tu nagle zza zakrętu wyjeżdża rozklekotany golf. Niby nic dziwnego, gdyby nie to, że jechał po chodniku i kręcił "bączki" na lodzie. Widząc, że kierowca nie będzie w stanie opanować swojego bolidu w szoku staram się uskoczyć na bok, ale nie udaje mi się to.

Granatowy golf uderza mnie w prawą nogę na wysokości kolana, powodując okropny ból i stan bliski utraty przytomności.

Po jako takim ogarnięciu świadomości i świata naokoło mnie widzę, że golf zatrzymał się dalej bez żadnej szkody, a jego kierowca (typowe dresiwo typu "kark - wymiary 2m/2,5m) idzie w moją stronę. Próbuję wstać, ale ból w prawym kolanie pozwala mi jedynie na przetoczenie się na plecy.

Kierowca podchodzi do mnie, a ja zauważam, że nie zamierza mi pomóc. Pyta "grzecznie"(D-Dres, J-ja):
D- No i co, k***a narobiłeś, cwelu j****y!?
J- Stary, zadzwoń na pogotowie, coś mi się z kolanem stało.
D- Wy********j, idtioto! Maskę mi wgniotłeś!
J- Zapłacę Ci za to, zadzwoń na pogotowie!
D- Wy*****j, k***o!
W tym momencie kopnął mnie w brzuch, zabrał się i poszedł do swojego granatowego jeździdła.
Udało mi się wydobyć z kieszeni telefon i uruchomić trym SOS. Dyspozytor się ze mną skontaktował, zebrał namiar GPS i część danych, gdyż podczas rozmowy straciłem przytomność.

Obudziłem się w sali szpitalnej. Pielęgniarka powiedziała mi, że nieprzytomny byłem 2 dni, gdyż za zgodą mojej matki przeprowadzono mi operację, dosyć poważną.

Wyniki bycia w złym miejscu i w złym czasie:
- strzaskana rzepka,
- złamany piszczel,
- pozrywane więzadła w kolanie (wszystkie),
- wstrząśnienie mózgu,
- pęknięta śledziona (od kopnięcia).

Odbyłem prawie roczną rehabilitację, a przez 4 miesiące moje kolano składało się w główniej mierze ze śrub i płytek wykonanych z platyny.

Najgorzej jednak zabolał mnie werdykt fizjoterapeuty - "koniec ze sportami walki, kolano będzie zbyt delikatne i może znowu się zepsuć nawet przy najlżejszej dźwigni".

Ale na koniec pozytywy. Kierowca jadącego nieopodal tira miał dobry rejestrator trasy z kamerą i nagrał całe zdarzenie, w tym blachy pana dresa. Dostałem spore odszkodowanie, ale od tej pory wchodzenie nawet na parter jest dla mnie bolesne.

Dziękuję Ci panie dresie za głupotę i brak jakiegokolwiek rozsądku.

Jedyne czym się teraz zajmuje, a ma jakikolwiek związek ze sztukami walki to nauka kobiet podstaw samoobrony na imprezach firmowych i zjazdach integracyjnych.

chodnik

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 384 (436)
zarchiwizowany

#51031

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio stałem sobie pod markizą sklepu monopolowego, który znajduje się niedaleko mojego przystanku autobusowego - padał deszcz, a przystanek nie miał zadaszenia, ani ja nie miałem parasola. Palę sobie kulturalnie papierosa, nikomu (poza sobą) nie szkodząc, aż tu nagle podchodzi do mnie młody chłopak (na oko 16/17 lat), kompletnie zalany, ledwo trzyma się na nogach i mówi, żebym mu dał papierosa.
Ptaków nie lubię, więc sępów nie wspieram, toteż komunikuję mu, że papierosy mi się skończyły, że może sobie je po prostu kupić w tym oto sklepie. Już miał doń wchodzić, ale zatrzymał się w drzwiach i pyta, czy może mnie zabić.
Odpowiadam, że jest to niewskazane, bo on jest pijany, a ja potrafię się bronić. Wtem rzucił się na mnie z pięściami. Nie trafił ani razu, ale ja tak. Oszołomiony chłopak został przeze przytrzymany do czasu dojazdu policji, gdyż Pani Sprzedawczyni po służby zadzwoniła. Chłopak miał 16 lat i prawie dwa promile alkoholu we krwi. Na rozprawie dowiedziałem się, że ma już kuratora i skutkiem tej libacji ląduje w poprawczaku na okres dwóch lat.
Cóż... Było nie atakować nieznajomych...

policja

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 306 (376)

1