Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

fioletowe_oprawki

Zamieszcza historie od: 17 maja 2012 - 12:32
Ostatnio: 13 czerwca 2013 - 18:29
O sobie:

studentka, na specjalizacji której nie cierpi
ostatnio zabrala sie za Draculę
Piekielności mało co natyka, tylko ją ponure refleksje nachodzą...

  • Historii na głównej: 0 z 5
  • Punktów za historie: 399
  • Komentarzy: 17
  • Punktów za komentarze: 47
 
zarchiwizowany

#51264

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wracam z kumpelą z roku tramwajem, siedzę, koleżanka stoi(to ważne) obok, nic się nie zapowiada.
A tu bum, bileciki do kontroli. No dobra, my swoje bilety mamy, sprawdzone, wszystko ok, nic się nie stanie. O ja naiwna...
Nagle jakaś dyskusja się zaczęła z przodu. Trochę tłoczno, ja widzę jak jakiś chłopak kłóci się z kanarem(postury szafy trzydrzwiowej) o brak biletu. Trochę juz chłopak nerwy tracił, podniesionym głosem tłumaczy kanarowi, że chciał kupić, ale automat mu nie przyjmował pieniędzy, że popsuty. No pięknie...
Ze słów koleżanki wyszło, że chłopak faktycznie się "modlił" nad tym automatem, a kanar dosłownie stał przez te dwa-trzy przystanki nad nim i widział, co gość robi. Ten chciał wysiąść, bo nie mógł kupić biletu, to pan kanar hyc na niego, że bez biletu jedzie.
I wracamy do punktu ożywionej dyskusji. Kanar ewidentnie chce wypisać mandat, chłopak się kłóci, już ludzie biorą chłopaka stronę, ja sie powoli domyślam o co chodzi, koleżanka sie odzywa, milknie w pół słowa. No awantura się zrobiła, ktoś nawet wezwał policję. Niestety, zarówno kanar jak i ten chłopak wysiedli, chłopak też juz chciał na policję dzwonić, ale mu uprzedzili, że juz ktos zadzwonił.
I tu pasuje idealnie komentarz kogoś siedzącego rząd za mną:
"Jak o glowę niższy to szuka, żeby wyłudzic kasę, a jak kto wiekszy, to nawet nie podejdzie..."
Tylko mozna sie zastanawiać, kto tu był piekielny...

tramwaj

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (23)
zarchiwizowany
Obawiam się, że wiekszosć mojego rocznika studenckiego zamieniła zdrowy rozsądek na flaszkę. Jak że trochę mnie to już trzęsie, to parę sytuacji było:

1. Zaliczeniówka przed egzaminem ustalona już na miesiąc przed. Wszyscy przygotowani psychicznie(a przynajmniej tak się wydawało), wiemy, czego się uczyć. Nagle dzień przed obiegła nowina, że niby to rektorskie są. Wszyscy ucieszeni, że nie będą musieli... ale tu pojawiły się wątpliwości, czy zaliczeniówka będzie.
Wieczorem pojawiła się informacja, że prowadząca kazała przyjść. To jednak nie przeszkodziło owej większości zwyczajnie się nie pojawić. Jakby było tego mało, pojawili sie jakieś pół godziny po rozpoczęciu z prośbą o termin zaliczenia. Dostali, dostali... I nie omieszkali wyżyć się na tych, co przyszli pisać.

2. Wielkie przekładanie kolokwiów... Znaczy, były zapowiedziane dwie "kobyły", z czego jedna gorsza od drugiej. Niestety, wolą wiekszosci obie zostały przełożone na tydzień po weekendzie majowym(przyznam się, że zrobiłam z tego powodu awanturę...), co zbiegło się z oddaniem projektów i trzecim kolokwium, które - choć prostsze może - też ważnym było. Ogółem roboty dużo i nie wiadomo, kiedy to zrobisz.

3. No i piękne dni majowe przeszły i nadszedł owy tydzień męki. Dzień trzeci tygodnia, po pierwszej męce i przerwie przyszła kolej na jedną z dwóch "kobył". I tutaj przyszło moje wielkie zdziwienie, kiedy po zapisaniu pytań prawie cała grupa... oddała kartki i wyszła.
Osoby, które zostały, zostały odpytane z tych pytań i puszczone. Ale jednak wiekszosć grupy dała powód do ostatecznego zwątpienia mego w tych ludzi.
Ja rozumiem kilka osób, ale prawie cała grupa...? A tak byli za przełożeniem...

Zwątpiłam. Nawet jedna z prowdzących myślała o odwołaniu drugiego kolokwium i zrobieniu egzaminu.

Gdzie tu piekielność? Otóż z tych dwóch "kobył" jest egzamin, który szczęśliwie uprosilismy o rozbicie na dwa kolokwia na obu tych przedmiotach. W dodatku poszedł sobie cały szacunek do wykładowców i moja wiara, że ci ludzie maja jednak trochę oleju w głowie...

studenci

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 67 (255)
zarchiwizowany

#49271

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dzień dzisiejszy przyniósł ponurą refleksję: tyle sie nawołuje o sprzątaniu psich kup z trawnika, segregacji śmieci itd, a niestety, pomija się te wysypiska niedopałków papierosów, lądujacych gdzie popadnie tylko dlatego, że komuś się nie chce podejsć te parę kroków do kosza na śmieci lub nie może się powstrzymać od palenia w drodze, czy też - co gorsza - nie chce się wstać z siedziska, żeby podejsć dwa kroki do popielniczki.
A to wcale tak fajnie nie wygląda, morze pomarańczowo-białawych, przypalonych na jednym końcu walców, leżących sobie na parkowym trawniku, czy zaraz pod klatką schodową...
Owszem, trudno jest złapać sprawców i wręczyć grzywnę, ale zastanawia mnie, czy faktycznie nie można znaleźć na to jakiegokolwiek sposobu.

w sumie wszędzie

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 45 (239)
zarchiwizowany

#39862

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jedna z historii, dotycząca mieszkań i odwoływania miejsca, bo ktoś inny wynajął jest niejako ostrzejszą wersja tego, co sama doświadczyłam.
Otóż w zeszłym roku wrzesień zaczął mnie gonić. W trakcie poszukiwań już na miejscu, znalazłam kąt, w ktorym moglam przeżyć rok akademicki bez problemu. Lokalizacja calkiem niezła. Pokój fajny, człowiek sympatyczny. Właściciel zażyczył sobie kaucji już przy podpisywaniu umowy. Ja niestety w owym czasie nie posiadałam, wiec umówiłam się z nim na sobotę. Ważne jest to, że było jeszcze jedno wolne miejsce.
Wszystko pięknie-fajnie... Gdyby nie zadzwonił do mnie w piątek z informacją, że już komuś to wynajął. To, co usłysząłam, mnie delikatnie mowiąc rozczarowalo. Otoż, wynajął pozostale dwa miejsca dwóm osobom, które wyraziły chęć wynajmu. Według niego, jeśli wynająłby mi to musiałby jeszcze szukac kogoś na ostatnie miejsce, a skoro tak mu się trafiło...
Że jakoś przemóc się teraz nie mogę, żeby zadzwonić w sprawie mieszkania, to już inna para kaloszy.
Ale, odebrałam małą zemstę kilka miesięcy później. Otóż, przeglądajac oferty, zauważyłam bardzo znajomy pokój i ogłoszenie, ze jest w nim miejsce do wynajęcia...

szukanie kąta na studia

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (18)
zarchiwizowany
Drodzy kibice w koszulkach Wisły, którzy w niżej wymienionym pociagu pokazali, że poziom ich kultury nie przekroczył poziomu mikroba. Wielkie brawa dla tych, którzy okazję meczu uświetnili petardami i rozbiciem butelki, a także tych, ktorzy swoją przyśpiewką i hałasami sprawili, że nie wszyscy czuli się bezpiecznie w owym pociagu. Można tylko powinszować, bo część z was widziała dzieci w wieku przedszkolnym, jadące w sąsiednim wagonie i nawet nie raczyła ruszyć sie. i uspokoić tych co bardziej zalanych. Nic, tylko pogratulować dawania przykładu.
Smażcie się w piekle.

P.S. Osobiście nie mam nic do kibiców ogólnie, ale jeszcze trochę i zwątpię, że tam są normalni ludzie.

pociąg Kraków-Rzeszów kibice

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 32 (130)

1