Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

jazzu

Zamieszcza historie od: 10 lipca 2011 - 21:09
Ostatnio: 29 sierpnia 2016 - 12:24
  • Historii na głównej: 3 z 6
  • Punktów za historie: 1814
  • Komentarzy: 13
  • Punktów za komentarze: 22
 
zarchiwizowany

#74830

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak bardzo kocha się swoją babcię, wiadomo. Ja tak samo jak ją kocham tak i jej nie lubię. Piekielność zaczęła się około miesiaca temu, kiedy to rozmowy o moim ślubie stały się niemal codziennością. Teraz, gdy rozwozimy zaproszenia pełną parą komentarze i przykrości dochodzą do nas ze zdwojoną siłą. Może najlepiej będzie przytoczyć stałe powiedzonka:
-Prababci to zaproszenia nie dajcie. Przecież i tak nie przyjedzie. (Babcia ma zdrowie i chęci, ma kto ją przywieźć, a na widok zaproszenia popłakała się że szczęścia.)
-Kuzynek nie zapraszajcie, mają małe dzieci i na pewno nie przyjadą, a będzie zimno (fakt, dzieci mają do 5lat ale są z nimi mile widziane na ślubie i weselu, a my byliśmy na ich ślubach więc wypada ich zaprosić, nawet gdyby nie mogły przybyć, ale to ich decyzja)
I tu moje najbardziej znienawidzone:
-ja to i tak nie przyjdę, nie ma pieniędzy itp itd
Na słowa że nie chodzi o pieniądze, tylko jej obecność w tak ważnym dla mnie dniu, odpowiada że ona chyba i tak nie przyjdzie.
Po kilku tygodniach słuchania, mam dość. W głowie kołacze się tylko jedna myśl: to nie przychodź.

Ślub wesele rodzina

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (26)
zarchiwizowany

#73944

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mój narzeczony nie mógł mi uwierzyć w to, jaki typ ludzi spotykam w 80% moich podróży komunikacją miejską. Przekonał się, kiedy wyjechał po mnie do pracy.
W tej historii to nie on jest piekielny:)
Autobus, godzina 17. Pojazd zatrzymał się na przystanku i weszła do niego podejrzana grupka. 2 mężczyzn, bardzo cichych, łypiących na współpasażerów okiem i 1 kobieta. Weszła ze śpiewem na ustach. Skandowała "pi*da na głową, pipipi*da nad głową!". Podniesionym głosem rozmawiała przez telefon, opowiadała koleżance z kim się ona nie przespała, komu nie robiła tego czy tamtego, a w międzyczasie, jakby miała zespół Tourette'a wtrącała dalszą część piosenki.
Po pięciu przystankach wszyscy mieli jej po dziurki w nosie. To co stało się chwilę później, przeszło wszelkie pojęcie.
Odezwał się jeden z mężczyzn z nią jadących. Po dłuższych przeszukiwaniach szeleszczącej torby, wyjął z niej koronkowy żółty stanik, pooglądał go i schował. Doszedł do dna torby i wyjął z niej majtki do kompletu. Tu wywiązała się rozmowa, którą zapamiętam na długo:
[M]ężczyzna: e, to twoje te majtki?
[K]obieta: No moje! (pipipi*da nad głową!)
[M] : a noszone?
[K]: no, noszone!
W tym momencie facet zaczął je oglądać. Potem wąchać.
Kurtyna.

komunikacja_miejska

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (25)

#73570

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem studentką pewnego przedmiotu ścisłego. Zdawałoby się, że na uniwersytecie, na trudnym kierunku, otoczenie będzie obfite w osoby porządne, ułożone, a przede wszystkim pracowite i uczciwe.

Jakież jest moje zdziwienie, kiedy będąc już na 3 roku, co rusz słyszę, że ja to jestem niedobra, bo nie daję ściągać na kolokwium. Straszna rzecz, że nie udostępniam leniom moich notatek, nad którymi siedziałam 4 bite dni.
Co jest najbardziej piekielne? Nie ma osoby, która w ogóle poprosiła mnie o notatki, o pomoc w zrozumieniu zagadnień. Nie zdarzyło się, by ktokolwiek podszedł z propozycją typu: ja zrobię to, a ty tamto. Bo lepiej mieć gotowca. Raz udostępniłam i żałowałam. Został mi wytknięty niewielki błąd, który każdy ogarniający chociaż trochę temat sam by poprawił, bo można powiedzieć, że było to coś w stylu "literówki".
Parę razy z ciekawości spytałam się, co w takim razie robią popołudniami, kiedy ja zasiadam do notowania. Wiecie co? Siłownia. No tak, bo oni mieli czas na relaks, więc ja mam dać im moje opracowania na egzamin.
Przebosko!

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 320 (372)
zarchiwizowany

#37997

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z mojego domu rodzinnego. Wstępem muszę zaznaczyć, że przez grono ludzi jestem uważana za miła, wychowaną, uprzejmą i pomocną młodą kobietę. kolejną ważną informacją jest to, że niedawno do domu w którym mieszkam z babcią, mamą, wprowadziła się wujek, z dziewczyna i jej córką- o rok młodszą ode mnie. Nowa "Ciocia" jest najmilszą osóbką na świecie, ale jej córka to leń leżący cały czas przy telewizorze, z brakiem szacunku do rodzicielki, nawet nie sprząta w pokoju, który dostała, zamieniając się ze mną, na szkodę dla mnie: o jakieś 10m2. Znajduje się w nim brudną bieliznę, kilogramy pustych opakowań po słodyczach i zużyte trociny od zwierzaka, jak wiadomo raczej nie pachną jak od Chanel.
Ale w tej historii to nie ona jest tą najgorszą. Uwaga: jest nią moja babcia!
Zaczęła mówić do niej wnusiu, chwalić jaka to ona miła, grzeczna, pomocna.
Rozumiałam przez pierwsze 3 tygodnie. Ale gdy potem usłyszałam od mamy, że jestem nierobem (babcia jej to powiedziała), podczas gdy każdego wieczoru zmęczenie nie dawało mi zasnąć, bo tyle robiłam w domu, to już zgłupiałam.
To w sumie nie jest takie najgorsze. Ale gdy się okazała, że własna babcia nie przejęła się anoreksją, ręką do operacji, anemią, to już chyba daje do myślenia.
Żyję w sumie tylko dzięki mojemu chłopakowi, który pomógł mi w chorobie i zamierzamy jak najszybciej zamieszkać razem, bym więcej nie musiała być tu gdzie obecnie jestem.

Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 25 (171)

#18738

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed kilku lat, dopiero teraz sobie ją przypomniałam.
Mam wścibską sąsiadkę, mieszka obok w domku jednorodzinnym, tak jak moja rodzina.
Babcia wyjechała akurat do swojej mamy, żeby się nią zaopiekować, na gospodarstwie została mama i ja.

Dzwoni telefon, Pani (P)iekielna
P - Daj mamę.
Ja - Już daje...
Mama przybiega, oddaję telefon. Słyszę tylko - Tak, proszę pani, dobrze... - Widzę zdziwioną minę, słyszę ostatnie słowa: - Dziękuję.
Mama odłożyła słuchawkę, usiadła.
Ja - Mama, co jest?
Mama - Sąsiadka zadzwoniła, żeby powiedzieć, że ciasto które mamy w piekarniku już jest gotowe i można wyjąć, bo aż popękało na wierzchu.

kuchenne rewolucje

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 816 (892)

#13958

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja rodzina zamówiła ponad tydzień temu drewno opałowe.
Mężczyzna sprzedający je najpierw zamiast niepociętej brzozy chciał wcisnąć nam taka pociętą, później o wiele droższy buk.
Kiedy doszło do ustalenia terminu powiedział:
- A to w przyszły poniedziałek będzie!

PONIEDZIAŁEK, późna godzina popołudniowa.

m: - Więc proszę pana, gdzie jest to drzewo?
l: - A bo pani, jest taka sprawa, że mi się chłodnica zepsuła. To ja dziś kupię, wymienię i jutro drzewo będzie.

WTOREK

m: - Więc gdzie pan jest?
l: - A bo złą chłodnicę kupiłem, to muszę nową załatwić i dam znać. Ale jutro będzie.

ŚRODA

m: - Proszę pana, kiedy pan będzie?
l: - A no dziś to nie, bo u mnie pada i w deszczu przy ciężarówce robić nie będę.
m: - To kiedy pan przywiezie drzewo? Tak na sto procent?
l: - No w sobotę to na pewno.

SOBOTA

m: - Gdzie pan jest? ile można czekać?
l: - A bo pani, ja już wsiadam w auto, a tu moja na mnie wrzeszczy, że gdzie ja k***wa jadę, przecież dziś wesele mamy w rodzinie.
m: - Dobrze proszę pana, to ja mam kategorię C i C+E to mogę zajechać zaraz i ja już sama to drzewo przywiozę, nie ma problemu!
l: - Nie no, pani, ja to muszę zrobić. w poniedziałek przywiozę na pewno!

PONIEDZIAŁEK

l: Proszę pani, bo ja na 3 dni w szpitalu jestem, na badania mnie wzięli.

Matula odłożyła słuchawkę i rzuciła tylko:
- Chyba na głowę te badania...

leśnik z jakiejś pipidówy...

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 465 (525)

1