Profil użytkownika
kierman
Zamieszcza historie od: | 13 września 2011 - 16:57 |
Ostatnio: | 12 maja 2013 - 15:46 |
- Historii na głównej: 3 z 3
- Punktów za historie: 2454
- Komentarzy: 8
- Punktów za komentarze: 47
Zbliża się sezon komunijny. Niedawno przeczytałem kilka artykułów o tym jakie należy kupować prezenty dzieciom na ten jak ważny w ich życiu dzień. Jakie cudy niewidy w tym artykule były wymienione: tablety, aparaty, smartphony, wycieczki do Eurodisneylandu, quady itd. Szczerze mówiąc myślałem, że autor tego artykułu trochę wyolbrzymił skalę tego zjawiska i nie jest popularne kupowanie tak drogich prezentów przez wszystkich rodziców i chrzestnych, a jedynie są to przypadki poszczególne.
Od dłuższego czasu szukam dla siebie telefonu z wyższej półki i staram się oglądać w wielu sklepach i internecie, by porównać ceny w kilku miejscach. Dzisiaj udałem się do sklepu RTV Euro AGD. Przy półce z telefonami stał ojciec z synem i pracownikiem i właśnie kupowali temu synowi telefon, a dokładnie Sony Xperia Z (2500 zł). Sprzedawca przyniósł już z magazynu pudełko z telefonem i tatusiek pokazywał dziecku to urządzenie. Szczerze patrząc to temu mężczyźnie bardziej się podobało to urządzeniu niż chłopcu, ale pal licho.
- Wie Pan co, cały rok z żoną odkładaliśmy, by smykowi kupić coś fajnego na komunię, mam nadzieję, że na starość ojcu będzie to pamiętał - powiedział facet do pracownika i zaczął się śmiać.
Gdy już się pośmiali i ojciec powiedział, że chce zapłacić syn, zapytał się, a co dostanie na komunię.
W tej chwili nastąpiła mała konsternacja.
-[O]jciec - No tego Soniaka dostaniesz.
-[S]yn - Ale ja chcę konsolę na komunię.
-[O]- No ale wcześniej mówiłeś, ze chcesz telefon.
-[S] - Bo ja chcę to i to.
-[O]- Synku, możesz wybrać jedną rzecz... cały czas mówiłeś o telefonie, ale jak chcesz konsolę, to dostaniesz konsolę.
-[S] (wrzeszcząc i płacząc) - Ja chcę i to i to k*uuuuuuuuuuuuuuurwa! - i jeb, rzucił telefon o podłogę. Zaczął zrzucać wszystkie telefony do których był wstanie dosięgnąć. Na szczęście były to atrapy i na dodatek wysiały na kabelkach, więc oprócz wrzynającego się w mózg pisku alarmu nic wielkiego się nie stało.
Finał historii jest taki. Ojciec musiał kupić telefon (nie wiem w jakim był w stanie po upadku). Syn uciekł ze sklepu przeklinając jak jakieś stare żule pod sklepem. Tak, tak... dalej rozpieszczajcie swoje dzieci, usprawiedliwiajcie ADHD itd. Na pewno w przyszłości Wam się odwdzięczą siedząc w więzieniu, albo wariatkowie.
Od dłuższego czasu szukam dla siebie telefonu z wyższej półki i staram się oglądać w wielu sklepach i internecie, by porównać ceny w kilku miejscach. Dzisiaj udałem się do sklepu RTV Euro AGD. Przy półce z telefonami stał ojciec z synem i pracownikiem i właśnie kupowali temu synowi telefon, a dokładnie Sony Xperia Z (2500 zł). Sprzedawca przyniósł już z magazynu pudełko z telefonem i tatusiek pokazywał dziecku to urządzenie. Szczerze patrząc to temu mężczyźnie bardziej się podobało to urządzeniu niż chłopcu, ale pal licho.
- Wie Pan co, cały rok z żoną odkładaliśmy, by smykowi kupić coś fajnego na komunię, mam nadzieję, że na starość ojcu będzie to pamiętał - powiedział facet do pracownika i zaczął się śmiać.
Gdy już się pośmiali i ojciec powiedział, że chce zapłacić syn, zapytał się, a co dostanie na komunię.
W tej chwili nastąpiła mała konsternacja.
-[O]jciec - No tego Soniaka dostaniesz.
-[S]yn - Ale ja chcę konsolę na komunię.
-[O]- No ale wcześniej mówiłeś, ze chcesz telefon.
-[S] - Bo ja chcę to i to.
-[O]- Synku, możesz wybrać jedną rzecz... cały czas mówiłeś o telefonie, ale jak chcesz konsolę, to dostaniesz konsolę.
-[S] (wrzeszcząc i płacząc) - Ja chcę i to i to k*uuuuuuuuuuuuuuurwa! - i jeb, rzucił telefon o podłogę. Zaczął zrzucać wszystkie telefony do których był wstanie dosięgnąć. Na szczęście były to atrapy i na dodatek wysiały na kabelkach, więc oprócz wrzynającego się w mózg pisku alarmu nic wielkiego się nie stało.
Finał historii jest taki. Ojciec musiał kupić telefon (nie wiem w jakim był w stanie po upadku). Syn uciekł ze sklepu przeklinając jak jakieś stare żule pod sklepem. Tak, tak... dalej rozpieszczajcie swoje dzieci, usprawiedliwiajcie ADHD itd. Na pewno w przyszłości Wam się odwdzięczą siedząc w więzieniu, albo wariatkowie.
sklepy
Ocena:
1152
(1226)
Na pewno niektórzy z Was słyszeli o wypadkach drogowych, jakie miały miejsce podczas zeszłego weekendu na autostradzie A4.
Jeśli nie to w skrócie powiem, że doszło do kilkunastu stłuczek i kilku wypadków, co doprowadziło do zamknięcia niektórych odcinków drogi nawet na 7 godzin. W telewizji winę zrzucono na mgłę i niekorzystne warunki, ale czy tylko to było prawdziwą przyczyną tych zdarzeń?
1. Kilkanaście aut przede mną zapaliła się naczepa od TIRa. Ciężarówka zatrzymała się i przypadkowy facet zabrał swoją gaśnicę z auta i zaczął gasić tą naczepę. Po chwili został potrącony przez innego faceta zainteresowanego pożarem. Staliśmy w korku 3 godziny.
2. Po wyruszeniu w dalszą drogę, oddaniu haraczu na bramkach we Wrocławiu, w okolicach węzła Kostomłoty, doszło do kilkunastu kolizji, z których większość była spowodowana gapiostwem i nieuwagą ludzi (wiem to od policjanta, który przeklinał ten dzień, że nie wziął wcześniej wolnego, bo spędził całą służbę na autostradzie w akompaniamencie kłótni i krzyków).
3. Jedziemy dalej. Po ominięciu tych wszystkich wypadków, lekko zestresowani mgłą zachowujemy dużą ostrożność. Nagle z białej szaty wyłaniają się dwa czerwone punkciki będące tylnymi światłami jadącego około 60 km/h Matiza, co samo w sobie stwarza zagrożenie na autostradzie. Wyprzedzając zastanawiamy się co się stało. Naszym oczom ukazał się widok Pani jadącej za kierownicą rozmawiającej przez telefon i robiącej notatki na kierownicy.
Ale lepiej zwalić winę na stan dróg (nie mówię, że są idealne) i warunki pogodowe, a myślenie wyłączyć.
Jeśli nie to w skrócie powiem, że doszło do kilkunastu stłuczek i kilku wypadków, co doprowadziło do zamknięcia niektórych odcinków drogi nawet na 7 godzin. W telewizji winę zrzucono na mgłę i niekorzystne warunki, ale czy tylko to było prawdziwą przyczyną tych zdarzeń?
1. Kilkanaście aut przede mną zapaliła się naczepa od TIRa. Ciężarówka zatrzymała się i przypadkowy facet zabrał swoją gaśnicę z auta i zaczął gasić tą naczepę. Po chwili został potrącony przez innego faceta zainteresowanego pożarem. Staliśmy w korku 3 godziny.
2. Po wyruszeniu w dalszą drogę, oddaniu haraczu na bramkach we Wrocławiu, w okolicach węzła Kostomłoty, doszło do kilkunastu kolizji, z których większość była spowodowana gapiostwem i nieuwagą ludzi (wiem to od policjanta, który przeklinał ten dzień, że nie wziął wcześniej wolnego, bo spędził całą służbę na autostradzie w akompaniamencie kłótni i krzyków).
3. Jedziemy dalej. Po ominięciu tych wszystkich wypadków, lekko zestresowani mgłą zachowujemy dużą ostrożność. Nagle z białej szaty wyłaniają się dwa czerwone punkciki będące tylnymi światłami jadącego około 60 km/h Matiza, co samo w sobie stwarza zagrożenie na autostradzie. Wyprzedzając zastanawiamy się co się stało. Naszym oczom ukazał się widok Pani jadącej za kierownicą rozmawiającej przez telefon i robiącej notatki na kierownicy.
Ale lepiej zwalić winę na stan dróg (nie mówię, że są idealne) i warunki pogodowe, a myślenie wyłączyć.
autostrada A4
Ocena:
626
(704)
Pracuję w jak to się potocznie mówi z budce z kebabem. W swojej ofercie mamy kebaby, hamburgery, frytki czyli popularne fast foody. O to kilka typów klientów, którzy są PIEKIELNI:
1. Można więcej?
Przychodzi do nas taki pan, który nie dość, że wpatruje się we mnie jak w obrazek, to co chwilę prosi bym dołożył mu coś więcej np.
- Można więcej mięsa?
- Dołoży pan więcej sosu?
- Dlaczego tak mało tych pomidorów? Itp.
Jest to bardzo wkurzające, ponieważ mamy wagę i w zależności od wielkości posiłku (Pan zamawia zawsze mini kebaba-porcja dla dzieci), jaką klient zamówi mogę dać tyle, a tyle mięsa i tyle, a tyle sosu. Później to mnie szef rozliczy za to, że produkty za szybko znikają.
2.Bez tego, tego i tego...
Kebab podajemy z mięsem, białą kapustą, sosami, ogórkiem, pomidorem, kapustą czerwoną, cebulą i kukurydzą. Zawsze zdarzają się klienci, którzy proszą kebaba np. bez pomidora. I nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że pewna pani poprosiła kebaba bez mięsa. Ja oczywiście takiego przyszykowałem. W międzyczasie pani wzięła sobie colę. Po podaniu kebaba powiedziałem, by dopłaciła 4 złote za colę. Pani powiedziała, że jak nie bierze mięsa to jej się należy i uciekła. Jedyne pocieszenie, że przebiegając przez ulicę upuściła kebaba, który wesoło wylądował na jezdni. Oczywiście to ja musiałem zapłacić za colę.
3. Czy to świeże?
Przychodzą ludzie i zadają głupie pytania:
- Czy te pomidory dojrzewały w słońcu Toskanii? Bo ja się zdrowo odżywiam i dlatego się pytam (tak, tak... każdy pomidorek zbierała ogrodniczka przecierając go chusteczką i oglądając pod światło, czy nie ma przebarwień)
- Czy kapusta była siekana czy krojona? (co to za różnica?)
I moje ulubione pytanie:
- Czy to świeże?
Ludzie! Czy myślicie, że przychodząc do budki z kebabem na kółkach, to ktoś odpowie Wam - ′nie′?
1. Można więcej?
Przychodzi do nas taki pan, który nie dość, że wpatruje się we mnie jak w obrazek, to co chwilę prosi bym dołożył mu coś więcej np.
- Można więcej mięsa?
- Dołoży pan więcej sosu?
- Dlaczego tak mało tych pomidorów? Itp.
Jest to bardzo wkurzające, ponieważ mamy wagę i w zależności od wielkości posiłku (Pan zamawia zawsze mini kebaba-porcja dla dzieci), jaką klient zamówi mogę dać tyle, a tyle mięsa i tyle, a tyle sosu. Później to mnie szef rozliczy za to, że produkty za szybko znikają.
2.Bez tego, tego i tego...
Kebab podajemy z mięsem, białą kapustą, sosami, ogórkiem, pomidorem, kapustą czerwoną, cebulą i kukurydzą. Zawsze zdarzają się klienci, którzy proszą kebaba np. bez pomidora. I nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że pewna pani poprosiła kebaba bez mięsa. Ja oczywiście takiego przyszykowałem. W międzyczasie pani wzięła sobie colę. Po podaniu kebaba powiedziałem, by dopłaciła 4 złote za colę. Pani powiedziała, że jak nie bierze mięsa to jej się należy i uciekła. Jedyne pocieszenie, że przebiegając przez ulicę upuściła kebaba, który wesoło wylądował na jezdni. Oczywiście to ja musiałem zapłacić za colę.
3. Czy to świeże?
Przychodzą ludzie i zadają głupie pytania:
- Czy te pomidory dojrzewały w słońcu Toskanii? Bo ja się zdrowo odżywiam i dlatego się pytam (tak, tak... każdy pomidorek zbierała ogrodniczka przecierając go chusteczką i oglądając pod światło, czy nie ma przebarwień)
- Czy kapusta była siekana czy krojona? (co to za różnica?)
I moje ulubione pytanie:
- Czy to świeże?
Ludzie! Czy myślicie, że przychodząc do budki z kebabem na kółkach, to ktoś odpowie Wam - ′nie′?
gastronomia
Ocena:
551
(645)
1
« poprzednia 1 następna »