Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

krystalweedon

Zamieszcza historie od: 15 listopada 2015 - 20:36
Ostatnio: 20 grudnia 2018 - 4:34
  • Historii na głównej: 17 z 19
  • Punktów za historie: 5400
  • Komentarzy: 1046
  • Punktów za komentarze: 5727
 

#73778

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Siedziałam ze znajomymi na tarasie rozkoszując się zimnym powietrzem przed burzą, gdy pojawił się ON. Jeż. Chcieli zabrać go, bo coś mu się stanie.

Z jeżykiem znamy się dość dobrze, mieszka u Nas. Pokazuję się wieczorami i nie jest wstydliwy.

Próbowałam im to wytłumaczyć, ale uparli się, że kot zje i zaczęli radzić się jakiś grup na Facebooku. Większość ludzi radziła, aby złapać go i zabrać do ośrodka dla jeży, bo za wcześnie na jeżowe spacery(18.00, ciemno przed burzą). W końcu podziękowałam za gościnę, a znajomi uznali iż nie mam serca dla zwierząt.

Sprawdziłam(bez dotykania) swojego dzikiego lokatora i nic mu nie było tzn. nie krwawił, nie miał dziwnych narośli itp.

Co to za moda na łapanie zdrowych jeży, ptaków oraz innych zwierząt i wywożenie ich do różnych ośrodków?

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 315 (349)

#72390

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu w centrum Warszawy.

Biegłam z walizką na pociąg (jak zwykle wszystko na ostatnią chwilę), kiedy zaczepił mnie chłopaczek, prosząc o 30 zł na obiad dla jego matki i rodzeństwa. Chłopak był bardzo chudy, w spranych ubraniach, na oko miał 16 lat.

Sama doświadczyłam głodu, zimna i bez namysłu wyciągnęłam 10 zł z portfela.
Chłopaczek schował dychę, ale nadal szedł za mną i prosił o 20 zł, bo tyle kosztowały obiady w barze mlecznym, a jak nie chcę mu dać, to mogę iść z nim.
Szczerze odpowiedziałam, że spieszę się i zostało mi tyle co na bilet.
Nie! Chłopaczek sprytnie zauważył, że mam euro i on może iść wymienić do kantoru, tylko szybko (późno już było).
Nie było to euro, a 50 funtów i nie jest to kwota, którą chciałam komukolwiek podarować.
Nastolatek szedł nadal za mną jęcząc, więc stanęłam i powiedziałam: "Nie mam czasu latać teraz po barach oraz kantorach, możecie z matką iść do opieki społecznej. Jeśli niepotrzebna ci ta dycha, to oddawaj".

Chłopaczek rzucił mi banknotem w twarz, nazwał mnie dziwką i życzył mi seksu ze stadem Murzynów.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 317 (347)

#72343

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z planu filmowego w Rosji.

Na tym filmem ciążyło jakieś fatum. Ukradli z planu kostiumy, zdjęcia przerwane. Dźwiękowcowi urodził się pierworodny, więc reżyser(drugi też), operator oraz jeszcze kilka osób popadło w cug alkoholowy. Zdjęcia przerwano.
Główny aktor przez wcześniejsze problemy nie może pojawić się na planie, więc reżyser zmienia aktora i połowę scen kręcimy jeszcze raz.


Ostatni dzień zdjęciowy, robiony w plenerze, daleko od cywilizacji. Wszystkie busy są ustawione dość daleko, aby w kadrze nie było niespodzianek.

Do busa, w którym malowałam aktorów, wpada wściekły reżyser i wrzeszczy: "Dlaczego, k*rwa, nie mają umalowanych ryjów!?!".
Koleżanka zdziwiona odpowiada, że sama wszystkich malowała.

Młodzi aktorzy stwierdzili, że to niemęskie się malować i zmyli wszystko. Myślałam, że w trakcje studiów pogodzili się z tym.

Tak, znów przerwali zdjęcia, bo reżyser nie będzie z "bandą idiotów po gównianych szkołach pracował".

Jakimś cudem skończyliśmy o czasie.
Cieszyłam się, że przed upływem końca mojej wizy.

Film nie wszedł na ekrany przez "wątki homoseksualne", których w filmie nie było.

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 177 (233)

#72016

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś o 9.00 przyjechały do mnie "odpowiednie służby" z 71972# w postaci przyjaciółki znajomej i jeszcze jednej kobiety. Szczerze jestem w szoku, że tak szybko. Panie działają w jakiejś fundacji na rzecz kotów. Właśnie "jakiejś", nie podały nazwy, ale od początku.

Panie wtargnęły na posesję, gdzie jasno tabliczka głosi: "Uwaga, zły pies! A Gospodyni jeszcze gorsza".
Psa już nie ma, ale były przekonane, że jakiś jest.
Dzwonka też nie użyły, tylko weszły bez słowa. Byłam akurat sama w domu przekonana, że matka z bratem wrócili z zakupów. Jedna z pań skierowała się na piętro (myślałam, że po schodach wchodzi brat), a druga do mnie do salonu. Przestraszyłam się obcej baby, która chodziła mi po domu w butach. Mam takie samo podejście do ściągania butów jak Hiacynta Bucket(czyt. Bouquet:)).

Zanim zdążyłam coś powiedzieć, kobieta bez przywitania oznajmiła mi, że z powodu braku zabezpieczeń na oknach, mojej kalectwa fizycznego(miałam operację kolana)i psychicznego (co?!) oraz złej opieki nad kotem zabierają go do fundacji. Na moje pytanie jakiej? Usłyszałam: "do lepszego domu", wtedy pokazała się znajoma twarz, tej samej kobiety, która była u mnie w sobotę. Szukała kota na piętrze, ale nie znalazła.

Nic innego nie pozostało jak dzwonić na policję, ale kiedy przyłożyłam telefon do ucha, kobiety skierowały się w stronę wyjścia krzycząc, że wrócą z policją.

Nie mam jak zgłosić tego zajścia. Dzwoniłam do kliku znajomych, aby poznać nazwisko tej uroczej niewiasty, ale nikt nic nie wie. Tablic też nie widziałam, gdyż zanim udało mi się ruszyć z fotela, to odjechały. Świadków też nie mam.

Od kilku godzin zastanawiam się co te fanatyczki chciały, czy naprawdę uważają, że kotu dzieje się krzywda, czy to ich żałosna zemsta. Nic też nie ukradły, może na szybko nie udało się zlokalizować?

Skomentuj (53) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 271 (311)

#71972

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj odwiedziła mnie znajoma ze swoją przyjaciółką.

Kobiety nie uprzedziły mnie wcześniej o swojej wizycie, gdyż podobno łatwiej było dostać adres mojej matki, a ja i tak siedzę "na d*pie i nic nie robię".
Jestem po operacji kolana i jakoś nie mam ochoty na odwiedziny osób, które ledwie znam.

Chciały wypożyczyć kosmetyki, suknie (mam kilka przebrań, uszytych na własny użytek) oraz peruki (sama tkałam. Większość z naturalnych włosów). Odmówiłam. Pożyczenia kosmetyków ze względu higienicznych, a produkty do efektów specjalnych wymagają wiedzy i umiejętności. Wypożyczenie reszty za kaucją dla osób prywatnych.

Usłyszałam, że jestem niewdzięczna, bo chciała mi dać zarobić, skoro jestem na zwolnieniu. Jestem pewna, że o moim stanie dowiedziała się podczas szukania kontaktu do mnie. Dodatkowo "takie rzeczy na allegro chodzą po parę złotych". Mam też zwrócić za paliwo, skoro najechały się na darmo (ledwo 30 km) "na taką pipidówę". Szkoda, sama jest słoikiem z mniejszej "pipidówy".

Dodatkowo przyjaciółka znajomej działa na rzecz kociej fundacji (wybaczcie, ale mam same złe doświadczenia z fundacjami na rzecz zwierząt) i ma mnie zgłosić do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Powody: Kociak wychodzi na dwór, nie chciał się dać pogłaskać, tylko uciekł, a psa trzymamy w za ciasnym kojcu. Pies zdechł kilka miesięcy temu. Kojec ma 20m2.

No nic ;) Znajomej wystawiłam rachunek za kawę i domowej roboty ciasto, a jej przyjaciółce zaproponowałam zabranie kota (oczywiście nie miałam zamiaru oddać). Nie chciała, ale mam się spodziewać odpowiednich służb. Czekam.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 273 (309)

#71570

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziewczyna, z którą mieszkałam, zapragnęła zostać "mamusią" kotka. Pojawiła się pewnego dnia z 3-,4-tygodniowym kociątkiem, który mieścił się cały na mojej dłoni i chyba ledwo co oczy otworzył, jak został oderwany od matki.

Kotek pomieszkał z nami tydzień, gdyż współlokatorka wyjechała na 3 tygodnie. Wylądował u sąsiadki, która miała już dwa wiekowe kocury. Niby mogła zaczekać miesiąc, ale chęć posiadania malutkiego kociaczka była silniejsza.

Próby skarcenia kota kończyły się wrzaskiem znęcania się nad jej synkiem, więc kotek robił co chciał. Głównie sikał gdzie chciał, najlepiej na łóżko.

Wyprowadziłam się po miesiącu(z innych powodów). Spotkałam ekswspółlokatorkę po roku i pochwaliła się, że ma innego kota, bo "synka" oddała. Nie mam pojęcia gdzie, ale najgorsza była jej refleksja nad losem byłego pupila: "ktoś inny się z nim męczy".


Nie wiem kto jest gorszy. Osoby adoptujące takie maluchy, czy oddający.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 278 (330)

#70524

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak być pięknym za darmo. Kuźniar level hard.

1) Testowanie produktu 10 razy, albo i więcej. Proszenie/żądanie o próbkę tego samego 10ty raz w miesiącu i narzekać, że 2/5ml to mało, aby zdecydować czy warto. W końcu jest za darmo. Takich "klientów" nazywamy "próbkowicze" nigdy nic nie kupują.

Hit. Brakuje pojemników? Zakupiony w aptece pojemnik na mocz też jest ok, najlepiej zapełniony do połowy.
Jedna kobieta oferowała mi 20zł jeśli jej przełożę cały tester kremu za 2tys.

2) Nie trzeba prosić o próbkę, można mieć własny atomizer 15-20ml i własnoręcznie go zapełnić. Woreczki foliowe też były napełniane zapachami 599zł/100ml.

3) Kruszenie paznokciem pudrów/róży i przesypywanie do własnych słoików/woreczków.

4) Wchodzi młoda kobieta do sklepu:
[K]lientka: - Czy macie takie małe pomadki/ błyszczyki. Słyszałam, że macie za darmo.
[S]przedawca: - Dzień dobry. Przykro mi, ale teraz nie mamy, jedynie przy zakupie marki X za min 350zł jest kosmetyczka z miniaturą tuszu, kredki i kremu pod oczy.
K- Super. Idę na wesele to akurat w torebce mi się zmieści.
S- Zapraszam, wybierzemy coś dla pani.
K- To ja wezmę tą kosmetyczkę z tymi miniaturami.
S- Zapraszam. Wybieramy coś z makijażu, pielęgnacji czy zapach?
K- Tylko kosmetyczkę chcę.
S- Przykro mi, ale wydajemy, tylko przy zakupie.
K- To nie jest to za darmo? Nie chce nic kupować! Koleżanka kiedyś dostała!
Kobieta wychodzi.

5) Pomadka za darmo.
Odgryźć sztyft szminki, opakowanie odłóż na miejsce i wyjdź z perfumerii w ustach trzymając pełną zarazków pomadkę.

6) Wyżyj się na ochronie/sprzedawcy za brak testera, ponieważ nie masz czym się umalować/wypsikać przed pracą. Wczoraj był, w środę też i miesiąc temu też.
Ciekawe dlaczego nie ma?

7) Dodawana jest piękna torba/ręcznik/kosmetyczka np do zapachu X za 399zł. Kup zapach, dostajesz prezent. Następnego dnia zwróć zapach. Prezent
zachowaj.

8) Umów się na makijaż (pełny) za zakup kosmetyków (nie płacisz za usługę tylko za produkty masz 2w1). Umaluje cię wizażystka. Wybierz z zadowoleniem jakiś produkt, obojętnie jaki. Skieruj się do kasy, zostaw produkt gdzieś na środku i wyjdź ze sklepu.

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 457 (491)
zarchiwizowany

#70577

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Testowanie kosmetyków.

Odbywa się głównie na dłoniach klientek, nie dlatego, że konsultanki brzydzą się zarazków czy zmywanie dłoni kilkakrotnie niszczy skóre. Nakładany kosmetyk na dłonie klientek jest stosowany ponieważ:

-różnica w odcieniu skóry
-osoba testująca może sprawdzić konsystencję na sobie.
-pod dowolnym kątem czy bliskości może zobaczyć kolor, powachać i dotykać do woli.

Ciekawym przypadkiem było proszenie/żądanie testowania za klienta na sobie błyszczyków/szminek/tuszy.

Panowie prosili mnie, abym ich wąchała(szyje).

Najbardziej zadziwiające były kobiety, które bez pytania zaczynały mnie malować po dłoni. Zwłaszcza jak obsługiwałam kogoś innego.

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 87 (161)

#69679

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Naczytałam się hisorii o leniwych listonoszach co wrzucają awiza, a ta będzie o pracowitym i o braku asymilacji miasto-wieś.

Mieliśmy na wsi listonosza, dajmy mu na imię Zbyszek. Zbyszek złoty człowiek rozwoził pocztę rano i wieczorem także robił za punkt odbioru. Ułatwiał życie nam gdyż poczta jest czynna 8.00-17.30 oraz jest oddalona 15km z kiepskim dojazdem(autobus). Wracając z pracy zgarniał jescze najwazniejsze pisma oraz emerytury coby rozwieść po drodze do domu, wieczorem jak wiekszosc była w domach.
Zbyszek jednak wade miał bo lubił sobie wypić piwko czy dwa pod sklepem z kolegami niczym z serialu ,,Ranczo".
Nowym mieszkańcom przeszkadzało to, wiec pisano do urzędu skargi, że listonosz pije po sklepem albo, że czuć piwo od niego. Zwolniono go.
Teraz mamy awiza poutykane w furtkach(skrzynka jest)jesli w ogole zostawi...
Wolałam jak od listonosza było czuć piwo, a ja nie musiałam brać dnia wolnego aby odebrać coś z poczty.

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 440 (488)