Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

nacia30

Zamieszcza historie od: 30 grudnia 2015 - 11:59
Ostatnio: 24 listopada 2018 - 13:28
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 1524
  • Komentarzy: 66
  • Punktów za komentarze: 736
 

#75641

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia dotyczy dwóch dziewczynek, Kasi i Basi (imiona zmyślone). Kasia to moja chrześnica, ma 8 lat i ma najlepszą przyjaciółkę Basię. Dziewczynki są w 2 klasie i są nierozłączne. Razem siedzą, uczą się, bawią się, non stop razem. Obie są grzeczne i naprawdę świetne.
Ale Basia nie może już się przyjaźnić z Kasią, rodzice jej zabronili. Moja kuzynka (mama Kasi) od 1,5 roku zna Basię i jej rodziców, dzięki dziewczynkom. Rodziny się dogadywały do ostatniego weekendu.

Otóż tydzień temu mama Basi przyjechała ją odebrać do mojej kuzynki i trafiła na obiad. Basia jadła ziemniaki polane potrawką z indyka i wywiązała się awantura, otóż Basia podobno jest wegetarianką. Podobno, bo moja kuzynka nic nie wiedziała, odkąd Basia do nich przychodziła zawsze jadła mięso. Moja kuzynka nigdy nad tym się nie zastanawiała, na stole były różne potrawy, ale Basia zawsze brała coś z mięsem. Kuzynka wiedziała, że rodzice Basi nie jedzą mięsa, ale nigdy nie myślała jak to jest z dziećmi. Basia chodziła od czasu do czasu do McDonaldsa, jadła mięso u innych dzieci, a Kasia mówiła, że Basia w szkole je kanapki z szynką, więc do głowy mojej kuzynce nie przyszło, że Basia również jest wegetarianką. Otóż okazuje się, że podobno Basia nigdy w życiu mięsa nie jadła wg jej mamy.

Wg Kasi w szkole dzieci oddawały jej szynkę i nauczyły jeść mięsa jak się dowiedziały, że w domu nie jada. Basia polubiła mięso i od 1,5 roku wegetarianką nie jest. Co więcej, babcia za plecami rodziców wspiera jej odejście od wegetarianizmu i karmi ją mięsem. No i teraz Basia ma zakaz rozmawiania nie tylko z Kasią, ale też ze wszystkimi, co jej mięso dawali w szkole, czyli z większością klasy.

Swoją drogą zastanawiam się, jak to jest w rodzinach wegetariańskich, pilnuje się dzieci czy pozwala im decydować?

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 415 (449)

#73351

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przyjechałam na weekend odwiedzić rodziców, mieszkają oni w małej miejscowości. Dzisiaj poszłam do apteki i stoję w kolejce. Przede mną chłopak na oko świeżo pełnoletni.

Nadchodzi kolej chłopaka, a jako, że stoję za nim to słyszę co kupuje. Chłopak grzecznie poprosił o prezerwatywy, normalna rzecz mogłoby się wydawać, ale nie, nie dla pana aptekarza. O matko co się chłopaczyna nasłuchał i reszta kolejki, bo pan aptekarz głośno komentował brak poszanowania nienarodzonych dzieci, partnerki, jak to biorą się za współżycie, a nie są gotowi na potencjalne dzieci i jak śmie kupować prezerwatywy.

Wszyscy w szoku, chłopaczek uszy po sobie i wybiegł z apteki. I tu się mogłaby historia zakończyć, ale w domu usłyszałam od mamy, że była świadkiem jak ten sam aptekarz (właściciel apteki, pracuje tam z żoną) nie chciał zrealizować recepty na tabletki antykoncepcyjne i też opierniczył panią pod 40 przy wszystkich jak to się ona prowadzi.

Na szczęście aptek w mieścinie jest 3, ale mimo wszystko uważam, że informacja o klauzuli sumienia powinna być wywieszona na drzwiach, a nie idziesz, stoisz w kolejce, a produktu nie zakupisz i jeszcze osłuchasz się jaka to nie jesteś.

apteka

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 322 (350)

#70746

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed 15 lat.

Kiedy byłam w szkole, co roku jeździliśmy na wycieczki jednodniowe w obrębie województwa. W związku z tym, że to był ostatni rok w tej szkole i z tymi samymi ludźmi, chcieliśmy pojechać na wycieczkę z noclegiem (mieliśmy po 15 lat). Wychowawczyni wyraziła zgodę.

Szkoła była w małym miasteczku, a klasa bardzo zróżnicowana pod względem finansowym i tak było część rodzin, dla których 150zł to nic, a część musiała odkładać. Wychowawczyni wpadła na pomysł we wrześniu, że skoro jedziemy w czerwcu, to raz w miesiącu na lekcji wychowawczej można wpłacać dowolną sumę pieniędzy i tak do końca roku szkolnego każdy uzbiera te 150zł. Wszyscy się ucieszyli, niektórzy wpłacili od razu całość, część w paru ratach, a niektórzy wpłacali coś co miesiąc.

Część osób pochodziła z rodzin patologicznych, miała rodziców alkoholików lub niewydolnych wychowawczo, ale to były naprawdę w porządku osoby i one właśnie sami musiały sobie uzbierać. Mikołaj, wigilia, lany poniedziałek, urodziny czy drobne prace sprzątające, tak sobie zbierali pieniądze i oddawali wychowawczyni.

Nadszedł maj, pieniądze uzbierane, termin i miejsce wybrane, wszyscy zadowoleni, a co robi wychowawczyni? Na wywiadówce oddaje pieniądze rodzicom, bo jakoś tak jej szkoda się rodziców zrobiło, bo tacy smutni siedzieli, tacy biedni, a ona taka zadowolona, że ich "obdarowała" dodatkowymi 150zł i oni podobno tacy wdzięczni byli. My nigdzie nie pojechaliśmy, a osoby co zbierały cały rok kasę dowiedziały się, że ich zdobyte pieniądze ojciec/matka teraz przepije.
Najważniejsze, że wychowawczyni poczuła się jak filantropka :/

szkoła

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 748 (762)

1