Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

pakciarz44

Zamieszcza historie od: 19 maja 2012 - 10:31
Ostatnio: 26 marca 2016 - 15:40
Gadu-gadu: 24842734
O sobie:

"Łapię chwile ulotne jak ulotka, ulotne chwile łapię jak fotka..."

-Jaka to melodia?? ;)

  • Historii na głównej: 1 z 6
  • Punktów za historie: 1084
  • Komentarzy: 95
  • Punktów za komentarze: 503
 
zarchiwizowany

#53904

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O tym, że nie szata zdobi człowieka :)

Z racji tego, że już w poniedziałek uczniowska "kampania wrześniowa" zostałem zmuszony do jeszcze jednego spaceru do nowej szkoły i zapoznania się z godziną rozpoczęcia roku. Jako, że dzień był chłodnawy, wskoczyłem w bojówki i dresową bluzę z kapturem. Jeśli dołączyć do całokształtu włosy ścięte na jeża, wyglądałem jak rasowy dres co później okaże się istotne.

Po niecałej godzinie zadowolony opuszczam sekretariat z informacją i nowo odebraną legitymacją szkolną (akurat ta szkoła wydaje legitki wcześniej, jeśli nadarzy się taka okazja). Zmierzam spokojnie w stronę wyjścia, kiedy zza zakrętu, pośród stukotu szpilek wyłania się ONA. Jak się później dowiedziałem była to Bardzo Piekielna Pani Profesor Od Historii [PP]. Nie trudno się domyślić, że kiedy tylko zauważyła na swojej drodze osobnika o posturze i ubiorze dresiarza wstąpił w nią istny diabeł.

[PP] -Co ty tu robisz?! Jakim prawem taki wieśniak jak ty ośmiela
się wchodzić na teren TEJ szkoły?!
[J] (zachowując stoicki spokój) -Jako uczeń chyba mam.
[PP] -Uczeń?! Taki burak?! Czy ty sobie zdajesz sprawę co osiągnęli absolwenci tej szkoły?! -

I tu zaczyna wymieniać radnych, naukowców, przedsiębiorców itp. a także obecnych uczniów, którzy jej zdaniem zajdą daleko. Gadka PP trwała może z 10 minut kiedy nagle doszła do tego kto rokujący nadzieję ma do tej szkoły od września chodzić i padło takie stwierdzenie.

[PP] -A za niedługo przypadnie mi zaszczyt uczyć jednego z najwybitniejszych młodych historyków w tym regionie. Nazywa się (tu pada moje nazwisko), ale oczywiście co ty możesz o tym wiedzieć.
[J] -Trochę mogę, jak widać. -

Tu pokazuję jej legitymację. PP zbladła i nie mogła wykrztusić z siebie słowa. Dlatego kulturalnie się pożegnałem i wyszedłem.


Gwoli wyjaśnienia, historią pasjonuję się już od małolata i jeśli tylko organizowany jest jakikolwiek konkurs historyczny w mojej okolicy to staram się brać w nim udział. Czasem zdarza mi się coś osiągnąć ale nie uważam się za jakiś wybitny okaz. A co do PP...
No cóż, zapowiadają się upojne trzy lata...

Placówka oświatowa potocznie zwana "Liceum ogólnokształcące"

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 55 (365)
zarchiwizowany

#36581

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak wiadomo istnieją ludzie, którzy wiedzą o tobie więcej niż ty sam. Mowa tu o moher-sąsiadkach rzecz jasna, ale do rzeczy.

Siedzę sobie wczoraj z książką na balkonie delektując się świeżym powietrzem gdy słyszę jak na balkon piętro niżej wchodzą dwie czy trzy moherki i zaczynają ploty. Po chwili rozmowa zeszła na mnie. Oto co dowiedziałem się o sobie:

-Za 4 miesiące mam zostać ojcem
-Zdradzam matkę mojego dziecka z jakąś blondyną (będącą jednocześnie moją kuzynką ale o tym szanowne sąsiadki nie wiedziały ;))
-palę marychę i chodzę w dredach (jestem prawie łysy)
-robię pod nieobecność rodziców orgie i popijawy (przebywając prawie cały dzień na rowerze bądź u kumpli)
-słucham satanistycznej muzyki (Rap)

Kochane sąsiadki :)

takie tam na blokowisku

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (42)
zarchiwizowany

#36276

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia zasłyszana przeze mnie na obozie.

Jak wiadomo zdarzają się uczniowie, którzy stawiają naukę ponad wszystko, ale w tak fanatyczny sposób, że ocena db jest dla nich życiową klęską. Otóż znajomy z obozu opowiadał nam o dziewczynie z jego szkoły, która krótko po klasyfikacji usiłowała popełnić samobójstwo. Dlaczego? Z powodu średniej 5,9... Uzyskanej w II klasie gimnazjum (czy jak niektórzy wolą gimbazy ;))...

obozowe pogaduchy

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (51)
zarchiwizowany

#32562

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rzecz działa się wczoraj. W tym zdarzeniu piekielną okazała się moja nauczycielka biologii, będąca również moją wychowawczynią, w naszej społeczności uczniowskiej znana szerzej jako Kuna. Ale do rzeczy.

Wchodzimy sobie na biologię nic nie podejrzewając, w sielskich nastrojach (ostatnia lekcja i do domu) standardowe dzień dobry, dzień dobry i nagle Kuna przemówiła:

-Moi drodzy. Z racji tego że mamy dzisiaj dzień dziecka chciałam wam życzyć wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, dobrych ocen i czego sami sobie życzycie.

Po czym rozdała wszystkim snickersy i co więcej pozwoliła jeść.
My wszyscy tj. 29 osób wielkie WTF bo Kuna należy do największych żylet w budzie więc o co w tym chodzi?
Ale wiadomo że darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda więc wcinamy snickersy z bananami na twarzach i w ogóle jest git.

Gdy wszyscy już zjedli, siedzimy sobie na miejscach czekając co będzie dalej. W tym momencie Kuna uśmiechnęła się do nas w sposób zapowiadający najgorsze. Kiedy się połapaliśmy wymawiała już dwa magiczne słowa:

-Wyciągamy karteczki.

gimnazjum

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (39)

#31624

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczytując się w opowieści tu zamieszczone i ja postanowiłem wrzucić coś z moich szkolnych historii.

Rzecz działa się 4 lata temu gdy byłem jeszcze beztroskim uczniem jednej z podstawówek w moim mieście. Szkoła nie taka stara ale 30 lat bez remontu to jednak trochę czasu jest.

Historia właściwa:

Podczas lekcji WF z Wielkim Dyrem gramy sobie w "gałę" na naszej byczej szkolnej hali. Sytuacja sam na sam czyli ja w ataku vs kumpel bramkarz. Jednak biegnąc w stronę bramki niczym odrzutowy Messerschmitt potknąłem się o wystającą z podłogi klepkę. jakby tego było mało ręką trafiłem na dość dużą szczerbę w panelach z której wystawały gwoździe (au). oczywiście na rzeczone gwoździe wpakowałem rękę siłą grawitacji, czemu towarzyszyło słowo które w takim momencie wykrzyczałoby ok. 90% Polaków mianowicie: ku**a.
Jako że sala ogromna to i akustyka doskonała, więc na efekty nie trzeba było długo czekać.
Dyr, który nie widział zdarzenia, ponieważ coś uzupełniał w dzienniku, momentalnie wstał i ruszył wyraźnie wnerwiony w moją stronę. Podchodzi do mnie leżącego doń plecami i tonem egzekutora pyta:

- Coś ty pakciarz powiedział?!

Ja bez słowa odwracam się do niego i pokazuję mu moją lewą rękę, z której nawiasem mówiąc krew lała się strumyczkiem.
Tej chwili nie zapomnę do końca życia:
Dyro kiedy zobaczył moją rękę zbladł jak ściana, szepnął tylko: "o ku**a" i zemdlał.

Na szczęście ktoś w miarę przytomny poleciał do kantorku po kogoś i wszystko dobrze się skończyło. Dyra docucili u pielęgniarki a ja... no cóż okazało się, że tłukąc ręką o te gwoździe przy okazji naruszyłem kość więc gipsik 1,5 miecha...

P.S.
Krótko po tym incydencie w sali gimnastycznej położono nowe panele. ;)

podstawówka

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 754 (856)
zarchiwizowany

#31651

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rzecz miała miejsce na obozie wakacyjnym w pewnej nadmorskiej miejscowości. W mojej grupie jakieś 15 osób, przedział wiekowy 13-15lat.

Ale do rzeczy:

Otóż w naszej grupie był jeden chłopak o imieniu Daniel szczycący się rzekomo "stalowym" żołądkiem. Raz na stołówce podczas kolacji musiał załatwić "pewną" potrzebę a jako że stołówka mieściła się w innym budynku niż pensjonat do pokonania kawałek miał.

Właśnie wtedy obudziła się w nas wszystkich nutka gimnazjalnej piekielności. Mianowicie postanowiliśmy sprawdzić wytrzymałość jego "stalowego" żołądka. Zrobiliśmy mu bułkę. Niby nic strasznego, ale to nie była zwykła bułka lecz bułka posmarowana zamiast masłem, mieszaniną twarogu, pasztetu, nutelli, musztardy, maggi, soli, pieprzu, vegety, cukru, i czego jeszcze było pod ręką, a to wszystko skrzętnie przykryte żółtym serem dla ukrycia.

Kiedy Daniel wrócił i powiedzieliśmy mu, że przygotowaliśmy mu bułkę (bez podania jej składu, rzecz jasna :)) nawet się ucieszył i szok! Zjadł bez szemrania!

Jednak na efekty naszego gastronomicznego Frankensteina nie trzeba było długo czekać. W nocy z pokoju w którym mieszkał Daniel słychać było charakterystyczne dźwięki. Chłopaki z nim mieszkający mówili że biedak przerzygał calutką noc.

A co ze sprawcami? Cóż, wychowawca wlepił nam po 50 pompek na głowę i na stołówce patrzył na nas uważniej, natomiast Daniel do końca obozu miał ksywę "bułeczka" ;)

wakacje

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -16 (38)

1