Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

piekielnypiekielny

Zamieszcza historie od: 25 lutego 2011 - 8:18
Ostatnio: 11 stycznia 2013 - 11:43
  • Historii na głównej: 0 z 2
  • Punktów za historie: 114
  • Komentarzy: 35
  • Punktów za komentarze: 176
 
zarchiwizowany

#43493

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak MPK ulatwia zycie + bonusowi emeryci.
(malo "piekielne", wiecej mojego nazekania niz to wszystko warte a wiec nie marudzic bo ostrzegalem)

Zadko jezdze komunikacja miejska, dzisiaj, w zwiazku z tym ze zostaje po godzinach w pracy, postanowilem jechac tramwajem.
Nie wiem jak w innych miastach, ale we Wroclawiu mamy na kazdym przystanku (teoretycznie na kazdym...) automaty do biletow, jak rowniez w kazdym tramwaju/autobusie (jednak w tym przypadku zaplacic mozemy tylko karta platnicza) W związku z tym, z kioskow poznikaly bilety (ponoc juz znowu mozna kupowac w kiosku, ale nie jestem pewien).

Dreptam na przystanek. Po drodze mijam bankomat, pieniedzy nie wyciagam bo raz ze nie sa mi potrzebne, a dwa ze te "biletomaty" albo nie przyjmuja gotowki, albo jej nie wydaja... A wiec wole zaplacic karta.

Podchodze do automatu, wybieram bilet, chce wlozyc karte i lipa, nie da rady. Jeszcze 2 proby i ten sam efekt. Albo ktos zapchal wejscie na karte, albo automat uszkodzony (wlozenie karty jest mozliwe po dokonaniu wyboru biletu i przejsciu do platnosci, cos tam sie dopiero odblokowuje).
Nic straconego, zakupie w tramwaju.
Przyjechal, wchodze, kupuje bilet, wkladam karte, czekam, czekam i lipa. informacja ze brak lacznosci czy cos tam.
Zrezygnowany, wysiadam na nastepnym przystanku. Podchodze do automatu, a tam cudowny napis "automat nieczynny"...
Wkurzony, odpalam papierocha i ide na nastepny przystanek (akurat droga na papierocha). Rozgladam sie, a tu brak automatu...
Stwierdzilem ze chyba jednak pieniadze sie dzisiaj przydadza, wiec postanowilem zajzec do bankomatu (najblizszy byl akurat pod kauflandem). Pozniej juz poszlo sprawnie, kolejny przystanek, bilet kupiony, zaplacone karta, wsiadam i jade.
Moze to malo "piekielne", ale po wprowadzeniu tych automatow jeszcze nie zdazylo mi sie kupic biletu bez zadnej przeszkody. W najlepszym przypadku bylo wymienianie monet na inne bo automat nie chcial przyjmowac... Raz mi sie zdazylo wybrac bilet, wrzucic pieniadze i w momencie kiedy powinien zaczac drukowac bilet, pojawil sie komunikat, juz nie pamietam dokladnie jak brzmial, ale sens byl taki ze w automacie skonczyl sie papier do druku. Pieniedzy oczywiscie mi nie oddal...

Aha i jeszcze ci bonusowi emeryci. Godzina 6:30 a oni juz stoja przed kauflandem i czekaja na otwarcie...

komunikacja_miejska & bonusowi emeryci

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (25)
zarchiwizowany

#21429

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z rosyjskimi noktowizorami przypomniala mi cos:)

Moj kolezka wkreca sie w jazde po terenie (offroad 4x4), w zwiazku z tym zarabia na naprawach, przerobkach, "liftowaniem" aut (zwiekszanie przeswitu oraz wykrzyzu), produkuje takze bagazniki, oslony, stalowe zderzaki itp itd. Krotko mowiac, praca z metalem/aluminium (ciecie, spawanie, krzesanie iskier itd) z tematem przewodnim auta 4x4.

Jego "warsztacik" to zwykly garaz, jeden z wielu ustawionych szeregiem.
Ktoregos letniego dnia, (K)olezka cos tam robi, ja stoje, patrze, pale papieroska. Nagle podjezdza auto, wysiada (C)ygac, w rekach trzyma pile lancuchowa (spalinowa) i zaczyna gadke:
-(C)Panie, mam tu nowke sztuke pile. Nie potrzebuje pan?
Jako ze znam dobrze mojego kolezke, to wiedzialem ze mu to potrzebne jak rybie rower, ale czy mu potrzebne czy nie to zawsze zaczyna tak samo
-(K)A za ile?
-(C)W sklepie ponad 1000zł kosztuje, bo to markowe, "shtil" (nie jestem pewien czy tak to sie pisze), ja panu sprzedam za 800zł, ale to nowka sztuka, odpalona tylko raz zeby sprawdzic czy dziala.
-(K)Nie dzieki
-(C)Ale to nowe panie, przyda sie panu, za 750zł sprzedam
-(K)Nie no mi to niepotrzebne, nie mam lasu
-(C)Panie, 700zł
-(K)Ale po co mi to? Nie mam lasu, nie tne drewna, co mam kupic zeby stalo?
-(C)Na pewno sie panu przyda, 650zł
-(K)...(cisza)
-(C)Zobacz pan, nowka sztuka, po zebach widac ze nie uzywana
-(K)Panie! A aluminium tnie?
-(C)... (cisza)
-(K)Jak nie tnie to mi to nie potrzebne, widzisz pan gdzies tu drewno? (pokazuje gestem wnetrze garazu)
-(C)Panie, 500zł i jest pana
-(K)... (cisza)
-(C)Panie 400zł! Zobacz pan jak chodzi, od razu odpala! (i w tym momencie zaczyna uruchamiac, odpalil, pocial chwile powietrze i zgasil)
Jakos tak sie zlozylo, ze do mnie nie zamienil ani slowa, pewnie dlatego, ze na samym poczatku pokrecilem tylko glowa, a kolezka zadal pytanie "za ile?"
Podczas uruchamiania pily, na twarzy kolezki zagoscil usmiech, zatem patrze szczegolowo co go rozbawilo i nagle widze, wielki jak byk napis "STEEL" :D
-(K)Nie no naprawde... Ale nie dzieki
-(C)Panie, 300zł!
-(K)Nie dzieki.
-(C)Panie! 200zł i jest pana! (po czym kladzie pile na podlodze)
-(K)... (cisza i ogolna olewka juz na tego "pana" no bo ile razy mozna mowic "nie dzieki", ja juz nie wytrzymalem i po prostu zaczalem sie smiac)

Pan Cygan, po odstaniu jeszcze chwili, zabral pile i odjechal.
Swoja droga, kolezka ma wyjatkowy dar targowania sie, z 800zł zjechal w 5 minut na 200zł :P
Zaczelismy sie zastanawiac ile ludzi dalo sie oszukac i ile taka pila kosztuje w rzeczywistosci (skoro chcial 200zł to szacunkowo wynikalo ze kosztuje ona okolo 100zł)
A wiec, wchodzimy na neta, wpisuje w google "pila steel" i okazuje sie ze Pan Cygan, jest juz bardzo znany:) po przeczytaniu kilku postow na forach, ktore zaczynaly sie "kupilem od cygana pile..." dalismy sobie spokoj z szukaniem ceny:)

Moze to malo "piekielne" jak i zabawne, ale powiedzcie mi, jak tu nie wierzyc w niektory stereotyp... Jeszcze nie spotkalem sie z historia w ktorej ktos dzieki jakiemus cyganowi cos zyskal... Niestety, "cygan" jest u mnie zaszufladkowany pod pojeciem "oszust-uciekaj", a historia wyzej utwierdza mnie w przekonaniu, ze "ten typ tak ma"...

PS.
z tymi rosyjskimi noktowizorami to cos jest jednak:) wlasnie mi sie przypomnialo, jak jakies 15-20 lat temu, wychodzimy z ojcem z "marketu" (nie bylo jeszcze wtedy Tesco itd, ale byla ASTRA, Wroclawianie na pewno znaja), ladujemy sie do auta, po czym podchodzi cygan i mowi ze on radzieckie lornetki ma, takie z noktowizorem:) nie widzialem jednak jak to wyglada bo ojciec nie byl zainteresowany.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 71 (141)

1