Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

raven991

Zamieszcza historie od: 17 listopada 2011 - 2:05
Ostatnio: 21 marca 2016 - 15:53
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 869
  • Komentarzy: 9
  • Punktów za komentarze: 79
 

#71967

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytałam już kilkukrotnie historie o lekarzach w Polsce. Podzielę się z Wami historią medyczną w UK. Lekarze niestety nadają się tu jedynie do kosza.

Kilka lat temu robiłam badania krwi, ponieważ pojawiały mi się krwiaki na nogach bez powodu. Wyniki krwi pokazały problemy z tarczycą, jednak lekarz stwierdził iż nie wymagają leczenia. OK, w końcu nie ja jestem lekarzem.
Jednak kilka miesięcy temu problemy znacznie się nasiliły, doszło do tego, że mdlałam. Wybrałam się więc po raz kolejny do lekarza. Skierowanie na badania krwi, diagnoza: tarczyca, brak leczenia nawet na wyraźną prośbę.

Problemy nie ustawały, więc trafiłam do innego lekarza w tej samej przychodni. Było to bezpośrednio po zasłabnięciu, ciśnienie krwi 72 na 58, tylko jednorazowo wcześniej ciśnienie idealne. Diagnoza: niskie ciśnienie - leki przepisane, bez sensu, ponieważ pani doktor nawet nie przejrzała poprzednich wyników ciśnienia.

W końcu trafiłam do lekarza, który kategorycznie wykluczył tarczycę, jednak stwierdził anemię. Przepisał mi żelazo i zlecił kolejne badania krwi po miesiącu.
Jako że wybierałam się do Polski, pojawiłam się w prywatnym laboratorium. Dostałam wyniki badań na następny dzień i po prostu padłam.
Tarczyca norma 4.0 mU/l. U mnie 8.9 mU/l.
Żelazo norma 32 tys. U mnie 11 tys.

Czy naprawdę tak ciężko dobrać leczenie do wyników badań? Niemożliwe, że takie zmiany nastąpiły w ciągu miesiąca. Ciężka niedoczynność tarczycy i ciężka anemia dzięki wspaniałemu leczeniu angielskich lekarzy. Czekam tylko na poniedziałek, by wybrać się do tej przychodni i zapytać, czy chcą mnie zabić czy co. I znaleźć normalnego lekarza, co może graniczyć z cudem.

słuzba_zdrowia lekarze

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 154 (190)

#56278

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia może nie bardzo piekielna, ale raczej śmieszna.

Mieszkamy w UK. Bratowa była w ciąży, wszystko pięknie, ładnie, aż nadszedł dzień rozwiązania :) Bratowa pojechała do szpitala, trafiła na salę przedporodową, miała już skurcze, ale panie położne nie mogły się zebrać, żeby ją zbadać.
Na łóżku obok leżała młoda dziewczyna, a obok siedziała mamusia. Jak się okazało dziewczyna była Polką. Do bratowej w końcu podeszła położna, zbadała ją i krzyczy, że to już rozwarcie 10 cm, skurcze regularne, bały się ją przesadzić na wózek, więc na łóżeczku wywożą z sali.
I w tej chwili mamusia dziewczyny zagrodziła drogę położnej, która pchała łóżko i krzyczy:

- Co pani robi?! Moja córka tu od godziny leży! Była pierwsza! A ta ledwo tu przyjechała i co? Ja panią o rasizm(!) oskarżę!!
Położna poprosiła panią żeby się przesunęła, na co ta dalej:
- Ja się stąd nigdzie nie ruszam! Moja córka była tu pierwsza i mnie to guzik obchodzi!

W końcu mamusię zabrała inna położna na bok, a moja bratanica urodziła się dokładnie dwie minuty później :)

zagranica

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 657 (737)

1