Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#10026

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracowałem w warsztacie, całkiem niezłym, kompetentna załoga, właściciel na poziomie – dawaliśmy radę.
Pewnego dnia pojawił się klient z terenowym autem, z silnikiem Diesla. Auto intensywnie dymiło na czarno przy przyspieszaniu.
Klient był z gatunku tych, którzy WIEDZĄ. Ekstremalny przypadek, z wydrukami z internetowych forów w ręku. Chciał, żeby mu wymienić końcówki wtryskiwaczy, które już miał ze sobą, był przekonany, że one są powodem awarii.
Na nasze nieśmiałe propozycje, że może jednak sprawdzimy co i jak wściekł się, zwyzywał od nieuków i kazał zawołać Szefa. Jemu poskarżył się, że robole i nieuki (jestem inżynierem) nie będą go pouczali i naciągali, on ma internet i WIE.
Szef przyjął zlecenie, ale kiedy klient się oddalił, kazał jednak sprawdzić auto. Jak łatwo się domyślić przyczyna była całkowicie inna, wtryski pracowały dobrze.
Szef kazał nic nie wymieniać – czekamy na klienta.

Klient przyszedł, pyta czy gotowe. Szef, że nie wymieniliśmy, bo w naszym warsztacie nie wymieniamy dobrych części na dobre – bo nie naciągamy klientów, a przyczyna awarii jest inna i nam w tej chwili już znana.
Klient stał się purpurowy, wrzasków i wyzwisk nie przytaczam, ale musiał poczuć się wyjątkowo dotknięty tym, że kwestionujemy JEGO-NIESKOŃCZONĄ-WIEDZĘ.

Na odchodnym niewzruszony Szef krzyknął, że znamy przyczynę awarii i jak klient ochłonie, to chętnie mu naprawimy.
Potem poswimmingował czas. Konkretnie jakiś tydzień.

Na plac zajeżdża znany nam już pojazd z czarnym dymkiem i piekielnym w środku.
Skruszonym. Idzie do Szefa i mówi, że jak jesteśmy tacy mądrzy, to mamy mu to naprawić.
Szef zażądał przeproszenia mechaników. Przeprosiny nastąpiły – klient musiał być już naprawdę zdesperowany.
Ok., otwieramy maskę, naszym oczom ukazuje się widok: wtryski z nowymi plombami (ktoś mu jednak założył te nowe końcówki – 200zł/szt), świeżutka, regenerowana pompa wtryskowa z plombami renomowanej firmy (1500zł plus montaż). A auto nadal dymi...
Wywiązał się dialog:
Szef do mechanika: – Andrzejku, napraw panu.
Andrzej wyjął z kieszeni kombinezonu mały śrubokręt, podszedł do auta.
A: Niech pan spojrzy... – Do klienta. - O tutaj jest przewód od intercoolera, ktoś nie dokręcił obejmy i jak turbina się załącza, to ciśnienie tędy uchodzi.
Andrzej dokręcił obejmę śrubokrętem – Gotowe.
Szef do Klienta: – Dziś był pan miły, więc naprawa gratis.
Mina tego człowieka – absolutnie bezcenna.

Pozdrawiam wszystkich czytelników internetowych mądrości. Przykręcilibyśmy mu to od razu, gdyby tylko pozwolił. Wolał jednak wydać ponad 2 tys. bo na forum pisało...

Wesoły Warsztat

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1188 (1268)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…