Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#10028

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Historia arai przypomniała mi nasze przejścia z mechanikiem. Mój mąż i ja jesteśmy właśnie takimi klientami, którzy dużą część swojej wiedzy na temat samochodu czerpią z forum internetowego fanów tej marki i jeszcze się na nim nie zawiedliśmy.
Kupiliśmy auto dwa lata temu i chcieliśmy od razu wymienić rozrząd. Byliśmy jeszcze oboje zieloni w zakresie mechaniki, więc żeby nie dać się naciągnąć poczytaliśmy różne instrukcje, karty, itd., które znaleźliśmy na temat naszego modelu.
Jedziemy do (M)echanika

My: Chcielibyśmy wymienić rozrząd.
M (liczy coś, liczy, sprawdza dostępność części w komputerze): To będzie w sumie 800 zł plus robocizna, bo trzeba zamówić to, tamto, siamto i wałek równoważący.
My (zdziwieni): Ale u nas nie ma tego wałka.
M: Jest, jest, dopiero co trzy dni temu robiłem rozrząd w takim samym, o!
Machnął ręką w tył, patrzymy, a tam stoi taki model jak nasz, ale z innym silnikiem.
My: No bo tam jest, skoro ma silnik (jeśli dobrze pamiętam) 2.0, a nasz to 1.8
M (podrapał się w głowę, pozaglądał pod maskę): A tak, faktycznie, no to bez tego wałka to wyjdzie jakieś 720 zł
My: A jak sami kupimy części to je nam pan założy?

Zgodził się - zamówiłam rozrząd dobrej firmy przez net, płacąc jakieś 350 zł. Myślimy sobie - no nic, wiadomo, facet też musi na czymś zarabiać, więc nie jego wina, że u niego o tyle drożej, a z tym wałkiem się pewnie pomylił, nic wielkiego.
Daliśmy mu drugą szansę, jedziemy na wymianę oleju. Nie chcieliśmy robić tego sami, bo trzeba było najpierw spuścić stary olej, a nie mieliśmy gdzie tego zrobić.
Kupiłam pięciolitrową butlę takiego oleju, jaki chcieliśmy. Zawieźliśmy, facet wymienił i oddaje nam kluczyki.

Ja: A reszta oleju?
M: Reszta?
Ja: No reszta, na dolewki.
M: Wlałem wszystko.
Ja: Jak to wlał pan wszystko, jak to było pięć litrów, a tam poziom max jest na 4,4 litra?
M (wielce zdziwiony): To robią butelki pięciolitrowe?

Idziemy sprawdzić, faktycznie, olej przelany, trzeba część spuścić. Nawet mu się nie chciało po uzupełnieniu sprawdzić tak zwanym bagnetem poziomu.

Ręce nam opadły, ale że nie znaliśmy w okolicy innego mechanika, chcieliśmy mu dać ostatnią szansę. Falowały obroty, więc poczytaliśmy sobie na forum czego to mogą być objawy i jedziemy.

My: Obroty falują, przepustnica jest przeczyszczona, ale może dałoby się sprawdzić silnik krokowy?
M (sprawdza): Ooo ten krokowiec to już zdechły jest, trzeba wymienić. 600 zł i będzie śmigał jak nowy.
My: A nie mógłby pan najpierw spróbować go zresetować przez komputer?
M: No co państwo, to trup, krokowców się nie resetuje.
My (już trochę wkurzeni): Ale właśnie wszyscy mówią, że się resetuje. Może pan chociaż spróbować, skoro prosimy?

Uparł się jak dziki że nie, bo tak się nie da i tyle. Ponieważ na kasie nie śpimy i 600 zł nie ucieszyło nas za bardzo, znalazłam na forum chłopaka, który mieszka niedaleko nas i ma komputer z odpowiednim programem i okablowanie, bo jest mechanikiem hobbystą i swoje auto naprawia sam. Pojechaliśmy do niego, podłączył komputer, zresetował ustawienia. Musieliśmy mu siłą wcisnąć 20 zł na piwo bo nic nie chciał, a obroty trzymają się idealnie do dziś, chociaż minęły prawie dwa lata.

Po trzech wtopach w końcu znaleźliśmy innego mechanika, który zresztą był w niezłym szoku słuchając o pomysłach poprzedniego.

mechanik

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 547 (619)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…