Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#10115

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Akcja w 100% autentyczna, działa się jakieś 2 lata temu, w hipermarkecie, który "zbija ceny zawodowo". Pracowałem tam na stoisku z rybami (dziwię się jak tam wytrzymałem, ponieważ dla mnie sam zapach ryb jest wręcz nie do zniesienia, ale mniejsza o to).

Pamiętam, że wydarzyło się to dzień przed Wigilią. Jakaś godzina do zamknięcia sklepu, karpi już dawno nie ma - sprzedany cały zapas, chłodnie świecą pustkami... A na stole ekspozycyjnym pośród resztek filetów z różnych popierdółek typu flądra, leszcz itp. leżał jeden ładny płat z łososia. Ostatnia sztuka, więcej łososia już nie było - nawet gdybyśmy chcieli dołożyć, to zwyczajnie nie było takiej możliwości. Przyszedł jeden [K]lient, poprosił żeby mu ten filet z łososia przekroić na pół i zapakować - tak też zrobiłem. Niby wszystko ok, ale w ciągu kilku sekund wyskoczył jakiś [F]acet około 50-tki.
[F]: Panie, zostaw pan tego łososia, ja go chciałem kupić!
[K]: Przykro mi, ja tu byłem pierwszy.
[F]: Zostaw pan to, to moje! Co to, na święta mam bez ryby zostać?
[K]: Trzeba było przyjść wcześniej, nie byłoby problemu!
[F]: Zostawisz to ku**a? Ja potrzebuję tego łososia! A pan (zwracając się do mnie) nie może dołożyć więcej?
[Ja]: Niestety, to był ostatni kawałek, następna dostawa łososia będzie dopiero po świętach.
Klient z zakupionym łososiem już odchodził od stoiska, gdy nagle zobaczyłem, że facet zaczął się rzucać. Wymachnął jakąś wypchaną reklamówką tak, że uderzył nią tamtego klienta w plecy.
[F]: Oddaj tego łososia, skur****nu!!!
[K]: Wypier***aj, ja byłem pierwszy i ja za niego zapłacę.
Facet złapał klienta "za frak" i zaczął go zwyczajnie okładać pięścią... Potem go popchnął tak, że klient prawie wylądował na stole z filetami. Na środku sklepu, na oczach innych ludzi!

Ja złapałem za telefon i dzwonię do ochrony. Nawet nie musiałem nic mówić, ochroniarz leciał biegiem - widział wszystko na monitoringu. Złapał kłótliwego delikwenta za ręce i wyprowadził za linię kas, prawdopodobnie do "pokoju zwierzeń". Słychać było jeszcze, jak facet rzuca urwami, wrzeszczy że co to ma być, że nie może nic kupić... A klient na odchodne pokazał facetowi dosadnego "faka", pomógł mi przesunąć stół, na który wcześniej wpadł, powiedział grzecznie "dziękuję" i poszedł.

Naprawdę nie rozumiem niektórych ludzi... Czy to, że zapas towaru się skończył, a ktoś komuś zgarnął sprzed nosa ostatni kawałek, jest powodem do takiego - nazwijmy to po imieniu - ubydlenia?

Hipermarket

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 571 (637)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…