Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#10232

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O piekielnym właścicielu mieszkania. Sytuacja mnie samej do tej pory nie mieści się w głowie, ale jest jak najbardziej autentyczna. Piszę ją głównie ku przestrodze i przepraszam,że taka obszerna.

Od dwóch lat mieszkam w Łodzi z moim, teraz już, narzeczonym i współlokatorem. Na przyjazd do Łodzi i pierwsze zamieszkanie z moim lubym wyczekiwałam z niecierpliwością. Mieszkanie do wynajęcia znaleźliśmy już na koniec czerwca (podobno tak jest taniej), lecz wprowadzać mieliśmy się od końca września (jak to studenci). Jest to ważne dla historii, ponieważ od podpisania umowy i otrzymania kluczy 1 lipca nie mieliśmy potrzeby kontaktowania się z właścicielem, a płaciliśmy po prostu przelewem.

Ważne jest też to, że przy wyborze mieszkania sprawdziliśmy prawie (a jak wiemy prawie robi różnicę) wszystko, czyli ciśnienie w rurach, elektryczność, itp, itd, oprócz jakiejś usterki światła w łazience wszystko grało, a usterka miała być naprawiona. Kaucja i odstępne za pierwszy miesiąc zapłacone, umowa podpisana, mieliśmy płacić stałą kwotę co miesiąc, a właściciel z tego miał opłacać czynsz i prognozy rachunków (które potem ewentualnie mieliśmy wyrównywać).
I tu zaczyna się historia właściwa.

W ostatnią niedzielę września zjechaliśmy do mieszkania ze wszystkimi tobołami i zaczęliśmy się rozpakowywać. Około 22 postanowiłam wziąć prysznic i jak tylko odkręciłam ciepłą wodę i zapalił się piecyk - poczułam gaz. Uznałam jednak, że zdążę i nic mi nie będzie, (tu jednak przestroga, zawsze wychodźcie i wietrzcie pomieszczenie jak poczujecie gaz!), ale po 5 minutach, nawet się nie opłukując, zaczęłam wychodzić z wanny i wołać chłopaka i... obudziłam się na podłodze.

Zemdlałam też drugi raz, w przedpokoju, już wyciągnięta przez lubego. Oczywiście karetka, straż pożarna, na pogotowiu stwierdzono ciężkie zatrucie tlenkiem węgla i położono mnie na OIOMie pod kroplówką i tlenem (brzmi strasznie, ale już mi nic nie groziło - po prostu wszystkich kładli tej nocy na OIOM:)

Gdyby przeżyć było mało, na drugi dzień przyszedł pan z elektrowni i... odciął chłopakom prąd za nieuregulowane rachunki z przynajmniej 2 czy 3 miesięcy, a w środę zajrzała sąsiadka z pismem ze spółdzielni, bo czynsz nie był opłacany już przez pół roku.

Po facecie słuch zaginął, jego i jego żony telefon wyłączony, adres zameldowania 'nasz' a sąsiedzi nic nie wiedzą. Tylko dzięki pomocy mojej mamy znaleźliśmy przez biuro nowe mieszkanie w jeden dzień, a sytuację musieliśmy olać bo 'policja nie zajmuje się takimi sprawami'.
Facet zostawił nam mieszkanie kompletnie nienadające się do użytku i z nieszczelną termą gazową.

Bilans strat? Kaucja + 3 miesięczne odstępnego, ja swoje pierwsze, tak wyczekane 5 dni w Łodzi spędziłam na oddziale odtruć, a chłopaki 3 wieczory siedzieli przy świeczkach, myjąc się w zimnej wodzie.

A pan właściciel do dzisiaj się nie odezwał :)

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 439 (529)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…