Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#10239

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zawsze należy odnosić się do klienta z szacunkiem. Taką zasadę mi wpojono i tego się trzymam. Czasem niestety przychodzi wstydzić się za rodaków. Oto historia o piekielnych sprzedawcach.
Pewnego dnia do naszego warsztatu przyjechała piękna i bardzo droga niemiecka limuzyna.
Właściciel – Rosjanin. Wyglądał jak typowy przedstawiciel moskiewskiej mafii z kryminalnego filmu.
Trochę nam mina zrzedła.
Dres, wielki złoty łańcuch, Rolex, sygnet, ciemne okulary i sumiasty wąs.
Mówię po rosyjsku, zostałem oddelegowany do jego obsługi.
Pan okazał się zaskakująco miłym klientem i w dodatku prezentował ten najbardziej cenny typ klienta warsztatu: „zobaczcie, sprawdźcie, naprawcie”.

Oględziny niestety wykazały, że jest rzadko spotykana awaria, a potrzebnej części zamiennej nie ma na miejscu nawet pobliski serwis tej marki. Podczas gdy koledzy obdzwaniali bliższe i dalsze hurtownie, klient poprosił, żeby napisać mu na kartce co potrzebne – też będzie szukał.
Część udało się namierzyć w hurtowni w sąsiednim mieście.
Na wieść o tym klient zaproponował, że zapłaci za to, że ktoś tam z nim pojedzie, żeby kupić – zależało mu na czasie. No to pojechaliśmy, moim raczej bardzo skromnym pojazdem, rozmawiając po drodze o samochodach i o Rosji.
Kiedy weszliśmy do hurtowni sprzedawcy najpierw długo i konsekwentnie nas ignorowali.
Czekając na swoją kolej dalej gawędziliśmy – po rosyjsku. Kiedy w końcu jeden raczył się nami zainteresować – Rosjanin, zanim zdążyłem się odezwać bez słowa, podał sprzedawcy kartkę z wypisanym indeksem potrzebnej części.
Panowie widać uznali, że obaj nie mówimy po polsku, kiedy długo guzdrali się z wydaniem towaru głośno komentowali: „Pierd...leni ruscy”, „po ch...j im części do takiego drogiego auta, pewnie ukradli”, „ciekawe czym zapłacą, pewnie samogonem” itp. Było niemiło, ale milczałem.

Kiedy wreszcie wystawiono paragon, „mój” Rosjanin podszedł do kasy, wyjął gruby rulon banknotów o wysokim nominale, odliczył odpowiednią ilość, rzucił sprzedawcy i powiedział piękną polszczyzną:
- Tylko dobrze wydaj resztę, sprawdzę.
Ekipa za ladą zamilkła i zbladła. ja zrobiłem klasyczny szczękopad. Kasjer mocno zmieszany wydał resztę.
Rosjanin zwrócił się do mnie, tez po polsku:
- Chodźmy młody człowieku, więcej nie będziemy ty kupowali, bo obsługa tu niemiła.

Tak oto najadłem się wstydu za rodaków. Ale złe wrażenie chyba zatarliśmy z kolegami z warsztatu, bo limuzyna na donieckich rejestracjach została skutecznie naprawiona w ciągu następnych dwóch godzin. Jej właściciel został naszym stałym klientem. A fajnie mieć klienta, który w stosunku do samochodu kieruje się zasadą „kasa nie gra roli”.

Wesoły Warsztat

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1027 (1085)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…