Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#10249

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję obecnie przy organizacji koncertu i zajmuję się kontaktem z zespołami - odpowiadam na pytania, ustalam, wożę kontrakty, rozwiązuję problemy, negocjuję konflikty, takie rzeczy.
Koncert odbywa się w "sieciowym" klubie-restauracji, który ma swoje reguły do których jako organizatorzy musimy się dostosowywać - o ile pewne rzeczy można wynegocjować, o tyle transport sprzętu, próby nagłośnienia, próby zespołu - to wszystko jest niezmienne i po prostu nie mamy na to wpływu, choć byśmy stanęli na głowie. Godziny (szczególnie dla zespołów) są nieludzkie, ale klub-restauracja nie życzy sobie byśmy im się kręcili ze sprzętem między klientami jedzącymi lunch, więc jest to zrozumiałe i mimo że nikomu się nie chce zrywać bladym świtem w weekend, cały zespół potulnie się zgodził stawić na miejscu o 7:00 rano. Poinformowaliśmy zespoły, że rozładunek jest punkt 8:00 i że niestety muszą się na tą 8:00 stawić. Warto zaznaczyć, że nie pracujemy z żadnymi wielkimi gwiazdami - są to małe, lokalne zespoliki, które przeważnie nie mają na koncie nawet wydanej płyty, żadnych kontraktów, nic.
Dzwonię więc do zespołów i oznajmiam im smutną nowinę, że rozładunek jest o 8:00, próby od 9:00 a o 10:00 wszyscy muszą "się zmyć" i zostajemy tylko my + ochrona pilnować sprzętu. 4 zespoły kręcą nosem na poranne godziny w srodku weekendu, ale wszyscy się zgadzają. Schody zaczynają się przy piątym [Z]espole:
Z: o 8:00 rozładowywać się nie będziemy.
Ja: słucham?
Z: Chcemy się rozładowywać w trakcie próby nagłośnienia o 3:00 po południu. 8:00 to nie jest normalna godzina i nie będziemy się o 8:00 rozładowywać.
J: ale jak o 3:00, a próba?
Z: my nie chcemy próby, i nie rozładujemy się o 8:00.

proszę, błagam, tłumaczę, że naprawdę nie mogę - kompletnie zero chęci negocjacji. Oni chcą się rozładować o 3:00 i o żadnej innej nie będą. Zostało odrobinę ponad tydzień do koncertu, nie zdążę już zespołu zastąpić, z resztą wszędzie reklamy z tym zespołem. Ale umowy podpisane, więc przetrzepuję papiery i patrzę, że nikt w umowy nie wpisał ani prób, ani godzin rozładunku, nic (a potem się wszyscy dziwią, że są problemy). Lecę więc do szefa, streszczam mu sytuację, szef wysyła mnie do klubu. Lecę na łeb na szyję, żeby zapać jeszcze szefową klubu, bo jak ona wyjdzie to już nic nie załatwię, łapię ją dosłownie w drzwiach, tłumaczę co i jak, po chyba pół godzinie negocjacji ustalamy, że zespół może, w drodze wyjątku, rozładować się o 3:00 podczas próby sprzętu,
odetchnęłam z ulgą, dzwonię do zespołu i mówię, że mają rozładunek o 3:00, tak jak chcieli.
A zespół mi na to:
Z: widzisz? mówiłem, że się da! To skoro da się o 3:00, to da się i o 6:00! Bo nam się nie chce 2 razy jechać, a mieszkamy tak daleko od klubu! To my przyjedziemy o 6:00!
i się rozłączył.
Żadnego dzięki, żadnego "do widzenia". Ciągle jeszcze wychodzę z szoku.

cytując polskiego klasyka: "za chwilę odwiozą mnie do Tworek" :/
Szczerze powiedziawszy, mimo wszystkich przygotowań, TEN zespół chyba jednak na tym koncercie nie zagra. Sam się o to prosi.

zespół zabookowany na koncert w znanej sieci klubo-restauracji

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (180)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…