Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#10299

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Kolejna historia z mojej pracy w ochronie marketu. Pewnego feralnego dnia w bliskiej odległości sklepu wybuchł pożar, który mógł spowodować wybuch gazu. Dlatego market został ewakuowany, a w promieniu kilkuset metrów ewakuowano także ludzi z pobliskich domów i mieszkań. Nikt nie miał prawa wejść na ten teren, poza tym najbliższy parking i otoczenie marketu ogrodziliśmy taśmą, wyraźnie sugerując że jest to zamknięta strefa.
Jako dowódca zmiany musiałem zostać i pilnować marketu przed rozszabrowaniem. Po jakimś czasie dołączył do mnie kierownik marketu i tak we dwóch siedzieliśmy na "tykającej bombie".

Po jakimś czasie, nie wiem jakim cudem, ale pod sklep podeszła babcia w moherowym berecie i usilnie próbowała dostać się do sklepu. Oczywiście podszedłem, informując że powinna jak najszybciej się oddalić gdyż w pobliżu jest pełno policji i zaraz ją zatrzymają. Babcia zaczęła krzyczeć:
- Ja chcę zakupy zrobić! Ja nie mam w domu nic do jedzenia! Co to w ogóle ma znaczyć? Macie mi natychmiast otworzyć ten sklep!
- Proszę pani! Istnieje realne zagrożenie życia, dlatego sklep musi być zamknięty, proszę odejść bo będzie pani miała nieprzyjemności ze strony Policji! - Odpowiedziałem.
- Kto to widział żeby sklep zamykać! Nie do pomyślenia!- Kobieta krzyczała coraz głośniej.
- Proszę pani, ja bardzo bym chciał aby pani zrobiła zakupy, ale nic nie mogę poradzić! - Wtrącił się dyrektor.
- To ja pójdę do konkurencji! Straciliście klientkę s....ny!
To mówiąc, babcia zaczęła iść w kierunku drugiego również zamkniętego marketu, który znajdował się już bezpośrednio przy pożarze.
Wtedy zagrodziłem jej drogę i krzyknąłem:
- Czy ty nic nie rozumiesz kobieto? Pali się w pobliżu jest gaz, stacja benzynowa, w każdej chwili może wybuchnąć!
- Sp....aj! - Odpowiedziała staruszka wymachując mi laską przed oczyma.
- Niech pani idzie, ale gwarantuję, że bardzo szybko pani wróci. - Powiedział dyrektor.

Kobieta nic już nie mówiąc podreptała w stronę pożaru i zniknęła za rogiem budynku. Po chwili usłyszeliśmy krzyki, przekleństwa i zobaczyliśmy dwóch policjantów wyprowadzających kobietę w kierunku radiowozu, która dosłownie dostała jakiejś furii. Niestety to nie był jedyny taki przypadek tego pechowego dnia.
A ja zastanawiam się czy ludzie już kompletnie stracili zdolność logicznego myślenia i zdrowy rozsądek? Przecież mogło skończyć się to tragicznie, jednak moherowa babcia i tak wiedziała swoje.

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 616 (686)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…