Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#10416

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zakupy w hipermarkecie na R w Toruńskim centrum handlowym.
Kwota do zapłaty 39 z groszami.
Podaję kasjerce kartę i... pyk otwiera się kasa, a kasjerka zaczyna lamentować:
-Co ja zrobiłam, co ja zrobiłam!
Patrzę i nie bardzo wiem o co chodzi, a ta mówi, że wbiła płatność gotówką, kwotą 50zł.
(Ja rozumiem jeszcze, że mogła z rozpędu wbić tę gotówkę, ale skąd jej się wzięła ta kwota to już kompletnie nie wiem, ale ona MUSI dostać taki banknot i wydać z niego resztę.)

Kasjerka spanikowana, ja nadal średnio rozumiem sytuację. Przychodzi jakaś tam kierowniczka i śmieje się (sic!) z kasjerki, że teraz to już się nic nie da zrobić, że musi skasować wszystko jeszcze raz, ja zapłacę kartą, a za tamto pierwsze kasowanie to po prostu kasjerka będzie miała manko.

W końcu doszły do wniosku, że przecież ja to powinnam zapłacić w tej sytuacji gotówką i to właśnie tą konkretną kwotą. Kasjerka oddaje mi kartę i spogląda wyczekująco. Informuję obie panie, że gotówki nie posiadam i dlatego wybrałam płatność kartą.
Pani kierowniczka stwierdziła, że w takim razie to ja mam iść do bankomatu i wypłacić 50zł.
Myślę sobie "co będę babkom życie utrudniać - mogę iść", więc pytam czy jest w galerii bankomat YYY. W odpowiedzi kierowniczka wzrusza ramionami i rzuca beztroskie "Nie wiem. Ale może pani iść do jakiegokolwiek, tu jeden niedaleko jest."

(W między czasie kasjerka zaczyna kasować następną klientkę, która nie chciała przenosić wszystkiego z taśmy na inną kasę.)

Tłumaczę babie (kierowniczce), że mnie "jakikolwiek" bankomat nie interesuje, bo nie będę dopłacać prowizji dlatego, że się kasjerce pomyliło i dodaję (już w nerwach), że w sumie to wcale nie muszę teraz biegać po bankomatach tylko sobie iść, a wycofywaniem transakcji czy tam stratą niech się kasjerka sama martwi.
Trochę kierowniczce zrzedła mina i coś tam zaczęła przebąkiwać, że wtedy to mi zakupy przepadną i w ogóle.

Sytuację uratował przemiły pan ochroniarz, który w sumie stał z nami tylko z ciekawości (nudziło mu się chyba w pracy ;p). Pan ochroniarz jako jedyny ogarnięty powiedział mi, że jest zaraz za zakrętem w alejce mój bankomat.

No i wybiegałam kasjerce te 50zł. Postałam jeszcze z 7 minut przy kasie (bo kasowała jeszcze kolejnego klienta). Zapłaciłam i niby koniec.

Tylko jakiś taki niesmak pozostaje, bo niby z jakiej racji ja mam odpowiadać za błędy kasjerki i latać po centrum... Chciałam złożyć skargę, ale żal mi się jej zrobiło jak widziałam jak ją kierowniczka traktuje i odpuściłam. ;/

R*** w Copernicusie - Toruń.

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 431 (621)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…