Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#10462

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historie o piekielnym busiarzu przypomniały mi dwa zdarzenia. Tym razem będzie o tramwajarzach wrocławskiego MPK...

Historia 1.
Rzeczą dla mnie kompletnie niezrozumiałą jest pewna praktyka stosowana przez motorniczych. Jeżeli dosłownie 4 metry za przystankiem są światła, to tramwajarz zamyka drzwi i podjeżdża do świateł. 3/4 tramwaju jest wciąż na przystanku, lecz ludzie już nie mogą wsiadać. I czasami tak stoją po 2 minuty- aż światło się zmieni.
Czasami jednak zdarzy im się zamknąć już drzwi, ale nie podjechać (zapominają). I czekają na zmianę świateł. Tak było i tym razem. Na przystanku była starsza kobieta i próbowała po kolei otworzyć każde drzwi, aż doszła do kierowcy. Puka w szybę, próbuje zwrócić jego uwagę- ten udaje, że nie słyszy. W końcu się złamał i widzę, że ma zamiar pozwolić na wejście kobiety, kiedy... Zmieniło się światło... "A spie*dalaj" mruknął pod nosem i odjechał!

Historia 2.
Jechałem do Leśnicy. Jest to bardzo długa linia. Po wyjeździe z jako takiego centrum, tory biegną przez szczere pole, po czym dojeżdża się do zabudowań i do dość sporych osiedli. I właśnie w tym polu tramwaj się zatrzymał. Tramwajarz krzyknął głośno "pie*dolę to!", po czym wysiadł i bez słowa poszedł w drugą stronę. Ludzie zszokowani (zwykle mało osób wtedy jedzie), ale nikt nic nie mówi. Minął nas tramwaj znad przeciwka. Niektórzy otworzyli drzwi i wyszli. Ja czekałem. Jakieś 20 minut później tramwaj ruszył. Do dziś nie wiem, czy to ten sam motorniczy, czy inny. Czy to jakaś chwilowa awaria. Czy co... O.o

ZDiUM

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 54 (142)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…