Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#10582

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wracam do domu po pracy, zaglądam do skrzynki. 2 awizo. Jedno do mnie, drugie do ojca. Myślę sobie... jak to możliwe, że listonosz nikogo nie zastał skoro mój tata z nogą poskręcaną na śruby po wypadku, nie rusza się z domu. Mniejsza o to. Trzeba odebrać.

Następnego dnia wzięłam te awiza oraz nasze dowody osobiste i udałam się na pocztę. Odstałam swoje w ogonku. Wreszcie nadchodzi moja kolej.
Pani w okienku:
- Ale ja nie mogę wydać pani tego drugiego listu.

Zdziwiłam się trochę bo dałabym sobie rękę uciąć, że babka, która stała w kolejce przede mną też podawała dwa dowody i u niej dało się to załatwić. Ba! Sama tak kilka razy robiłam i nie było dotychczas problemu.
- Tak tylko, że ojciec ma złamaną nogę i po prostu nie może przyjść osobiście, a ten list to pewnie z firmy, która zajmuje się odszkodowaniami [czyt. bardzo ważny list!].
Powiedziałam to z miną kota ze Shreka.
- Potrzebne jest upoważnienie.
Westchnęłam ciężko i zrezygnowana:
- W takim razie przyjdę z podpisanym upoważnieniem i dowodem. Do której jest dziś czynne?
- Ale to musi być upoważnienie spisane w obecności pracownika poczty.
- To przecież niewykonalne. No chyba, że ktoś z państwa pójdzie ze mną do domu.
A pani z okienka z oburzeniem:
- No takie rzeczy to trzeba załatwiać wcześniej!
- Ahaaa... To jak ktoś planuje złamać nogę musi najpierw załatwić formalności na poczcie?!
I poszłam wytargać ojca z czwartego piętra...

Poczta Polska

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 618 (684)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…