Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#10748

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zawsze myślałem, że powołaniem moim jest papierkowa robota. Nie przypuszczałbym, że przypadnie mi w udziale zastępowanie siostry w sklepie, podczas gdy zachorowała, a drugi sprzedawca wyjechał w interesach. Radziłem sobie nieźle, a jeśli już nie umiałem czegoś znaleźć, klienci - w większości znajomi - nie robili problemów. Każda dogodność niestety ma swój kres. Oto stałem oko w oko z córką jakichś dalszych znajomych i jej koleżanką.
- Dostaniemy prezerwatywy?
Ot, desperacja - żeby pytać o gumki w wiejskim sklepie, gdzie każdy zna każdego.
- Ee, nie ma? - odpowiedź w formie pytającej to jedyne, co przyszło mi do głowy w momencie niepewności. Wątpiłem, że można u nas kupić gumki. Łatwiej już o L&M-y z klikaczami.
- To są, czy nie ma?
Przeszukałem cały sklepik, znalazłem wyżej wspomniane papierosy, baterie paluszki i oranżadę w szklanych butelkach (cholera, nawet napój znany mi z młodości), a prezerwatyw ani śladu.
- Nie ma. - Mówiąc to, musiałem chyba mieć wyjątkowo głupią minę.
- Daj spokój. - Odezwała się koleżanka znajomej. - On nie wie, co to jest. Cała wieś wie, że to prawiczek!

Tak. Jestem kawalerem, prawiczkiem i ascetą, mam ambicje wynieść się na ołtarze, słowo "prezerwatywa" mnie gorszy, chociaż nawet nie wiem, co to jest, a, i rzucam palenie, żeby przeżyć najstarszą dziewicę świata. Za to przypominam Roberta De Niro (a'la "Taksówkarz") i znam na pamięć trzy czwarte Kodeksu Karnego i jakoś nikomu, kto owych zalet nie posiada, tego nie wyrzucam.

Daję słowo - naprawdę nie było!

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 329 (593)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…