Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#10776

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Pracuję na ochronie.
Obecnie często dostaję służby w sklepie mieszczącym się w jednej z galerii handlowych w moim mieście. Jeszcze kilka miesięcy temu miałem obiekty całkiem innego typu i chyba nadal ciężko jest mi się przestawić, choć ciągle próbuję.
Najgorszą rzeczą jest obecnie hałas, gorszy nawet niż konieczność ciągłego stania, chamstwo czy bałaganiarstwo. Po czterech dniach ciągłego słuchania szumu klimatyzacji, dwóch nakładających się na siebie podkładów muzycznych (jeden sklepowy, drugi galerii), krzyków ludzi... To wszystko powoduje niemal fizyczny ból. Ostatnio jednak trafił się dzień - koszmarek.

Nie wiem z jakiej okazji, ale wszystkie sklepy przeżywały najazd cudzoziemców, którzy przekonani byli najwyraźniej, ze gdy będą krzyczeć, świat stanie się lepszy. Starali się z całym poświęceniem swoich krtani i naszych uszu. Na dokładkę, pojawiło się kilka wycieczek szkolnych, już z polskojęzycznymi wrzaskunami, biegającymi wszędzie z zawrotnymi prędkościami.

Wytrzymałem nieco ponad trzy godziny, do czasu gdy przed sklepem jedna z klas nie zrobiła sobie punktu zbornego. Stała tam jedna nauczycielka i kilkanaście dzieci, które już dotarły na miejsce zbiórki. Wrzaski, śmiechy, chowanie się za donicami z kwiatami... Młodzież robiła wszystko by się wyszumieć, a szumiała głównie w mojej głowie.
W przeciwieństwie do ekspedientek, ja nie mogłem odejść od bramek i schować się przed hałasem. Postanowiłem jednak spróbować mediacji z przywódczynią tego plemienia, panią nauczycielką.

- Dzień dobry. - Powiedziałem tak, by usłyszała i odwróciła się w moją stronę - Może pani poprosić dzieciaki by tak nie krzyczały?
Pani najpierw odsunęła się ode mnie, choć już dzieliło nas przeszło cztery metry, potem ujęła się pod boki i obrzuciła złym spojrzeniem, zatrzymując je na dłużnej tylko na moim identyfikatorze.
- Czego ty chcesz człowieku? - Zapytała, a dzieci momentalnie ucichły, wpatrując się w nas na przemian. - Myślisz, że jakiś robol będzie mi mówił jak dzieci wychowywać? Ty? Bydło bez matury? Po cholerę się pchasz jak cię nie chcą?
Nie powiem, wkurzyłem się. Nie dość, że cały czas wystawiony byłem na takie "atrakcje", nie dość, że starałem się być grzeczny, a wcale nie musiałem, to jeszcze mnie obrażono.
- Nie wiem który urzędnik dopuścił panią do tej pracy, ale Nibylandia powinna zacząć jakoś weryfikować jego pracę. - Na pół sapnąłem, na pół warknąłem - Z dwojga złego wolę już wrzaski pani dzieciaków niż słuchanie tego szamba które leje się z pani ust.
Twarz kobiety samoistnie nabrała bojowych barw, podeszła do mnie i... walnęła pięścią w pierś. Potem, ponieważ byłem od niej sporo wyższy, złapała za rękaw i zaczęła szarpać jak mała dziewczynka.
- Nie... będziesz... mi się... tu... tak... zachowywać... GBURZE! - zachowywała się jakby ją duch Pijanej Pippi opętał.
Trzy razy kazałem jej przestać mnie szarpać i... kląć. Dzieci oczywiście wszystko obserwowały i wszystkiego słuchały.
Sprawę załatwiła dopiero druga nauczycielka, która odciągnęła pierwszą ode mnie i zaczęła ją uspokajać jak dziecko.
- Już dobrze, już dobrze... Nie martw się, już dobrze... CO PAN NAROBIŁ?! - Tu druga nauczycielka wrzasnęła na mnie.
Widząc, że mam do czynienia z jakimś niepojętym dla mnie zjawiskiem, wróciłem na swój posterunek i tam zostałem aż poszli.
Co ciekawe, po ataku pani, dzieci zachowywały się już spokojnie, ale za to kobieta która mnie szarpała... popłakała się.

Ochrona

Skomentuj (53) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 557 (655)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…