Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#11125

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Idąc za najnowszą modą, po miesiącach "pasożytowania" na Piekielnych, postanowiłam założyć konto, aby podzielić się z Wami i moimi historiami ;)

Nieco ponad rok temu, razem z moim lubym postanowiliśmy zjeść pizzę. Wybraliśmy pewien szczególny dla mnie lokal, nie należący do żadnej większej sieci restauracji. Szczególny, ponieważ jako dziecko często bywałam tam z rodzicami, a będąc nastolatką zaciągałam tam wszystkich znajomych. Pizza miała niepowtarzalny smak, zawsze świeży wyśmienity sos(takiego smaku nie ma żadna inna pizza jaką miałam okazję jeść) i miłą, profesjonalną obsługę. Jak się zapewne domyślacie - do czasu.

Usiedliśmy do stolika, zaczął nas obsługiwać bardzo młody kelner, mniej więcej w naszym wieku. Był nadzwyczaj miły, usłużny, doradzał, żartował - słowem, widać było że chce zasłużyć na napiwek. Jako biedni studenci, nie zawsze zostawiamy napiwki, ale tym razem postanowiliśmy, że chłopakowi się jakieś drobne należą.

Po skończonym posiłku, oczywiście okazało się że nie mamy równej kwoty, dlatego byliśmy zmuszeni zapłacić grubszym nominałem, tak że należało się nam jeszcze około 5 złotych reszty. Ja i mój luby ustaliliśmy że zostawimy kelnerowi złotówkę czy dwie, tak więc czekamy aż nam wyda.

Ale po zabraniu zapłaty, chłopak zniknął na zapleczu. Co ciekawe, pozostali kelnerzy również rozpłynęli się w powietrzu, nawet kucharz gdzieś wyparował. Zaczęłam się wkurzać,bo podejrzewałam że usłużny pan kelner chce WYMUSIĆ napiwek. Moje podejrzenia się utwierdziły, gdy z zaplecza wyjrzała jedna z kelnerek i widząc nas siedzących nadal przy stoliku, szybko schowała się z powrotem.

Czekaliśmy tak 30 minut, w między czasie inni kelnerzy zaczęli znowu krążyć między stolikami, nasz starannie omijając, także kucharz wrócił do pracy. I po tym właśnie czasie, nasz znajomy kelner w końcu wynurzył się z bezdennych czeluści zaplecza i... kurcgalopkiem pognał do ogródka. Wysłałam mojego lubego, aby zbadał sprawę. Po 5 minutach wrócił zarówno kelner jak i mój chłopak, obydwaj mocno wkurzeni. Co się okazało? W ogródku siedzieli znajomi pana kelnera i kiedy mój chłopak się tam zjawił, piekielny siedział sobie w najlepsze zaśmiewając się z "naiwniaków". Nie wykłócał się kiedy mój luby zażądał reszty, ale wyraźne było mu to nie w smak.

Szczyt wszystkiego nastąpił przy wydawaniu tej nieszczęsnej reszty. Piekielny kelner pożalił się kelnerce oraz kucharzowi (siedzieliśmy niedaleko więc wszystko słyszałam), jacy to my jesteśmy niedobrzy i że biedakowi nie dajemy zarobić. Zarówno kucharz jak i kelnerka zgodzili się z nim i co chwila rzucali tekstami w stylu "jacyś nienormalni, przecież to tylko 5 złotych!". Po czym kucharz ze złośliwym uśmiechem a la "Damy upierdliwcom nauczkę" wyciągnął wielki słój żółciaków i cała trójka wspólnie zaczęła nam odliczać z tego 5 złotych.

Chyba im się wydawało że wyjdziemy widząc takie drobniaczki, bo mina kelnera kiedy przy nim zaczęłam na głos przeliczać tą nieszczęsną resztę była nieszczególna. :) Okazało się że brakuje 2 groszy, więc z pięknym uśmiechem powiedziałam mu że może je sobie zatrzymać jako napiwek. Już nigdy do tej pizzerii nie zawitałam.

Ktoś może powiedzieć że 5 złotych to faktycznie niewiele... ale po tym wydarzeniu jeszcze w kilku knajpkach nacięłam się na takich naciągaczy. Jakbym tak każdemu z nich zostawiła te 4-5 złotych to nazbierałaby się z tego niezła sumka...

Pizzeria

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (208)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…