Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#11213

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Podążając tropem opowieści z kleru, postanowiłem dodać coś od siebie.
Ja i mój ojciec jesteśmy osobami raczej nieprzepadającymi za duchownymi.
A mianowicie jest to wynikiem pewnej sytuacji.
Tytułem wstępu, mój staruszek jest byłym wojskowym. A charakter (którym po nim odziedziczyłem) ma, lekko rzecz ujmując, wybuchowy. Jednak nigdy nie zniża się do wyzwisk, po prostu działa.
Akcja właściwa.
Początek stycznia 4 lata temu. Czas kiedy w moim bloku zaczęły się kolędy. Pech chciał, że akurat nasz blok miał "obsługiwać" nowy, młody księżulek - typ fanatyka, zaraz po szkole.
Wizyta zapowiedziana na 17.00 rozpoczęła się z malutkim opóźnieniem, wiadomo mogło mu się zejść dłużej u innych parafian.
Już od samego początku dał nam się we znaki, mianowicie mi, w wejściu rzucił płaszcz z tekstem:
- Przydaj się na coś młody i powieś to gdzieś, byle się nie pogniotło.
Mnie krew zalała ale nic to, aby przykrości mamie nie robić ugryzłem się w język i zaniosłem płaszcz.
Księżulek wszedł w tym czasie do salonu i zaczął odprawiać rytuał.
Po tym wszystkim jak zwykle gadka szmatka o wszystkim i o niczym. Tzn mówiła moja mama, bo ja z ojcem już nie tak przychylnie patrzeliśmy na "Księciunia".
Było znośnie do czasu, aż nawiedzony kleryk zaczął temat naszego chodzenia do kościoła. Rzucał tekstami, że nas tam nie widuje, że nas pewnie grzechy ścigają, itp. Aż zabrał się na całego za mnie. I posypało się, dlaczego do chórku nie należę, czemu ministrantem nie jestem, czemu u spowiedzi mnie nie widuje. Obaj z ojcem mężnie to znosiliśmy do czasu, aż rzucił [K] do ojca [O] słowami:
K: Panu nie wstyd? (Pech chciał, zapomniałem dodać, że miałem akurat długie włosy, jestem typem takiego pół-metala).
O: Niby czemu ma mi być wstyd ?
K: Ja bym się wstydził syna-satanisty.
O: Proszę księdza, proszę uprzejmie ostatni raz nie oceniać ludzi po pozorach.
Księciu jakby tego nie usłyszał.
K: Jak pan dzieci wychowuje, tu pewnie jakiś ukryty burdel jest.
Na to miarka się przebrała. Ojciec nic nie mówiąc wstał. (Widać było, że jest wściekły, ale nie dawał po sobie tego poznać, tylko te ... kur*iki w oczach miał).
Podszedł do Księciunia złapał za kołnierz i postawił pionowo. Po czym wzmocnił uścisk na ubraniu na klatce piersiowej, podniósł do góry i z impetem przeniósł przez mieszkanie i wyrzucił za drzwi.
Już z ziemi Księciu rzucał bluzgami w naszą stronę obrażając wszystkich aż do korzeni drzewa genealogicznego.
Ojciec wystosował tylko pismo do parafii, a szanownego pana przeniesiono podobno przez kłopoty zdrowotne.
Po tym wszystkim nas już odwiedzał znajomy ojca - kapelan z wojska.

"Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze od innych" - G.O. Orwell "Folwark zwierzęcy".
Dla równowagi w liceum trafiłem z kolei na bardzo sympatycznego księdza. Namówił mnie nawet na czuwanie całonocne.

Spółka Z.O.O. Kościół.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 451 (565)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…