zarchiwizowany
Skomentuj
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Podobna historia z religią w tle. Wracam z Młodym ze sklepu z wózkiem i dwoma dosyć obszernymi siatkami. Wiadomo, z ekwipunkiem ciężko manewrować, ale nie narzekam. Przed wejściem do klatki spotkałam dwie urocze panie, które wygrywały melodyjkę domofonem do wszystkich mieszkań. Powiedziałam głośne przepraszam i poszukując kluczy oznajmiłam, że o 10 rano raczej nikogo nie zastaną, bo ludzie zwyczajnie są w pracy. Ożywione kontaktem z mojej strony od razu zasypały mnie pytaniami "Czy czuję się szczęśliwa?" i dawaj pogadankę o miłości międzyludzkiej. Jakoś żadna z miłujących bliźniego nie zaproponowała mi przytrzymania drzwi, więc zniechęcone moim nieudolnym szamotaniem się z wejściem ochoczo wróciły do zabawy domofonem.
Ocena:
113
(145)
Komentarze