Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#11331

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Jakiś czas temu dorabiałam jako instruktorka jazdy w jednej ze stadnin na Słowenii. Zdarzały się piekielne osoby, które znacznie utrudniały prowadzenie jazd. Jednym z nich będzie "kochany" tatuś, o bardzo piskliwym głosiku, którego to konie wręcz nie znoszą.

Przyszedł z synem (około 14 lat) na jazdę. Dzieciak miał już wsiadać, kiedy ojciec do mnie wykrzyczał, że mam mu pokazać papier uprawniający do prowadzenia lekcji. Dostał, zobaczył i usiadł, a właściwie zawisnął na ogrodzeniu.
[J]: Proszę pana, ale tu nie wolno siedzieć.
[T]: Jak nie wolno, jak wolno! Moje dziecko tu jeździ to ja mam prawo usiąść gdzie chcę, w końcu kasę ci płacę! Głupia jesteś, nie nadajesz się.
Wystraszyłam się o innych jeźdźców, ponieważ dwa konie, które w tym czasie chodziły, wystraszyły się trochę i zdezorientowane całą sytuacją przestały myśleć „normalnie”.
[J]: Po pierwsze, nie jestem z panem na ‘’ty’’. Po drugie, pan nie ma prawa mnie obrażać. A po trzecie- radzę się zapoznać z regulaminem. A także, proszę przestać krzyczeć, w lesie pan nie jest.
[T]: Co ty będziesz mnie upominać, tępa małpo! Zabieram Jerneja (syna) do domu, bo takie niewychowane pi*dy nie będą mi dziecka zachowań uczyć!

Porzucał mięsem, zabrał dzieciaka i poszedł. Współczuję jego synowi takiego ojca.

stadnina pod dużym miastem w Słowenii

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 177 (219)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…