zarchiwizowany
Skomentuj
(4)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Witam.
Historia którą chce opowiedzieć zdarzyła się ponad dekadę temu, w szkole podstawowej. Mieliśmy wtedy około 10 lat. Jako że wszyscy lubiliśmy wf, uczestniczyliśmy w zajęciach z dużym zaangażowaniem. Na małej sali gimnastycznej w naszej szkole jak co wtorek mieliśmy zajęcia i po krótkiej rozgrzewce nauczyciel zarządził grę w unihokey'a. W mojej szkole, grzejniki w salach ze względów bezpieczeństwa były obite teksami (poprzeczne deski z kilku cm przerwami). W jednej z akcji rozpędzony kolega sowitych gabarytów biegł w stronę piłki która leciała w stronę grzejników. Co prawda udało mu się w ostatniej chwili odbić piłkę ale z impetem wpadł na grzejnik i odruchowo wystawił rękę. Łokciem , dosyć głęboko wpadł między szczebelki i się zaklinował wisząc przy tym bezwładnie. Wrzask, płacz Michała i przerażenie pozostałych zaalarmowało nauczyciela. Po krótkich oględzinach zdecydował że zamiast na siłę wyciągać rękę biedaka odkręcimy szczebelki. Zawołał do stojącego najbliżej niego Sebastiana: "Przynieś szybko klucz dwunastkę" potrzebny do odkręcenia śrub. Po paru chwilach Sebastian wraca z kluczem od szatni nr 12 :D Wszyscy łącznie z Michałem i nauczycielem niemal poszczali się ze śmiechu.
Historia jak z głupiej komedii a jednak 100% autentyk ;) Dodam tylko że Michałowi nic poważnego się nie stało.
Historia którą chce opowiedzieć zdarzyła się ponad dekadę temu, w szkole podstawowej. Mieliśmy wtedy około 10 lat. Jako że wszyscy lubiliśmy wf, uczestniczyliśmy w zajęciach z dużym zaangażowaniem. Na małej sali gimnastycznej w naszej szkole jak co wtorek mieliśmy zajęcia i po krótkiej rozgrzewce nauczyciel zarządził grę w unihokey'a. W mojej szkole, grzejniki w salach ze względów bezpieczeństwa były obite teksami (poprzeczne deski z kilku cm przerwami). W jednej z akcji rozpędzony kolega sowitych gabarytów biegł w stronę piłki która leciała w stronę grzejników. Co prawda udało mu się w ostatniej chwili odbić piłkę ale z impetem wpadł na grzejnik i odruchowo wystawił rękę. Łokciem , dosyć głęboko wpadł między szczebelki i się zaklinował wisząc przy tym bezwładnie. Wrzask, płacz Michała i przerażenie pozostałych zaalarmowało nauczyciela. Po krótkich oględzinach zdecydował że zamiast na siłę wyciągać rękę biedaka odkręcimy szczebelki. Zawołał do stojącego najbliżej niego Sebastiana: "Przynieś szybko klucz dwunastkę" potrzebny do odkręcenia śrub. Po paru chwilach Sebastian wraca z kluczem od szatni nr 12 :D Wszyscy łącznie z Michałem i nauczycielem niemal poszczali się ze śmiechu.
Historia jak z głupiej komedii a jednak 100% autentyk ;) Dodam tylko że Michałowi nic poważnego się nie stało.
Ocena:
96
(224)
Komentarze