Niedawno wybrałam się na koncert niszowego wykonawcy. Jak się okazało, lwią część publiczności stanowiła nastoletnia młodzież w typie nie-mam-płci-ale-mam-fikuśną-fryzurę-i-ubrania, czyli tzw. pokemony (ten styl i kolory nie dają się ująć w zgrabniejsze hasło).
Przy takich okazjach często piekielnymi są ochroniarze, tak było i tym razem, choć na szczęście tym razem było to raczej zabawne, niż chamskie albo poniżające.
Wchodzimy na halę i standardowo przeszukują nas ochroniarze. Zasady są proste, a w tej historii rolę odgrywają dwie:
1) ochroniarz musi być tej samej płci, co osoba sprawdzana, żeby móc przeszukać;
2) nie można wnosić rzeczy ostrych, ciężkich, itd.
Więc stoję przeszukiwana przez panią ochroniarz, a obok pan [O]chroniarz zajmuje się [P]okemonem i tylko dlatego wiedziałam, że to drugie jest płci męskiej (tak, makijaż to już nie tylko domena pań).
Już od dłuższej chwili [P] zapiera się, że nie wyjmie agrafek z ubrań i plecaka, bo w końcu to zepsuje jego "imaż". Po kilku chwilach bezowocnych sporów w końcu [O] sięga po ostateczną broń:
[O]: Wyjmiesz te agrafki i zostawisz w szatni z plecakiem albo... zabiorę ci prostownicę!
Okazało się, że sprawa była poważna, bo [P] od razu zaczął zdejmować agrafki z zapałem godnym lepszej sprawy.
A Panu Ochroniarzowi gratuluję umiejętności argumentacji :)
Przy takich okazjach często piekielnymi są ochroniarze, tak było i tym razem, choć na szczęście tym razem było to raczej zabawne, niż chamskie albo poniżające.
Wchodzimy na halę i standardowo przeszukują nas ochroniarze. Zasady są proste, a w tej historii rolę odgrywają dwie:
1) ochroniarz musi być tej samej płci, co osoba sprawdzana, żeby móc przeszukać;
2) nie można wnosić rzeczy ostrych, ciężkich, itd.
Więc stoję przeszukiwana przez panią ochroniarz, a obok pan [O]chroniarz zajmuje się [P]okemonem i tylko dlatego wiedziałam, że to drugie jest płci męskiej (tak, makijaż to już nie tylko domena pań).
Już od dłuższej chwili [P] zapiera się, że nie wyjmie agrafek z ubrań i plecaka, bo w końcu to zepsuje jego "imaż". Po kilku chwilach bezowocnych sporów w końcu [O] sięga po ostateczną broń:
[O]: Wyjmiesz te agrafki i zostawisz w szatni z plecakiem albo... zabiorę ci prostownicę!
Okazało się, że sprawa była poważna, bo [P] od razu zaczął zdejmować agrafki z zapałem godnym lepszej sprawy.
A Panu Ochroniarzowi gratuluję umiejętności argumentacji :)
koncert
Ocena:
582
(710)
Komentarze