Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#11529

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W tej historii piekielna może się wydawać służba zdrowia, wystawiająca na próbę naszą cierpliwość, jednak pierwsze skrzypce gra moja babcia, która pomimo tego, że jest przemiłą staruszką, w okolicy znana jest ze swojego ciętego języka i niechęci do lekarzy i szpitali.
Jakiś czas temu babcia zaczęła bardzo źle się czuć i wymiotować, a jak wiadomo, łatwo wtedy o odwodnienie. Babcia, jako uparta bestia usilnie zapewniała, że nie chce pić i koniec, a lekarze mogą ją pocałować w pewną część ciała. Nie mogliśmy jej do niczego zmusić, ale w końcu poddała się i zezwoliła na wizytę domową. Znajoma pani doktor rano wypisała skierowanie do szpitala i zamówiła karetkę transportową, gdyż w takich godzinach żaden z naszych rodzinnych kierowców nie był „dostępny”.
Jak łatwo się domyślić, dla babci oznaczało to koniec świata. Wydawałoby się, że na tym koniec i pacjentka zostanie przetransportowana do szpitala, jednak nic bardziej mylnego. Poinformowano nas, że transport przyjedzie niebawem. Domyślaliśmy się, że dojazd nie na sygnale zajmie trochę więcej czasu, jednak po dwóch godzinach czekania zaczęliśmy się denerwować. Pani doktor, która zleciła wysłanie karetki bardzo się zdziwiła tak długim czasem oczekiwania, jednak radziła czekać dalej, więc w sumie spędziliśmy cztery godziny czekając. Wówczas z pracy wrócił mój tata, więc żeby oszczędzić babci dalszych nerwów postanowił zawieźć ją do szpitala i odwołać przyjazd karetki.
Żegnając się, powiedziałam „trzymaj się babciu”, na co zmęczona czekaniem i dolegliwościami seniorka odparła: „ach, pie***olisz…”.
Po niecałych trzech dniach pobytu w szpitalu babcia postanowiła wyjść na własne żądanie, wbrew zaleceniom lekarzy. Gdy załatwiła wypis, zatelefonowała i oznajmiła dziadkowi, że jeśli nikt po nią nie przyjedzie, wsiądzie do autobusu w koszuli nocnej.
W domu, już po powrocie, dziadek zdając relację z rozmowy z lekarzem prowadzącym przytoczył jego zalecenia, a babcia jak zwykle wtrąciła swoje trzy grosze:
D: serduszko jest niedokrwienne, trzeba ustabilizować…
B: i ch*j.

I jak jej nie kochać? :P

szpital/dom

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 37 (163)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…