Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#11570

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Opisywane tutaj historie o paniach pielęgniarkach i służbie zdrowia skłoniły mnie do podzielenia się opowieścią w tym temacie. Jako że byłam w zagrożonej ciąży, trochę czasu przeleżałam w szpitalu. Żeby za szybko nie urodzić, byłam pod tzw. pompą (kroplówka podłączona do takiej maszyny na prąd, która bardzo powoli dozuje magnez - jedna taka strzykawa 'spływała' ok. 14 godzin). O ile w przypadku zwykłej kroplówki mogłabym ją wziąć ze sobą i iść do toalety, o tyle z tą pompą - nie mogłam, wszystko pod prądem, ustawione na taborecie koło łóżka. Musiałam dzwonić po pielęgniarki za każdym razem, gdy chciałam się załatwić. Jednak prawie wszystkie przychodziły wrzeszcząc, że 'ile razy dziennie ja będę do tego kibla chodzić', że 'mają inne rzeczy do robienia niż odłączanie mnie od pompy', czasem nic nie mówiły, ale miały minę jakby conajmniej chciały mnie pobić, co niejednokrotnie skutkowało szarpaniem wenflonu i siniakami na ręce. A muszę dodać, że w przypadku, gdy ma się już większy brzuch i płód uciska pęcherz naprawdę co chwila chce się siusiu. Starałam się ograniczyć picie, ale ile można, poza tym nie chciałam się odwodnić. Nawet kiedy brałam prysznic, potrafiły mnie po prostu prawie siłą wydrzeć z kabiny, bo nie chciało im się poczekać tych 3 minut, żeby mi ciśnienie zmierzyć. Dziewczyna z sali obok miała taką samą sytuację, parę razy głośno powiedziała, co o tym myśli, jej mąż nawet napisał skargę - jednak było jeszcze gorzej - od tej pory nazywano ją 'wielmożną księżniczką, koło której trzeba cały czas skakać', nawet lekarze odnosili się do niej z wrogością (bo w końcu jak można było napisać skargę na ich koleżanki). Gdy pielęgniarka podpinała mi pompę na noc to usłyszałam, żebym nawet się nie ważyła dzwonić alarmem, że w nocy się śpi, a nie po kiblach lata i jak koniecznie muszę korzystać z toalety, to żebym sobie basen przyniosła (co nie ukrywam, wydało mi się bardzo wstydliwe, bo przecież potrafię się sama załatwić, a nie 'pod siebie', tym bardziej w 3-osobowej sali leżałam na samym środku, więc choćbym się nie wiem jak chciała odwrócić i tak świeciłabym przed kimś gołym tyłkiem). Z wielkim trudem przetrzymywałam te noce bez wizyt w toalecie. Najgorsze było, że podczas obchodu z lekarzami siostry pięknie się uśmiechały, pytały czy nic nie potrzeba itd. (nie było sensu wtedy mówić, że tak, oczywiście, że czegoś potrzebuję, bo jak to mówią, lekarze i pielęgniarki to jedna mafia ;)) Okres oczekiwania na dziecko, który dla większości kobiet jest piękny, dla mnie stał się koszmarem - marzyłam, żeby to wszystko jak najszybciej się skończyło. Pielęgniarki robiły mi łaskę dosłownie we wszystkim, czułam, że im przeszkadzam - a przecież gdyby nie było pacjentów to i one nie miałyby pracy. A potem tylko słyszy się, że za mało zarabiają i strajkują. Nie, żebym miała coś do wszystkich pielęgniarek, bo wiem, że niektóre na oddziałach np. onkologicznych to się bardzo napracują, opisuję tylko swoje przemyślenia na temat pielęgniarek z ginekologii i położnictwa, które potrafiły chodzić i pożyczać od pacjentek czasopisma, bo im się nudziło, a swoich obowiązków wykonywać nie chciały.

szpital

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 177 (209)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…