Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#11644

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed ładnych paru lat, kiedy jeszcze było nas stać na nowe samochody.
Nowy, kupiony w salonie, francuski. Prestiżowa limuzyna klasy wyższej, na gwarancji. Mieliśmy działkę bardzo daleko od domu. Byłem tam, kiedy w aucie omówił współpracy rozrusznik. Niby drobiazg, jeździć się da, tylko z rozpoczęciem jazdy problem. Co tu robić, auto na gwarancji, pojechałem szukać, ASO (Autoryzowana Stacja Obsługi dla niewtajemniczonych).
Odnalazłem w pobliskim mieście, ale tu zaczęły się schody. Panowie stwierdzili, że rozrusznik nie jest objęty gwarancją, a tak w ogóle to takiego nie mają, bo nietypowy model. No cóż, trudno, pojechałem szukać innego ASO. Znalazłem w kolejnym, większym już mieście, dawniej wojewódzkim. Panowie pokiwali głowami, następnie stwierdzili, że awaria z winy klienta i nie obejmuje jej gwarancja. Znaczy, że popsułem. Dodali też, nie kryjąc satysfakcji, że nie wymienią mi nawet jakbym chciał zapłacić, bo nie ma – nietypowy model. Ręce mi opadły, zadzwoniłem do serwisu w swoim miejscu zamieszkania, powiedzieli że bez problemu wymienią mi na gwarancji i kiedy bym mógł podjechać, bo oczywiście mają na stanie. Tylko jak się tam dostać, kilkaset km bez gaszenia silnika? Wracając na działkę mijałem blaszaną, lekko zardzewiałą tablicę „AUTO ELEKTRYKA”. Co mi tam, gwarancja czy nie, spróbuję – pomyślałem i zjechałem z drogi.
„AUTO ELEKTRYKA” okazała się delikatnie rzecz mówiąc bardzo niepozorna. Przerobiona stodoła w wiejskim obejściu. Typowo rolnicze akcesoria na każdym kroku, karbidowa spawarka. Pojawił się Pan Elektryk. Nie wiem, czy kiedyś widzieliście wstrząsający reportaż p.t. „Arizona”, ale wyglądał jak jeden z bohaterów, z beretem z antenką włącznie. Ale nie wymiękłem. Lśniące białymi płytkami i mechanikami w nowiutkich kombinezonach serwisy zdążyły mnie już tego dnia rozczarować tak epicko, że nie ruszało mnie już nic. Wytłumaczyłem w czym rzecz.
-Niech pan pokaże – zakomenderował.
Otwarłem maskę. Nowoczesny zachodni samochód z dużym silnikiem – przestrzeń pod maską równiutko zabudowana obudowami, osłonami i plątaniną kabli.
-Nawet go nie widać, boję się tego ruszać – oświadczył – auto na gwarancji, zauważą, że kręcone i panu anulują, kłopot będzie.
Ale miałem to gdzieś.
-Jestem mechanikiem, pozwoli mi pan samemu u siebie na warsztacie zrobić? – zapytałem.
-Jeśli jest pan mechanikiem, to niech mi pan ten rozrusznik wymontuje z auta, to go panu naprawię – odparł.
I tak zrobiliśmy. Wybebeszyłem rozrusznik, skrzętnie ukryty przez francuskich inżynierów w najgorszym możliwym miejscu, z dostępem tak utrudnionym jak to tylko było możliwe. Francja elegancja. Wręczyłem Panu Elektrykowi.
I tutaj zaczęła dziać się Magia. Opadła mi szczęka i patrzyłem oniemiały. Wiedza, sprawność i doświadczenie Pana Elektryka wprawiła mnie w osłupienie. Używając, z tego co widziałem, wykonanych domowym sposobem przyrządów i urządzeń zastosował skomplikowaną i zaawansowaną metodę naprawy, na którą ja bym się nie odważył. Takie procedury widywałem w „wyspecjalizowanych serwisach” w wykonaniu „ekspertów”.
Pan Elektryk pracował niesamowicie pewnie, szybko i sprawnie, jak automat. W nieco ponad godzinę zregenerował uszkodzony element, przywracając 100% sprawność rozrusznika. Oddał mi go, żebym zamontował z powrotem, co uczyniłem. Wszystko działało jak należy.
Koszt naprawy – 20 zł, które wcisnąłem mu do ręki niemal siłą, nawet tyle nie chciał wziąć, bo ja pomagałem...
Jechałem do domu wstrząśnięty i zamyślony. Jak zawiłe są ludzkie losy. I co to są Okna Możliwości. Kim byłby Pan Elektryk, gdyby zamiast do swojej stodoły z karbidową spawarką trafił na Uniwersytet? Co by teraz robił?
Przy robocie Pan Elektryk ze mną gawędził, mówił, że lubi czytać, szczególnie o fizyce.
Tego dnia dowiedziałem się, co to jest Teoria Strun Bozonowych i Splątanie Kwantowe.

Wesoły Warsztat daleko od domu

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1303 (1361)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…