Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#11669

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia trochę zaprzeszła (7 lat) ale myślę że niewiele się zmieniło od tego czasu...

Słowem wstępu: Mieszkam niedaleko Gdańska (miasto jakieś 10 km na południe od). Kolega miał swoją 18tkę w klubie w Gdańsku i gdy zabawa szła w najlepsze rozwaliłem sobie głowę o belkę od stropu z własnej winy. Postanowiłem jeszcze chwilę pozostać i w drodze powrotnej zawitać na pogotowie. Pominę tu udzielanie pierwszej pomocy w lokalu i przejdę do historii właściwej.

Wracałem z kumplem i jego dziewczyną. Zaszliśmy na pogotowie w mojej miejscowości i... najpierw trzeba dzwonkiem wezwać pielęgniarkę. Dzwonimy. 5 minut minęło, przyszła. Wyraźnie zaspana:
- O co cheodzi?
- Tu głowa rozcięta, krwawi itd.
- Aha, chirurg zaraz przyjdzie.
- Dobrze poczekam.
No i siedzimy w poczekalni, przed nami nikt za nami nikt. Mija jakieś 15 minut kumpel stwierdził, że idzie odprowadzić dziewczynę i wróci. Ok, nie ma sprawy. Po kolejnych 15 minutach otwierają się drzwi i wychodzi chirurg:
- To Ty nie masz k*rwa co po nocy robić?!
Zdziwiłem się, ale nic, wyjaśniam:
- Głowę rozciąłem, krew leciała, woda utleniona...
- Do środka!
Wszedłem, chirurg zdawał się być nieco zawiany, a ja sam też nieco
pod wpływem byłem więc w spokoju przyjmuję jego komentarze.
- Książeczkę proszę!
- Nie mam, nagły wypadek.
- Dowód w takim razie.
- Jestem niepełnoletni, mogę dać legitymację szkolną.
- Daj!
Wziął, usiadł za biurkiem i patrzy zajęło to mu jakieś 3 minuty, na moją głowę nie spojrzał nawet raz. I nagle słyszę wyrok:
- Do zszycia.

Przeszedłem do pokoju obok, kładę się grzecznie na kozetce i słucham:
- Wy to gówniarze, sku*wiele to byście się tylko naku*wiali, pijani sku*wysyny...
Jako że miałem być zszywany przez tego Wspaniałego Człowieka, grzecznie potakiwałem. Zapalił lampę zabiegową. W lampie 4 żarówki, zapaliła się jedna. Pomrugała 2 minuty i zgasła. Na szczęście była zapasowa. Ogolił mi głowę jakimś bliżej nieokreślonym nożykiem i przystąpił do oględzin. Głowa jak była rozcięta tak rozciętą pozostała, tak więc przystąpił do dezynfekcji rany polewając mi głowę obficie spirytusem salicylowym. Zawołał siostrę żeby przygotowała znieczulenie. Siostra przygotowała strzykawkę z grubą igłą, a szanowny Pan lekarz zaczął mi ją wbijać w skórę głowy. Wstrzyknął, odczekał 5 minut i zaczął zszywać. Wiję się mówię że dalej boli.
- Ojej to pewnie znieczulenie nie zadziałało.
I dalej mnie składa, przeklinając jacy to młodzi podli i sku*wiali.

W międzyczasie czuję, że piecze mnie tył głowy, następnie pali jak cholera - oczywiście spirytus ściekł na kozetkę i wgryzał mi się w potylice. Po piekielnym zabiegu Pan Lekarz (bo tytułu doktora na pewno nie miał), okazało się że nie ma czym przeciąć nici, więc z braku laku użył nożyka, którym golił mi głowę.
Kazał się zgłosić za tydzień na zdjęcie szwów.

Po tygodniu niemycia głowy stwierdziłem że przed zdjęciem jednak można łeb umyć... po myciu z 3 szwów zostały dwa.
Gdy zgłosiłem się ponownie, odczekałem 2 godz. w kolejce do rejestracji (sic!), usłyszałem:
- Ale proszę Pana! Pan nie jest zarejestrowany na zdjęcie szwów! To trzeba miesiąc wcześniej! Najbliższy wolny termin to...
- Dziękuję, do widzenia.
Na szczęście mama kolegi pracuje w szpitalu i ściągnęła mi szwy od ręki.

Czyli jak rozumiem, mam przewidywać 3 tygodnie do przodu że sobie rozetnę głowę? Może już dzisiaj zgłoszę się do lekarza na ściągnięcie gipsu skoro mam jechać w lipcu nad jezioro?

Pogotowie PrG

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 523 (593)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…