Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#11771

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piekielni robotnicy.

2 lata temu przeprowadziłem kapitalny remont mieszkania u rodziców. Zaczęliśmy od łazienki - najdroższe i najwięcej babrania. Znajomy polecił nam dwóch panów co zajmują się właśnie takimi remontami. Zamówiliśmy, ustaliliśmy kosztorys i od 6 lipca miał się rozpocząć remont. Mieli przychodzić w dwójkę i pracować od 7 do 20 - żeby to jak najszybciej zrobić, wszak jeżdżenie 2 km do babci w celu kąpieli lub potrzeby nie należy do przyjemności. Panowie zapewnili że robota zajmie im około 10 dni - OK, da się przeżyć. Chcieli za to po 2 tysiące od łebka samej robocizny, drogo nieco ale kolega mówił że robią dobrze więc czemu nie?

Pierwsze 3 dni bez zarzutów, robili te 13 godzin, nie pili i nie opieprzali się. Jednak już czwartego dnia zaczęły się schody bo panowie przyszli dopiero o 11 bez żadnego uprzedzenia. Z dnia na dzień było coraz gorzej, często przychodził tylko jeden i dopiero w godzinach południowych, kończyli też wcześniej. Remont przeciągnął się do ponad 20 dni - lipiec się skończył a łazienka nadal nie była w pełni funkcjonalna. Sodoma i gomora, telefonów nie odbierali, przychodzili kiedy im się chciało a tłumaczyli to tym, że mają jednocześnie inną fuchę. Halo, ale nie taka była umowa! Przez roztrzepanie fachowców zawsze ktoś musiał być w domu a rodzice emerytami jeszcze nie są i często wiązało się to ze sprowadzaniem ponad 80-letniej babci. Nie mówiąc o niemożności zaplanowania niczego na więcej niż dwie godziny naprzód i nieczynnym kibelku.

No dobra, remont skończyli 3 sierpnia. Podziękowaliśmy im za resztę pomieszczeń które zrobił znajomy mamy z pracy - robił sam a uwijał się szybciej niż tamci w dwójkę i na dodatek skasował mniej. Zrobił także do porządku czego nie można powiedzieć o łazience...

No właśnie, na pierwszy rzut oka wyglądała dobrze. Po około pół roku zaczął dawać się we znaki silny zapach wilgotnego gruzu, dochodzący nie wiadomo skąd. Okazało się że panowie fachowcy zakafelkowali około 70 kg gruzu pod wanną nie mówiąc o tym że nawet nie przeczyścili pieca z ogromnej ilości pyłu - powodowało to jego duszenie się i zapalał często za 4-5 razem marnując gaz i dużo wody.

Panowie ci robili równocześnie remont sąsiadowi około 250 metrów dalej i tam też niezłe akcje odstawili - np. ukradli całe wiadro gładzi tynkowej wmawiając mu że zużyli. Kupił on cztery wiadra owej gładzi, zastał w mieszkaniu 2 puste i 3-cie prawie puste ale za nic w świecie nie mógł znaleźć czwartego.

remont

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 105 (125)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…