Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#11779

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Jestem osobą niewierzącą, taką też jest moja koleżanka, bohaterka tej historii.
Kamila (imię zmienione) mieszkała swego czasu z babcią, która wyznawała kult kościoła katolickiego. Staruszka połowę swoich pieniędzy przekazywała regularnie na parafię do której należała. Dopóki robiła to we własnym zakresie, Kamila tolerowała to. Problemy pojawiły się, gdy wszystko zaczęło drożeć, a emerytura babci nie wzrosła.
Starsza kobieta nadal dotowała kościół taką samą kwotą, ale za to nie kupowała swoich leków lub nie dokładała się do opłat mieszkania. Awantury trwały trzy miesiące. Ilości i jakości podnoszonych przez obie strony argumentów nawet nie skomentuje, ale muszę nadmienić, iż zdarzało się, że do kłótni mieszał się... ksiądz. W końcu sprawa stałą się zbyt paląca, by nie otrzeć się o rodziców Kamili.
Babcia wysłana została do domu opieki, a koleżanka znalazła sobie sublokatorkę, która wprowadzić się miała "na dniach". Co ważne, właśnie wtedy w okolicy rozpoczęła się kolęda. W końcu zawitała ona, wraz z całym kościelnym inwentarzem, do mieszkania Kamili.
Gdy ksiądz zapukał, a ona otwarła, bez jakiegokolwiek powitania zaczął wpychać się przez drzwi. Najpewniej chciał od razu "dobić się" do swojej kury od złotej jajecznicy, nie wiedząc, że ona już tam nie mieszka.
- Hola! - zawołała jedyna wtedy lokatorka - Nie ma ani kolędy, ani koperty! Babci nie ma i nie będzie, do widzenia.
Po czym wystawiła księdza do czekających przed drzwiami ministrantów i zamknęła drzwi na zamek. Już miała odejść, gdy usłyszała pukanie, zaryzykowała i wyjrzała przez uchylone drzwi.
- Jak to, nie będzie koperty? - zapytał oszołomiony duchowny.

Życie codzienne

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 747 (955)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…