Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#11965

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w sklepie - znanej sieciówce z odzieżą. Plagą są "wypożyczenia" weekendowe. Klientka przychodzi około środy kupuje sukienkę, żeby zaraz po weekendzie oddać (7 dni na oddanie rzeczy). Największym problemem są andrzejki, czy koniec karnawału kiedy liczba zwrotów wynosi więcej niż 50% (chodzi o sukienki). Wszystko oczywiście obiło się o centralę. Problem taki jest w całej Polsce (i podobno tylko w Polsce), dlatego dostaliśmy nakaz od kierownictwa wyraźnie informować, że zwroty tylko jeśli odzież nie była używana. Jeśli są ślady, jest to podstawą do odmowy. Oczywiście liczba kłótni po odmowach ogromna, ale udało się obniżyć liczbę zwrotów. To tak tytułem wstępu.
Sytuacja ma miejsce zaraz przed Bożym Narodzeniem. Do sklepu przychodzi [P]ani z mężem koło 40. Kupuje sukienkę i parę innych rzeczy. Cała rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
[j]a: Ma Pani 7 dni na zwrot, oczywiście nieużywaną...(cała formułka kasując rzeczy)
[p]: A nie nie... Ja oddam po Nowym Roku. Bo wyjeżdżam.
Ja już domyślam się o co chodzi - po świętach mamy wyprzedaże wszystko znika bardzo szybko (przede wszystkim sukienki), dlatego Pani pojawia się dzień przed Wigilią, żeby "zarezerwować" sobie wymarzoną sukienkę.
[j]: Niestety, ale nie mogę... (tłumacząc takie zasady, musimy je przestrzegać)
[p]: No, ale tylko dla mnie. Wyjeżdżamy z mężem na sylwestra i na następny dzień mąż odda.
[j]: Tak jak mówiłem, nie przyjmujemy zwrotów używanej odzieży.
[p]: Ja jej nie będę używała, przecież tylko raz na bal założę i oddam[!]
Ja zdziwiony, taka oczywistość dla niej, jakby robiła tak codziennie.
[p]: Pan patrzy, garnitur i koszulę mężowi kupiłam i mogę oddać po nowym roku. (i podnosi reklamówkę innej znanej sieciówki z garniturami). To co? Po Nowym Roku przyniosę.
Ja trochę zaniemówiłem, obok koleżanka, która przysłuchiwała się stara mi się pomóc.
[k]: Niestety, ale nie przyjmujemy zwrotów UŻYWANEJ odzieży tzn. nawet jeśli tylko raz ją pani założy.
[p]: Ale mnie nie stać na taką drogą sukienkę (bo ona mało zarabia, bo co my mamy za ceny etc..)
Po paru minutach koleżanka proponuje:
[k]: To może skorzysta pani z wypożyczalni...
Kobieta wtrąca się w słowo i wykrzykuje:
[p]: NO WIE PANI CO. JA? W UŻYWANEJ? MAM CHODZIĆ W CZYMŚ KTO TO JUŻ MIAŁ NA SOBIE? PANI CHYBA KPI.
Po czym zawołała trochę zawstydzonego męża i poszli.

Bezczelność niektórych jest tak ogromna, że mimo ostrzeżeń przed podjęciem pracy nawet w połowie jej się nie spodziewałem. A ta Pani uznała za oczywiste, że ze sklepu może sobie wziąć sukienkę, "nie użyć na balu" i oddać. A potem niech ktoś kupi taką "nieużywaną", ale ona w sukience z wypożyczalni nie będzie chodziła...

sklep bardzo znany

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 825 (853)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…