Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#12055

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tatko mój za młodu jechał ze swoją ukochaną, a moją Mamunią szanowną tramwajem. Upał był niemiłosierny, oni byli po całym dniu chodzenia, więc umordowani padli na siedzenia i zajęli się rozmową. A żar z nieba się lał. Ludzi przybywało na każdym przystanku. A żar z nieba się lał. W pewnym momencie do tramwaju wsiadły dwie starsze, dość otyłe kobiety. Głośno sapiąc stanęły koło moich rodziców, chwyciły się poręczy nad głowami i zaczęły bombardować ich bodźcami wzrokowymi (pot kapał im z gęstego włosia pod pachami) oraz zapachowymi (gigantyczny upał, dość spora tusza, brak dezodorantu, nie wiem, może nie ufały takim szatańskim wynalazkom). Tata już chciał wstać, by ustąpić im miejsca, gdy nagle pachnące i wyglądające panie zaczęły wydawać odgłosy parowozu patrząc na rodzicieli wściekłym wzrokiem. Zatem tatko z natury swej przekornym będąc rozsiadł się wygodnie i postanowił poczekać na ciąg dalszy. Parowozowa przemowa nasilała się co chwilę, pot pryskał, iskry buchały im z nozdrzy... (ok, z tym ostatnim przegięłam). W końcu mama [m] odezwała się nieśmiało i cichutko do taty [t]:
[m]: Coś tu śmierdzi...
[pachnąca i wyglądająca]: (dość głośno i wściekle) TO TE WYGODNE TAK ŚMIERDZĄ!
[t]: (całkowicie spokojnie do mamy) Niee... Pewnie jakaś stara c*pa się nie podmyła.
Parowozy w trybie natychmiastowym odstawiły się na inny tor.

tramwaj

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 99 (245)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…