Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#12198

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia dotyczyć będzie pracy nad morzem.

Jakieś 2 lata temu kończąc wakacje w Dziwnowie, uroczym, niewielkim miasteczku, gdzie do plaży są jedynie 2 kroki i gdzie wypoczywam od ponad 10 lat w każde wakacje (15 lipca znów jadę:D) postanowiłem posiedzieć trochę dłużej. Więc siłą rzeczy 2 może 3 dni przed odjazdem zacząłem się rozglądać za jakąś pracą. Mój wzrok padł na ogłoszenie na jednym ze sporych namiotów, gdzie sprzedawano ciuchy po okazyjnych cenach. Poszukiwali sprzedawcy. No to dziarskim krokiem wkroczyłem do namiotu i po ujrzeniu jednej z pracownic, która wyglądała mi na szefową, podszedłem do niej i postanowiłem wypytać o szczegóły pracy. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:

Ja[J]
Pracownica[P]
[j]: Dzień dobry zauważyłem ogłoszenie na namiocie, czy nadal jest aktualne?
[P]: Jak najbardziej. Co chciałby Pan wiedzieć?
[J]: No przede wszystkim ile państwo płacicie za godzinę?
[P]: Nie płacimy za godzinę, jest dniówka, która wynosi 50zł
[J]: Aha, a za ile godzin pracy?
[P]: Namiot jest otwarty od 10:00-22:00, czyli 12 godzin, ale i tak trzeba być koło 9:00 żeby to wszystko przygotować i otworzyć.

W tym momencie włączył mi się kalkulator w głowie. 50zł/12godzin na dobę(już nawet nie licząc dodatkowej godziny rano) daje nieco ponad 4zł na godzinę(dokładnie 4,16zł na godzinę). W tym momencie nieco rozbawiony, nieco zawiedziony tą "ofertą" zadałem ostatnie pytanie, choć odpowiedzi chyba mogłem się sam domyśleć:
[J]: Ale rozumiem że gwarantują Państwo zakwaterowanie?
[P]: Pan chyba żartuje, to już we własnym zakresie, przecież taka jest norma nad morzem.

Po takiej odpowiedzi zaczynam się zastanawiać: Skoro to jest norma, to jak wygląda jej brak.

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 436 (482)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…