zarchiwizowany
Skomentuj
(9)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Na ulicy zaobserwowałem następującą scenę:
Matka pchała wózek z dzieckiem, a drugie dziecko (chłopiec) biegało naokoło rodzicielki. Na przeciw nich szły dwie babcie (około 70-80 lat na oko). Chłopiec zaczął oddalać się od matki, a ta zaczęła go nawoływać, aby wrócił. Jedna z babć zagrodziła mu drogę i go złapała. Na co matka powiedziała z pretensją tak, że pół miasta słyszało:
-Proszę nie dotykać cudzych dzieci! Było swoich dotykać, jak się miało!-
Napomknęła też coś o kulturze, czy coś, ale tego już nie słyszałem, a babcie oddaliły się w swoim kierunku.
Nie rozumiem jak można tak potraktować człowieka, który chciał tylko pomóc?
Matka pchała wózek z dzieckiem, a drugie dziecko (chłopiec) biegało naokoło rodzicielki. Na przeciw nich szły dwie babcie (około 70-80 lat na oko). Chłopiec zaczął oddalać się od matki, a ta zaczęła go nawoływać, aby wrócił. Jedna z babć zagrodziła mu drogę i go złapała. Na co matka powiedziała z pretensją tak, że pół miasta słyszało:
-Proszę nie dotykać cudzych dzieci! Było swoich dotykać, jak się miało!-
Napomknęła też coś o kulturze, czy coś, ale tego już nie słyszałem, a babcie oddaliły się w swoim kierunku.
Nie rozumiem jak można tak potraktować człowieka, który chciał tylko pomóc?
ulica
Ocena:
58
(126)
Komentarze