Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#12322

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio znalazłam tutaj historię na temat hodowców kotków rasy Maine Coon i przypomniała mi się historia sprzed kilku miesięcy kiedy kupowaliśmy malutką koteczkę. Hodowca wystawił kotki na sprzedaż ok. dwa tygodnie po narodzinach, jednakże wtedy można było je jedynie "zaklepać" wpłacając zaliczkę. Moja mama już na dzień dobry poinformowała hodowcę, że postara się zebrać pieniądze na kotka "do hodowli", wstępnie jednak wpłaciła zaliczkę i w razie gdyby nie zebrała tych pieniędzy do czasu kiedy można kotka odebrać miała zapłacić za kotka jako "nakolankowego"
Tyle tytułem wstępu.

Ta kobieta - właścicielka hodowli to przykład wielopoziomowej i jakże chytrze przemyślanej piekielności!
Osoba wpłacająca zaliczkę podpisywała ręcznie wypisany przez hodowcę papierek o kwocie zaliczki i "przedmiocie" - czyli kociaku. Oczywiście kiedy mama poprosiła o wzór właściwej umowy (z tej wstępnej wynikało, że zaliczka przepadnie jeśli kupujący wycofa się z zakupu kotka z przyczyn nie związanych z hodowcą - w sumie nic podejrzanego.
Nie dała jednak wzoru właściwej umowy do zapoznania się z treścią tłumacząc mojej mamie to tym, że musi takową przygotować.

Jeszcze wtedy było wszystko w miarę ok.

Kiedy w końcu przyszedł czas podpisania właściwej umowy ciśnienie mojej mamie podskoczyło. Wynikało bowiem z tej umowy, że hodowca ma prawo kota odwiedzać(?) a nawet zabrać, jeśli uzna iż kotka zaniedbujemy za co oczywiście grozi nam kara w wysokości 3 tysięcy złotych, które mają trafić na schronisko za pośrednictwem hodowcy(?).

Po prawdzie bardziej to wyglądało jak umowa adopcyjna niż kupna-sprzedaży! Zrodził się problem - mama w razie rezygnacji z umowy straciłaby zaliczkę! Siłą rzeczy podpisała. Wzięła kotka a rodowód miała babka nam dosłać po wysterylizowaniu małej...
Przez kilka dni szukaliśmy haka prawnego na tą kobietę i znalazłyśmy! Czynienie dokumentów bezużytecznymi i to co zawierała jej umowa w przypadku niewywiązania się z jej podpunktów. Napisałyśmy więc pismo do niej o przesłanie rodowodu - poszło poleconym. Jako, że w umowie ani słowa o sterylizacji domagałyśmy się przysłania rodowodu pod groźbą wytoczenia sprawy z tytułu bezprawnego przetrzymywania dokumentów. Poskutkowało - jednak kobieta w adnotacjach napisała najpierw długopisem - później poprawiła czerwonym flamastrem "Z ZAKAZEM ROZMNAŻANIA"

Witki nam opadły...

A kotek jest cudowny!

Lynx Shadow

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 54 (122)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…